Zawsze się jaram, gdy na blogu debiutuje jakiś nowy,
nieznany mi browar. No dobrze, może nie płonę jak pochodnia, ale jakaś tam
ekscytacja jest. Nawet pomimo faktu, że już od kilku lat nie da się tych nowych
przybytków ogarniać. Nie śledzę już tego po prostu, bo jest tego za dużo, ale
zawsze z ochotą patrzę na jakąś nową markę na rynku.
A dziś właśnie pojawia się u mnie Mazurski Browar z
Ełku. Zapewne gro osób już go kojarzy, bądź zna, bo ten rzemieślnik wystartował
już prawie cztery lata temu. Ponoć głównym inwestorem jest tam jakiś ukraiński
przedsiębiorca. Słyszałem też, że ten browar ma mocną pozycję w swojej okolicy,
ale im dalej od Mazur tym jest mniej rozpoznawalny.
Mazurskie Ale Czerwony to nic innego jak American Amber Ale. Nie pasuje mi tu
jednak ta niezbyt fortunna nazwa. Ja rozumiem, że Mazurskie to po prostu marka
piwa, a druga część nazwy to styl danego trunku, ale sami przyznajcie, że
lepiej brzmiałoby Mazurski Ale Czerwony, albo Mazurskie Ale Czerwone. Niby
tylko jedna literka, a robi różnicę.
Czerwony ejl
pieni się wyjątkowo słabo. Piana jest grubo pęcherzykowa, do tego strasznie niska
i nietrwała. Ja to nazywam syndromem coca-coli. Kolor piwa dość ciemny, ale na
pewno nie czerwony. Nawet pod światło. Przypomina mocno zaparzoną herbatę, albo
jakiś mahoń, albo po prostu ciemny brąz. Ciecz jest mętna, ale w ten najgorszy
sposób, bo widać pływające farfocle…
Po tym niezbyt sympatycznym wstępie czas na
konsumpcję. Mocno słodowe i melanoidynowe piwo. Ciemne, opiekane słody wyraźnie
tu dominują. Jest przypieczona skórka chleba, prażone ziarno słonecznika, oraz
nieco gorzkiej czekolady na finiszu, która płynnie przechodzi w
ziołowo-trawiastą goryczkę. Nie jest ona jakaś potężna, ale i być nie musi. Karmelu
natomiast nie odnotowałem. Całość jest zdecydowanie wytrawna, słodyczy
praktycznie zero. Natomiast smuci fakt, że nowej fali też w zasadzie nie
odnotowałem. Coś tam na początku każdego łyku smyra moje podniebienie, może i
jest to jakiś owoc, ale z pewnością żaden cytrus, czy inny tropikalny
„wynalazek”. Amber Ale i owszem,
natomiast na pewno nie American. A
piszą, że chmielone na zimno. Taaa.., nie róbcie z taty wariata.
Może w zapachu będzie lepiej i bardziej stylowo?
Guzik. Ameryki jak nie było, tak nie ma. Jest tylko słodowość i całe mnóstwo
opiekanych klimatów. Do tego odrobina trawiastego chmielu w oddali z jeszcze
mniejszą odrobiną liści tytoniu (zielonych). Trzeba jednak zaznaczyć, że
intensywność aromatu jest tutaj bardzo mizerna. Ledwo co z tej szklanki
pachnie. Naprawdę słabo się to prezentuje.
Mazurskie Ale Czerwony posiada średnią pełnię smaku,
balans przesunięty ku wytrawności, oraz dobrze dobraną goryczkę, która nie jest
ani za mocna, ani za słaba. W zasadzie jest to największy plus całego piwa, bo
sporo innych aspektów tutaj wyraźnie szwankuje. Nie jest to jeszcze poziom
niepijalności, ale jak to mówią sygnał ostrzegawczy został wysłany. Nic
ciekawego (prócz goryczki w stylu retro) w tym piwie nie widzę.
OCENA: 4/10
CENA: 5.99ZŁ (Kaufland)
ALK.5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 07.03.2021
MAZURSKI BROWAR
Komentarze
Prześlij komentarz