No i ponownie jakieś risiątko zawitało na bloga. Nic tylko się cieszyć. Dobra Bozia wie,
co sprawia mi radość :)
Przystanek Tleń z Borów Tucholskich od zawsze jawił
mi się jako bardzo odległy i niedostępny. Zapewne to wina położenia
geograficznego, ale też i początkowo słabej dostępności ich piw. Od jakiegoś
czasu jednak jest już lepiej w tym temacie, więc nie wahałem się zbytnio przed
zakupem RIS Brett Rum BA. Wiem, prawie same skróty, ale już wyjaśniam. Otóż
mamy tu imperialnego Stouta poddanego
fermentacji dzikimi drożdżami, a później leżakowanego w beczce po rumie.
Wymyślnie, nie powiem, choć ten rum to raczej nie moje klimaty.
Całość zamknięta jest w fikuśnej małej butelce (pochodzącej
z Italii) z „gęsią szyją”, co przypomina kadź warzelną, jak również karafkę. Przyznam,
że wygląda uroczo. Makaroniarze to jednak mają styl ;) Natomiast etykieta to
typowy paździerz…
Dzięki tym wszystkim zabiegom piwo wyszło bardzo
złożone. Każdy łyk dostarcza tu naprawdę wielu wrażeń. Bretty wniosły
spodziewaną kwaskowość, której poziom jest stosunkowo niewielki, lecz na pewno
zauważalny. Jednakże nut typowo funky
jakoś nie wyczuwam. Żadnego konia, czy nawet osła ;) Są za to przyjemne ciemne
owoce, coś jakby ciemne winogrono, daktyle (również suszone), jeżyny, czy figi.
Podstawa to oczywiście mleczna czekolada, kakao oraz prażone słody z lekką
domieszką pieczywa razowego. Nuty rumowe dostają głos dopiero na samym końcu
tej długiej listy. Samego drewna natomiast nie odnotowałem. Na pochwałę
zasługuje za to genialnie ułożony alkohol. Przyjemnie grzeje w trzewia, ale w
ustach jest miodzio.
Zapach potwierdza powyższe doniesienia. Mamy tu
RISową podstawkę złożoną z opiekanego słodu, ciemnego pieczywa oraz czekolady z
wyraźnym wątkiem kakaowym. Drugi plan to lekka kwaskowość oraz podążające tuż
za nią ciemne owoce – rodzynki, suszone figi, daktyle oraz lubiane przeze mnie
śliweczki. W tle nieco karmelu oraz słodkawej melasy, rumu i cukru trzcinowego.
Wbrew pozorom nie pachnie to jakoś strasznie słodko. Ponownie wielkie brawa za
doskonale ułożony alkohol, który wkomponował się tu wyśmienicie. Całość pachnie
naprawdę ładnie, ale na pewno nie dziko.
Piwo jest odpowiednio gładkie na podniebieniu,
świetnie zbalansowane, pełne w smaku, gęstawe i doprawdy zajebiście ułożone. Smakuje
naprawdę dobrze. Nienachalny kwasek bardzo zgrabnie buforuje sowitą przecież
słodowość, dzięki czemu piwo jest słodko-kwaskowe. Natomiast goryczki tu jak na
lekarstwo. Nie to mnie jednak najbardziej boli, a brak nut typowo dzikich.
Koniem, sianem i stajnią powinno mi tu zajeżdżać. Wpływ beczki również
pozostawia nieco do życzenia…
Miało być ekstremalnie ciekawie, lecz niestety nie
wszystko chyba poszło zgodnie z planem. Oczywiście piwo nie jest złe, pije się
je naprawdę nieźle. Jest smaczne, przyjemnie kwaskowe i odpowiednio złożone,
ale patrząc na etykietę liczyłem na więcej.
OCENA: 6/10
CENA: ok 20ZŁ
ALK. 9,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 20.09.2019
BROWAR PRZYSTANEK TLEŃ
Komentarze
Prześlij komentarz