Ostatni wpis, czyli „pojedynek” dwóch piw z Piwnego Podziemia, stał na wysokim poziomie, więc postanowiłem pójść za ciosem. Dziś wrzucam na ruszt trzecie piwko tego, jakże zacnego producenta. Bez żadnych ceregieli, bez skrupułów i kombinacji.
Tropicalia to Session New England IPA, ale bez dodatków. Nie znajdziemy tu żadnych soków, nektarów, miąższów, czy pulpy. Tylko typowo piwne składniki, choć nie obyło się bez płatków owsianych oraz pszennych. Wszak nju ingland musi być porządnie mętny i nie ma to znaczenia, czy jest to wersja sesyjna, czy normalna. Tyle tytułem wstępu, którego pewnie i tak nikt nie czyta. Zapraszam do szczegółów degustacji.
Podważenie zawleczki w puszce wywołało nie lada pierdyknięcie dwutlenku węgla. Już wtedy przypuszczałem, że piwo jest zwyczajnie w świecie przegazowane, co zostało potwierdzone podczas nalewania. W szkle zamiast piwa wylądowała praktycznie sama piana. Guzik pomogło lanie po ściance (BTW: lanie po ściance pomaga, ale podczas wiatru). Piana ta okazała się cholernie trwała i zbita. W bardzo powolnym tempie zaczęła się jednak dziurawić. Kolor piwa to typowa dla stylu złocisto-mleczna barwa. Oczywiście totalnie mętna.
Na szczęście opłacało się czekać dwa odcinki „Dynastii”, aż biała czapa opadnie, bowiem w smaku Tropicalia wypada bardzo dobrze. Piwo jest bardzo soczyste, rześkie i owocowe. Przeważają tu – jak sama nazwa mówi – owoce rodem z tropików, ciężko jednak wskazać coś konkretnego prócz mango i papai. Rzecz jasna towarzyszą im nieśmiertelne cytrusy z różowym grejpfrutem na czele. Całość jest przyjemnie aksamitna w odczuciu, taka nawet nieco „puszysta” bym rzekł. Powoli do gry włącza się też goryczka. Nieco grejpfrutowa, nieco chmielowa z subtelną domieszką akcentów ziołowo-żywicznych. Naprawdę fajnie się to wszystko komponuje. Sam poziom goryczki określiłbym jako średni. Bardzo smaczne, świetnie pijalne i umiarkowanie pełne w smaku piwo. Wery najs :)
Ja wiem, że ważniejszą kwestią jest smak, ale nie byłbym sobą, gdybym pominął sam aromat, który jak się okazuje też jest wysokich lotów (w końcu zapach leci do góry nie? Hue, hue, hue). Piwko to pachnie naprawdę ładnie, wyraźnie owocowo, jak rasowe NEIPA. Dominują słodkie i dojrzałe tropiki, nieco z boku zaś czają się bardziej europejskie białe owoce oraz kwaskowe cytrusy Stawkę zamykają nuty kwiatów i słodów z dobrze podkreśloną rolą pszenicy. Niestety wyczuwam też nieznaczne, ale jednak pokłady granulatu chmielowego. Gdyby nie to pachniałoby mi tu sztosem, choć i tak jest bardzo dobrze. Przyjemny zapaszek.
No super piwo z tej Tropicalii. Pije się je szybko i gładko. Jest fajna goryczka, odpowiedni balans i świetna pijalność (przegazowanie szybko mija). Do rześkości też nie mogę się doczepić. Tak jak wspomniałem powyżej – do sztosa nieco brakuje, ale nie ma co marudzić, bo jest to naprawdę bardzo udane piwo. Oby więcej takich specjałów od Piwnego Podziemia.
OCENA: 8/10
CENA: nieznana
ALK. 4,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 27.05.2022
PIWNE PODZIEMIE//BROWAR RECRAFT
Komentarze
Prześlij komentarz