Browar Kormoran zdążył nas już przyzwyczaić do
wypuszczania tzw. sztosów. Wiadomo – niekonwencjonalna butelka, stylowy
kartonik, a w środku tęgi mocarz, najczęściej z jakimś mało znanym dodatkiem. No
i mamy gotowy przepis na zabijanie się o każdą butelkę. Wszystko zaczęło się od
kultowego Imperium Prunum, które swego czasu było najbardziej pożądanym polskim
piwem ever. Na szczęście te podły
czasy minęły.
O dziwo jakoś cicho jest o najnowszym dziecku tego
warmińskiego browaru. Cornus Lupus zadebiutował przecież już w styczniu,
podczas tegorocznego Święta Porteru Bałtyckiego. Butelki co prawda pojawiły się
dopiero przed Wielkanocą, ale póki co jakiegoś blogerskiego parcia na szkło, to
ja tu nie widzę.
Przypomnijmy – Cornus Lupus to Boil Down Baltic Porter o ekstrakcie początkowym 36,6º Blg!!! Tak
kozacki ekstrakt uzyskano tutaj nie poprzez wymrażanie, lecz gotowanie brzeczki
w kotle jeszcze przed fermentacją. Przez 24 godziny! Jest to pierwsze tego typu
piwo w Polsce. Dzięki temu zabiegowi piwo bardzo mocno się zagęściło, bo
odparowała z niego znaczna część wody. Stąd ten horrendalny ekstrakt. Kormoran
jednak nie byłby sobą, gdyby nie dodał czegoś ekstra – owoców derenia, z którym
piwo leżakowało ponad dwa lata! Z tego co wiem jest to również pionierskie posunięcie
na krajowym podwórku.
Tak się składa, że byłem na beczkowej premierze tego
piwa, stąd wiem czego się spodziewać. Nie mniej jednak emocje i tak się bardzo
duże. Ruszamy w tango ;)
Piwo nalewa bez piany. Jego kolor to pozorna czerń,
ale pod światło widać, że jest bardzo ciemno brunatne.
Zacznę nietypowo, bo od gęstości, która jest…
kosmiczna! To już nawet nie syrop, lecz zwyczajny olej silnikowy. Ciecz po
prostu osadza się na szkle. Tak samo mocno lepi się do wnętrza jamy ustnej.
Niesamowite wrażenie, porównywalne chyba jedynie z Jopejskim. Przy pierwszym
kontakcie jest słodkawo, wyraźnie słodowo, czekoladowo i kakaowo. Po chwili
jednak do głosu dochodzi lekka kwaskowość derenia, która w genialny sposób
kontruje ową słodycz. Są ciemne, opiekane słody, sporo kawy zbożowej oraz
pieczywa razowego. W tle delikatne tony karmelu, cukru brązowego i jakby
lukrecji z domieszką suszonych owoców. Wysycenie bardzo niskie. Goryczka lekka
i przyjemna. Alkohol wyśmienicie schowany, szlachetny, niemal niezauważalny. Piwo
jest szalenie gładkie, intensywne, niebywale esencjonalne. P-y-ch-o-t-k-a!!!
Zapach tylko potwierdza niemiłosiernie wysoką formę
tego cudownego napitku. Tyle, że tutaj dereń jest jeszcze bardziej wyraźny,
wręcz namacalny. Piwo pachnie kwaskiem, kojarzącym się z żurawiną i czerwoną
porzeczką. Tuż obok spacerują sobie wyraźne nuty suszonych owoców – rodzynki,
figi i daktyle huczą, aż miło. Dalej mamy sporo opiekanej słodowości, skórki
chleba razowego, kawy zbożowej i mlecznej czekolady. To wszystko oblane jest
cieniutką warstwą przypalonego karmelu, melasy i posypane jest cukrem
trzcinowym. Alkohol jest zupełnie nieobecny. Mistrzostwo! Tak właśnie mi to
pachnie. No wprost genialny to aromat. Nieziemski, niespotykanie złożony i
intensywny. Buzia sama się śmieje i nie może przestać :)
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wszystko jest
tu ideolo. Ta gęstość, ten balans, ta
intensywność doznań, dereń, ta gładkość, odbierająca mowę głębia smaku,
treściwość, posmak, złożoność, finisz, esencjonalność, nieziemskie ułożenie,
lepkość, kontrast, tekstura, pijalność. Nogi same się uginają…
Piwo, które nie bierze jeńców. Słodko-kwaskowe,
uwodzi jak żadna niewiasta. Bardzo drogie, ale warte tylu dukatów :D
OCENA: 9/10
CENA: ok 37ZŁ
ALK. 10,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.04.2020
BROWAR KORMORAN
Komentarze
Prześlij komentarz