Przejdź do głównej zawartości

REBEL - Kolendra


ALK.4,5%. Belgia witbierem stoi, Polska raczej nie. Mimo pojawienia się u nas w ostatnich latach kilku przedstawicieli, jest to bardzo rzadko uprawiany styl w kraju nad Wisłą.
Z końcem marca rozniosła się jednak wieść, że Browar Cornelius, przy współpracy z Wielkim Mistrzem Zakonu....wróć, to nie tak bajka... z Wielkim Mistrzem Bractwa Piwnego Markiem Suligą wypuści witbiera. Jako miłośnik piw pszenicznych bardzo byłem ciekaw, co z tego wyniknie. Oczywiście miałem na uwadze fakt, że ubiegłoroczne edycje serii piw REBEL nie powaliły mnie na kolana, aczkolwiek sumarycznie nie wypadły znowuż tak źle.
Na początek może o etykiecie, która od razu widać, że nie stanowi kontynuacji z poprzedniego roku. Czy to źle? Nie sądzę, bowiem tamte stare jakoś szczególnie nie przypadły mi do gustu. Ta nowa również jest co najwyżej przeciętna, taka prosta i nieskomplikowana, chociaż nie powiem, bo rzuca się w oczy. Z tyłu znajdziemy kilka ważnych informacji, chociaż czuję pewien niedosyt, ale przejdźmy już do samego piwa.


Specjał z Corneliusa przynajmniej z wyglądu stara się nosić wszelkie znamiona wita – mętne, mleczno-żółte wdzianko (zdjęcie tego nie oddaje), średnio obfita czapa białej piany o grubych pęcherzach. Niestety dość szybko opada i tylko nieznacznie osadza się na ściankach. Jak na piwo pszeniczne piana mogłaby być bardziej trwała i bujna.
Wysycenie dwutlenkiem węgla jest średnie, delikatnie w kierunku wysokiego. Przy tym stylu wydaje się być chyba ciut za niskie, ale to tylko moja sugestia.
W zapachu piwo jest średnio intensywne. Dominuje łagodna nuta kolendry i słodkawej pszenicy. Trochę z tyłu można wyczuć delikatne niuanse słodowe, lekkie cienie cytrusowe, imbir oraz nieznaczne akcenty bliżej nieokreślonych ziół. W tle dziwna kwiatowość, zahaczająca chwilami o „słodkie” perfumy, a chwilami nawet o mydło!  Dziwnie to wszystko się komponuje i jest dość dalekie od tego, co powinien oferować klasyczny belgijski witbier.

Smak również został zdominowany przez kolendrę, która dość fajnie łączy się tutaj nutami pszenicznymi i łagodną słodowością. Tuż za nimi podążają niewielkie i słodkie kwiatowe nuty, odrobina imbiru oraz ślady wyżej wymienionych perfum vel. mydła. Na finiszu minimalne akcenty cytrusów, wręcz symboliczne. Całość nadmiernie słodka, nawet lekko mdła bym powiedział. Wyraźnie brakuje tu większej obecności  kwaśnych cytrusów, które nadały by piwu lekkości i rześkości.
Piwo umiarkowanie treściwe o stosunkowo niskiej pełni. Pijalność jest taka sobie, może gdyby było mniej słodkie, a bardziej kwaskowe byłoby z tym lepiej.
Ogólnie rzecz ujmując Rebel Kolendra to bardzo dziwny wit – przede wszystkim przeszkadza tu nadmierna kwiatowość oraz ten mydlano-perfumowy posmak. Widać, że jest to piwo pszeniczne, ale chyba trochę przekombinowane.
Fajnie, że zdecydowano się jak tak ambitny styl, szkoda jednak, że z wykonaniem poszło już zdecydowanie gorzej niż myślałem.
OCENA: 4/10
CENA: 3.99ZŁ (Tesco)
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR

Komentarze

  1. Ocena niższa niż dla porównania np Tyskiego Klasycznego?
    Nie pomyliłem czasem blogów? Przecież te piwko było wyborne w smaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało stylowe, trochę za bardzo perfumowe (sztuczne). Musiałem go ocenić w kategorii witbiera, a nie w kategorii piw, które najbardziej mi smakowały.

      Usuń
  2. No chyba, że tak. Ja tam na gatunkach piw się nie znam i nawet nie wiedziałbym, że to witbier. Wiem natomiast, że piwko jak dla mnie było wyborne w smaku. Dziś skosztowałem drugi raz i jakby nie ta sugestia to nie wyczułbym, że ma jakiś sztuczny posmak. A ma chyba rzeczywiście. Ale mimo wszystko ma jakiś smak, w odróżnieniu od zwykłego Tyskiego, albo Lecha które nie ma żadnego.
    Mimo tej sztuczności piwko jak dla mnie wyśmienite, od razu uprzedzam, że innych witbierów nie piłem - a może i piłem, a nawet nie wiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spróbuj sobie Żywiec Białe - to też witbier i dostępny praktycznie w każdym sklepie.

      Usuń
    2. Właśnie jestem śwież po degustacji - i przyznam się, że jestem miło zaskoczony. Nie spodziewałem się, że kiedyś jeszcze jakieś piwo z Żywca będzie mi smakowało. Jak dla mnie mogło być troszkę więcej tej kolendry, ale ciężko bym miał wskazać, które lepsze - Rebel chyba jednak za bardzo sztuczny i przez to wybrałbym Żywca. Muszę skosztować kolejnych z tej limitowanej edycji:)

      Dziś w Realu zakupiłem Baltasa White (litewskie piwko) i zaraz otwieram to opiszę również swoje wrażenia. Niestety nie jestem pewien, czy to również witbier

      Usuń
    3. Baltas White to także piwo pszeniczne, ale to niemiecki styl hefe weizen.

      Usuń
    4. Całkiem inne rzeczywiście w smaku jak Rebel i Żywiec. Dopiero teraz sprawdziłem, że Witbier to piwo pszeniczne, ale jak dla mnie nie mają w smaku nic wspólnego ze sobą. Ja dopiero zaczynam kosztowanie różnych piw i czytam sporo o nich.
      W każdym razie mogę chyba stwierdzić, że mi bardziej podchodzą belgijskie pszenice - albo w tym stylu, niż niemieckie. Choć piłem kiedyś Paulanera i mi smakował, ale mimo wszystko chyba inaczej jak Baltas.

      A mógłbyś od siebie polecić jeszcze jakieś Witbiery?

      Usuń
    5. Przeczytaj sobie ten artykuł: http://amatorpiwa.blogspot.com/2014/09/degustacja-witbierow.html

      Usuń
    6. Ok, dzięki przeczytałem całe. I muszę stwierdzić, że nie ma dużego wyboru tego typu piw u nas. A do tego większość jeszcze jak dla mnie mało dostępna.
      A szkoda, bo za dużo stylów piw nie piłem, ale jak na razie ten mi najbardziej zasmakował i podszedł.
      Będę musiał zostać na dłuższą metę między Żywcem, Rebelem i Valkirią z Żabki:) Choć te dwa ostatnie są dla mnie bardzo podobne (obydwa mają ten sztuczny posmak kolendry). Pozostałych testowanych nie spotkałem dotąd w żadnym sklepie i nie piłem.

      Oczywiście piszę o piwkach na spotkania spożywane w większej ilości, bo do degustacji i próbowania będę kosztował dalej inne gatunki i style:)

      Dzięki za linka

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki