Dziś ważny dzień na blogu Piwa Naszego Powszedniego.
Debiutuje u mnie kolejny browar – Incognito. Nie to, że on jest incognito, po prostu to jego nazwa. Co
ważne, to nie żaden kontraktowiec, tylko browar z krwi i kości, który istnieje
fizycznie. Browar wystartował w 2018 roku w Kraśniczynie na Lubelszczyźnie.
Cieszy mnie to podwójnie, bo to w końcu moje rodzinne strony :)
Dzięki uprzejmości samego browaru mam przyjemność
degustować jedno z ich nowszych piw – Plague Doctor. Jest to imperialny porter
bałtycki i w sumie głównie dlatego strasznie się na niego napaliłem. Wszak nie od
dziś wiadomo, że lato to najlepszy czas na premiery oraz pałaszowanie mocarnych
trunków ;>
Przyznam szczerze, że etykiety Browaru Incognito
mnie nie porywają, ale szanuję ich za pewną spójność i konsekwencję. W nazwie
jest słowo „incognito”, więc motywem
przewodnim etykiet są różnego rodzaju maski. W przypadku tego porteru to bardzo
charakterystyczna maska ‘doktora plagi’, zajmującego się onegdaj chorymi na
dżumę. Obecnie mamy innego rodzaju pandemię, ale zakładam, że nazwa piwa oraz
dobór maski nie są przypadkowe.
Totalnie czarny napitek ląduje w szkle. Wieńczy go
niewielka, acz sympatyczna pianka. Dość drobna i puszysta, beżowa w barwie,
średnio trwała.
Pierwszy łyk jest dla mnie sporym zaskoczeniem.
Gorzkie to jak jakiś imperialny stałt.
Drugi łyk tylko potwierdzą tą tezę. Piwo jest naprawdę fest palone. Smakuje jak
tęga, świeżo palona kawa, do tego jest tu mnóstwo gorzkiej czekolady, co
najmniej 80% cocoa. Palona goryczka
wchodzi z buta, jest długa, kawowa i beznamiętna. W drugim rzucie na scenę
wjeżdżają mocno palone słody oraz ogólnie pojęta spalenizna. W tle buszują
bardzo delikatne suszone śliweczki. Naprawdę charakterny to napitek. Alkohol
delikatnie daje o sobie znać, subtelnie grzejąc przełyk oraz gardło. Nie mniej
piwo jest całkiem nieźle ułożone. Nie powiedziałbym, że jest tu aż 10 voltów. Z drugiej strony nie
powiedziałbym też, że to porter bałtycki. RIS za to jak najbardziej.
W zapachu w zasadzie jest bardzo podobnie. Palone
ziarno kawy, gorzka czekolada, palony jęczmień. Do tego odrobina przypalonego
karmelu, melasy i nieco opiekanego ziarna słonecznika. Alkohol odgrywa tutaj
typowo poboczną rolę, choć nie sposób o nim zapomnieć. Ogólnie rzecz biorąc aromat
jest w porządku. Na intensywność także nie można narzekać.
Plague Doctor to piwo bez skrupułów. Jest zadziorne,
tęgie i charakterne. Spuszcza niezły łomot kubkom smakowym, nic sobie z tego
nie robiąc. Pełnia jest tu naprawdę spora, gładkość również sprawuje się dobrze,
ułożenie także bez zarzutu. Natomiast wytrawny, palono-kawowy finisz z
pewnością nie bierze jeńców.
Powiem krótko – porteru to ja tu nie widzę (nawet
imperialnego), ale piwo jest naprawdę dobre. Bardzo przypomina mi to Ragnara od
Trzech Kumpli. Tam były bardzo podobne klimaty.
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK. 10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.05.2021
BROWAR RZEMIEŚLNICZY INCOGNITO
Komentarze
Prześlij komentarz