ALK.5%. Piwa określane jako Polish IPA (chociaż bardziej
lubię słowo PIPA ;>) przestałem liczyć w chwili, gdy zabrakło mi palców
prawej dłoni. AleBrowarowa single hop PIPA nie jest więc żadnym novum na
polskim rynku piwnym. Wręcz przeciwnie – stosunkowo nowa, supergoryczkowa
odmiana chmielu Iunga użyta w tym piwie, zyskuje coraz większe uznanie wśród
polskich rzemieślników, chociaż i tak
wiadomo, że nigdy nie dorówna kolegom zza ‘wielkiej wody’.
Wyrażę teraz swój aplauz odnoście etykiety, która fajnie
współgra z nazwą piwa. Na froncie mamy moherową babcię, która (mimo, że nie ma
nóg) wygląda jakby tańczyła lub podskakiwała, co zapewne ma konotacje ze
słowami hop sasa, które też nie są przypadkowym zlepkiem liter. ‘Hop’ to
przecież chmiel, a ‘sasa’ może pochodzić od Augusta III Sasa... Zabieg ten
zatem dość okrężną drogą akcentuje użycie w tym piwie polskiego chmielu.
Hop Sasa to waga lekka wśród IPA, co objawia się już w
kolorze, który oscyluje wokół ciemnego złota. Poza tym ciecz jest wyraźnie
mętna.
Na powierzchni uformowała się niezbyt wysoka, biała piana,
zbudowana z mieszanej wielkości pęcherzy. Nie jest ona szczególnie trwała,
jednak w skuteczny sposób czepia się szkła.
Staram się jak mogę wydobyć głębię aromatu z tego piwa,
uporczywie mieszając i wtykając swoje nozdrza do pokala. Niestety na niewiele
się to zdaje, bowiem zapach nie jest jakoś bardzo intensywny. Intensywność
jednak nie jest tutaj największym problemem, w przeciwieństwie do jednorodności
i czegoś jeszcze... Zapach został dość poważnie zdominowany przez wyraźną
słodową bazę, która swoim opasłym cielskiem przywaliła nieznaczne tylko niuanse
chmielowe. Piwa nie oszczędził także maślano-mydlany diacetyl, którego się
tutaj kompletnie nie spodziewałem. Gdzieś tam w tle majaczy niewyraźna owocowość
oraz ulotny karmel, ale na niewiele się to zdaje. Całość jest mdła i
nieciekawa.
W smaku wcale nie jest lepiej, wciąż trochę przeszkadza
nadmierna biszkoptowa słodowość. Nieco dalej występują chmielowi statyści,
wspomagani przez lekkie nuty karmelu oraz ziół. W posmaku niestety ponownie
mamy wątpliwą przyjemność obcowania z mydlanym diacetylem, który mi osobiście
bardzo kojarzy się z pewnym lubuskim browarem! F..ck! Największym plusem całego piwa,
jest natomiast jego wysoka goryczka. Chmielowo-ziołowy walec z każdym łykiem
niemiłosiernie rozjeżdża na miazgę moje bezbronne kubki smakowe. Goryczka jest
solidna, tęga i mocna, acz nieco tępa. Długo zalega na podniebieniu, ale
przecież AleBrowar to hop headzi.
Piwo jest przeciętnie treściwe, dość pełne w smaku, jednak
mało pijalne. Mam poważne problemy z opróżnieniem 500 ml.
Sam nie wiem, co napisać w podsumowaniu, bo jestem wielce
rozczarowany. Hop Sasa to piwo słabe, monotonne, jednowymiarowe, męczące,
niezbalansowane, mdłe, tępe i w dodatku ma poważną wadę! Oh, my Godness,
tego to się nie spodziewałem po AleBrowarze.
OCENA: 3/10
CENA: ok. 7.50ZŁ
ALEBROWAR//BROWAR GOŚCISZEWO
Czy to jest jakaś nowa warka? Bo piłem po premierze jakoś w lipcu i wrażenia były bardzo na plus. Powiem, że lekko zszokowało mnie to piwo - takie było smaczne.
OdpowiedzUsuńPodrepczę do sklepu i nabędę celem porównania.
Nie wiem, ale chyba druga warka. Data do 30.10.2014
Usuń