W końcu zrobiło nam się prawdziwie ciepło i wiosennie.
Pandemia co prawda wciąż trwa, ale restrykcje już poluzowane, więc żaden
„pałkarz” się już nie przyczepi, że wyjechaliśmy za miasto pobiwakować, czy co
tam lubicie robić. Przyczepi się natomiast (i słusznie), gdy będziemy wracać z
takiego biwaku na podwójnym gazie. Stanowczo odradzam. Ja wiem, że ciepło, że
gardełko wysycha, a człowiek lubi piwo. Idealnym rozwiązaniem w takiej sytuacji
jest zatem piwo bezalkoholowe. Ich wybór mamy naprawdę duży. Od rzemiosła w
różnych stylach po koncernowe i totalnie wyprane ze smaku jasne lagery. Owszem,
z pewnością nie wszystkie bezalkoholowe koncerniaki są okrutnie podłe. Jest
przecież bardzo dużo radlerów 0,0% o takich mixach smaków, że nawet nam się nie
śniło, ale to przecież w ogóle nie smakuje jak piwo. Co najwyżej jak oranżada,
czy tam inny smakowy napój.
Na szczęście kompromisową dłoń wyciąga do nas Browar
Łomża w postaci swojego bezprocentowego pszeniczniaka. Wiem, co teraz myślicie
– przecież Łomża to prawie jak koncerniak. Smakuje jak popłuczyny z tanku po
prawdziwym piwie. Może i tak, ale nie w przypadku tego piwa.
W ogóle bezalkoholowych piw pszenicznych jest u nas bardzo
mało prawda? Ja na szybko kojarzę tylko Żywca Białego (w sumie to Witbier, a nie Weizen), niemieckiego Paulanera i holenderską Bavarię. Pewnie jest
ich więcej, ale w porównaniu do zwykłego lagera to kropla w morzu. Właśnie
choćby z tego powodu warto sięgnąć po piwo Łomża Pszeniczne 0,0%.
Możecie się ze mną nie zgadzać, ale dla mnie to piwo
jest naprawdę dobre. Przede wszystkim rześkie i dosyć stylowe. W ciemno
naprawdę ciężko się połapać, że mamy tu tak niski ekstrakt – zaledwie 8º Plato!
Ale w głównej mierze cenię je za olbrzymią pijalność. Piwerko wchodzi jak woda.
Poważnie. Albo nie – wchodzi lepiej niż woda. Wchodzi jak dobre piwo
pszeniczne. Jest chlebkowa słodowość, jest łagodna i lekko słodkawa pszenica
oraz trochę banana. Może niewiele, ale jednak. Z tła dochodzą subtelne nuty
gumy balonowej i goździka. Nie jest to nawet czysty goździk, a bardziej typowa
przyprawowość. Na finiszu pojawia się delikatny kwasek, który podwyższa jeszcze
pijalność. Ten właśnie czynnik najbardziej odróżnia zwykłe piwo pszeniczne od
bezalkoholowego z Łomży. Nie mniej owa niewielka kwaskowość bardzo przypadła mi
do gustu.
Co ważne, piwo tak samo pachnie jak smakuje. Aromat
jest intensywny, rześki i stylowy. Nie czuć tu nut brzeczkowych, tak
charakterystycznych dla piw bezalkoholowych.
Jeszcze raz podkreślam – wśród bezalkusów wg mnie ta
Łomża znacznie się wyróżnia. Zapewne dlatego, bo naprawdę czuć, że jest to piwo
pszeniczne, ale nie czuć, że to bezalkoholowy cienkusz. Oczywiście nie dorówna
porządnemu Weizenowi, ale jak na piwo
bez procentów jest naprawdę dobre. Szczerze polecam w sytuacjach, gdy bardzo
lubisz pszeniczniaki, ale musisz zrezygnować z procentów, a zarazem nie chcesz
rezygnować ze smaku piwa.
OCENA: 7/10
CENA: ok 3ZŁ
ALK. 0,0%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.08.2020
BROWAR ŁOMŻA
Komentarze
Prześlij komentarz