Sto lat za murzynami to niewiele, przy tym ile ja
jestem w plecy z polskim kraftem. I nie chodzi mi tu oczywiście o każde piwo,
ale wyłącznie o piwa kultowe, typu must
have.
Bez wątpienia taką perełką jest Nafciarz Dukielski
oraz Imperialny Nafciarz - efekty kooperacji Browaru Dukla i Brokreacja. Piłem już dawno na blogu. Piwo
pozamiatało jak trzeba. Później pojawił się Imperialny Nafciarz, najpierw w
wersji podstawowej, a później w kilku różnych wersjach barrel aged. Tych wersji pojawiło się całkiem sporo, ale los nie
był dla mnie łaskawy i nie dane mi było spróbować żadnego z nich. Aż do dzisiaj :)
W moje ręce w końcu wpadł Imperialny Nafciarz Jack
Daniel’s BA. Oczywiście w stosownym kartoniku. Jednak nie ma na nim nigdzie
wzmianki o Dukli, więc wychodzi na to, że jest to już samodzielnie dzieło
Brokreacji. Przypominam, że nie jest to żaden RIS, czy porter bałtycki, lecz Whisky Rye Imperial Brown Porter. Piwo
kultowe dla każdego fana torfowych klimatów. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich
szanujących się peatedheadów.
Nad wyglądem nie będę się zbytnio spuszczał, bo nie
ma nad czym. Piwo totalnie czarne i zupełnie bez piany. Koniec.
Piję. Strasznie gładkie jest to piwo. Takie niebywale
aksamitne, wręcz kremowe i wyraźnie oleiste. Po prostu gęste. Fajnie się to
przełyka. Niestety ilość torfu oceniam jako średnią, czym jestem trochę
zawiedziony. W końcu to Imperialny Nafciarz, więc spodziewałem się smoły w
gębie. Tymczasem akcentów peated jest
wyraźnie mniej niż w tym pierwszym Nafciarzu. Mamy tu mnóstwo palonych słodów,
całkiem sporo tęgiej kawy, spalenizny i czekolady deserowej. Tłem płyną sobie
nuty pumperniklu, drewna, whisky,
pralinek belgijskich oraz właśnie torfu (asfalt, nafta, smoła, bakelit). Swoje
trzy, a może i cztery grosze wtrąca całkiem sympatyczna goryczka.
Kawowo-palona, ale nieco też torfowa, a przy tym gładka, krótka i szlachetna.
Alko jest wyśmienicie ułożone. Piwo wchodzi szybko i bez żadnych oporów. W
miarę smaczne, ale bez fajerwerków i sztucznych ogni.
Nos bez wątpienia potwierdza powyższe doznania.
Czuć, że jest to piwo ze słodem whisky
na pokładzie, ale nie sposób powiedzieć, że bucha z niego torfem. Owszem, są lekko zjarane kable, nieco smoły, nafty i masy
bitumicznej, ale to nie ten poziom na jaki liczyłem. Prócz tego mamy tu solidną
porcję ciemnych, lekko palonych słodów, trochę dymu, słodko-gorzkiej czekolady
i łagodnej kawy. W tle odnajdziemy ciemne pieczywo, nuty orzechów, ciemnych
suszonych owoców, starego drewna i subtelnej whisky. Alkohol ponownie chowa się jak należy, delikatnie tylko
drażniąc moje receptory. Dosyć przyjemnie to pachnie, ale największą frajdę
sprawiają mi chyba te ciemne owoce – bez wątpienia suszone śliwki i daktyle,
ale też jakby jeżyny, czarna porzeczka, tego typu klimaty.
Mam tu bardzo dobrze zbalansowane piwo, przyjemnie
gładkie i gęste w odczuciu. Ułożenie oraz pijalność to kolejne z wielu plusów
tego napitku. Natomiast muszę też i trochę ponarzekać, bo jest na co. Ilość
torfowych doznań z pewnością jest poniżej moich oczekiwać. Beczkę czuć i
owszem, ale odnoszę wrażenie, że trochę gryzie się ona z tym torfem. Tym samym
piwo nie jest ani bardzo torfowe, ani bardzo beczkowe. W zasadzie tej łychy to trzeba się doszukiwać na siłę,
a chyba nie o to tu miało chodzić, co?
Sumarycznie i tak wyszło nieźle. Piwo jest bardzo
złożone, pachnie fajnie, smakuje też w porządku, ale niestety nie ma tego
pierdyknięcia. Nie ma tego zaskoczenia, wbijania w glebę. Szkoda, bo potencjał
na pewno był, ale niestety został zmarnowany.
OCENA: 6/10
CENA: ok 29ZŁ
ALK. 10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 04.08.2021
BROWAR BROKREACJA//SZCZYRZYCKI BROWAR CYSTERSÓW
„GRYF”
Komentarze
Prześlij komentarz