Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Redd's Mango i Cytryna vs Somersby Mango & Lime


Ja wiem, że pewnie w tym momencie niektóre osoby zaczną sobie robić ze mnie podśmiechujki. Bloger z takim stażem i doświadczeniem bierze się za degustację Redd’sa i Somersby! Chyba go melanż poniósł…
Otóż nie. Ja generalnie takich piw nie tykam, no chyba, że na kaca, a i to niezmiernie rzadko. Powiem więcej – ja nawet tych napitków nie uznaję za piwa. Dla mnie to po prostu takie napoje owocowe, które de facto owoców nie widziały. Wszystkie te radlery, Redd’sy i Somersby traktuję z góry jednakowo, czyli sikiem prostym. Piwa dla bab, ot co. No, chyba że mowa tu o 0,0% to jako drajwer mogę łyknąć, ale generalnie równie dobrze mogę łyknąć Fantę, czy inną Mirindę. Nie widzę zbytniej różnicy.
Dlaczego zatem biorę się za ten test? Bo uwielbiam mango! A obydwa „piwa” wydały mi się dosyć podobne. Redd’s został okraszony sokami z mango, cytryny, a także marakui. Somersby z kolei to jak głosi sam producent „napój piwny” – połączenie piwa (45%) i napoju o smaku mango i limonki. W składzie tego napoju znalazły się np. aromaty naturalne, barwnik, a także sok jabłkowy. Taka ciekawostka. W sumie to można by to nazwać radlerem. Bo najczęściej takie właśnie są proporcje. Nie wiem, po co tu ściemniać i wymyślać nowe nazewnictwo. Radler o smaku mango i limonki. The end.

Redd’s Mango i Cytryna
Piany na takim piwie nie należy się spodziewać i słusznie. Coca-cola mogłaby się tutaj zrównać. Ciecz jest idealnie klarowna, jasno złocista z delikatną domieszką koloru pomarańczowego.
W smaku całkiem wporzo. Mango jest bardzo wyraźne, wręcz dominuje. Nuty cytrynowe stoją nieco z boku, ale na pewno są obecne. Piwo jest przyjemnie kwaskowe, minimalnie cierpkie na finiszu. Słodyczy nie ma jakoś bardzo dużo, ale nie można powiedzieć, że piwo jest gorzkie. Co to, to nie. Daleko w tle pałęta się subtelny akcent marakui oraz chlebowego słodu. Ale to naprawdę minimalny poziom. Jak mówiłem – taki soczek, ale dosyć smaczny, naturalny i co by nie mówić – rześki.
Wącham. Ponownie dojrzałe mango dominuje, nawet chyba bardziej niźli w smaku. Cytryna i marakuja mają przerąbane, bo nie mogą się bidne przebić. Poza tym nic specjalnego się tu nie dzieje. Piwo pachnie iście owocowo, bardzo intensywnie, ale jednostajnie i umiarkowanie naturalnie niestety.
Naprawdę ciężko mi to rozpatrywać w kategorii piwa, ale nie mam wyjścia. Jakoś muszę. Sumarycznie rzecz ujmując nie jest to zły napitek. Ma pewne wady, ale i sporo zalet o których wspomniałem wyżej. Trochę mało piwa w piwie, ale jako soczek smakuje naprawdę nieźle. Trzeba jednak pamiętać, że ja mango uwielbiam. W przeciwnym razie ocena na pewno byłaby niższa.
OCENA: 6/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.02.2021
KOMPANIA PIWOWARSKA

Somersby Mango & Lime
Piany zero. Idealny klar, barwa dziwna. Niby lekko pomarańczowa, może lekko różowawa. Generalnie widać, że nie jest to naturalna barwa, a coś sztucznego.
Somersby jest dużo słodsze i bardzo „chemiczne”. Oj, tu od razu czuć, że nie jest to ‘sama natura’. Nawalili cukru i aromatów co niemiara. Mango znacząco przeważa, przykrywając inne posmaki. Limonkę ledwo co odnalazłem w posmaku, to samo tyczy się soku jabłkowego. Cały ten napój jest taki bardzo nachalny, wręcz szturmuje moje kubki smakowe. Sytuację nieco ratuje subtelny kwasek na finiszu, ale i tak jest on trzykrotnie słabszy niż u konkurenta powyżej. Somersby w smaku wypada dużo gorzej.
Zdecydowanie inne jest też w zapachu. Mango jest wręcz przejrzałe, no i wybitnie nienaturalne. Przegięli totalnie z intensywnością. Brakuje tu też rześkości. Poza nutami mango i ogólnie tropikalnymi nie odnotowałem tu nic więcej. Słabo.
Ojoj… tu będzie jeszcze ciężej ocenić. To po prostu słodki ulep naszpikowany chemicznymi dodatkami. Naprawdę ciężko się to pije. Mimo, że lubię ten owoc, to jednak mam pewne opory. No ewidentnie przegięli z tym mango, a pożałowali soku z limonki. Sorry, ale jak mango lubię, tak tego specyfiku nie lubię.
OCENA: 3/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 4,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 19.06.2021
CARLSBERG POLSKA

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego ...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki...

KOREB AMERICAN IPA

Zgodnie z moim zapytaniem na FB, biorę dzisiaj na warsztat ajpę z Browaru Koreb, bowiem piwo to zdecydowanie najczęściej przewijało się w Waszych komentarzach. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, myślałem, że potraktujecie mnie łagodniej i wybierzecie coś bardziej rozsądnego. Najwidoczniej jednak nie zależy Wam na moim zdrowiu, a sobie chcecie oszczędzić self-testów na własnej skórze ;p OK. Wyzwanie przyjąłem na klatę. Mówiąc kolokwialnie, sam sobie nawarzyłem piwa tym pytaniem, więc teraz sam muszę je wypić. Kupiłem rzeczoną nowość z Browaru Koreb w Łodzi na Targach Piwowary , gdzie rodzinny browar z Łasku miał akurat swoje stoisko. Nie żebym był jakimś tam fanem tego przybytku, co to, to nie! Powiem więcej – jeszcze nigdy w swoim żywocie nie piłem nic z tego browaru, o czymś więc musi to świadczyć. A piwo kupiłem po prostu z czystej ciekawości, bowiem swoim pojawieniem się na rynku wywołało ono niemałą konsternację, zdziwienie, a nawet szok wśród ro...

Po Godzinach - Bezalkoholowy Porter Bałtycki

  W końcu jest! Około 8 tygodni od premiery (dzięki pewnemu płazowi), bezalkoholowy porter bałtycki od Ambera, wreszcie wypłynął na szerokie wody. Od razu trzeba zaznaczyć, że jest to pierwszy tego typu wypust na świecie! Prawdopodobnie, ale myślę, że jeśli takie coś by istniało, to Marcin Chmielarz, by o tym wiedział. Powiem tak – ja generalnie nie pijam piw bez procentów. Jeśli akurat nie mogę mieć promili we krwi, to piję jakiś soczek, czy napój. Piwa bezalkoholowego nie uznaję i nie kupuję. Jedyne wyjątki, to recenzje na blogu. Tak więc dla mnie – jako wielkiego fanatyka porterów bałtyckich – ten eksperyment jest po prostu szokujący. Prawie zszedłem na zawał, gdy Amber to ogłosił. Nieco później miałem bardzo mieszane uczucia, a nawet gęsią skórką i pot na czole. Po dwóch miesiącach jednak już się oswoiłem i mam ochotę tego spróbować. Zwłaszcza mając na uwadze, że to piwo powstało metodą przerwanej fermentacji, a nie dealkoholizacji. Co za tym idzie, zawiera ono tyle samo ‘m...