Przejdź do głównej zawartości

URSA ESKULAP


ALK.4,5%. Albo mi się wydaje, albo te etykiety od Ursy z każdym piwem są ładniejsze. Od początku mi się podobały, ale te dwie ostatnie to już chyba przeszły same siebie. Normalnie masakra! Prawdziwe arcydzieła wytrawnego mistrza, niemal namalowane ludzką ręką, a nie efekt pracy żałosnego amatora na paintcie. Naprawdę wielki szacun na dzielni za takie coś.
Dzisiejszy mój gość to Sweet Oatmeal Stout, czyli słodka wersja stoutu z dodatkiem płatków owsianych i w tym przypadku również palonego jęczmienia, jako surowca niesłodowanego. Przeróżnych stoutów jest już u nas dosyć sporo, efekty natomiast są bardzo zróżnicowane. Ciekawy więc jestem jak w tym temacie poradziła sobie Agnieszka Łopata.
Co warte odnotowania, Aga od początku udowadnia, że z powodzeniem można robić inne piwa niż tak wszechobecne i popularne wśród nowych browarów India Pale Ale! Tylko jedno piwo na 11 oddanych do użytku nosi znamiona tego stylu! Oczywiście nie mam nic przeciwko IPA, nawet je lubię, ale ludzie kochani – ileż można?! Seks też jest fajny i przyjemny, ale uprawiany 3 razy dziennie przez kilka miesięcy pod rząd chyba, by się w końcu znudził (chyba, bo nie próbowałem ;p). 


Jak to zwykle bywa w przypadku stoutów – piana jest bardzo symboliczna. Strasznie niska, średnio ziarnista, beżowa i znika w oka mgnieniu. Nawet nie zdążyłem cyknąć sweet foci. Zupełnie jakby to była jakaś cola, a nie piwo.
Eskulap z pozoru wydaje się być czarny jak smoła, jednak pod światło widać brunatne refleksy. Piwo zostało dość oszczędnie potraktowane dwutlenkiem węgla, generalnie jest to zgodne ze stylem.
Po zanurzeniu moich nozdrzy w pokalu, z głębi dobiegł do mnie łagodny aromat słodkiej czekolady oraz palonego ziarna. Tuż obok spokojnie egzystują sobie lekkie niuanse kawy z mlekiem, a także niewielkie akcenty ciemnych słodów i chleba razowego. W tle obecna nieznaczna, acz przyjemna orzechowa nuta. Paloność jest dość łagodna, natomiast czekolada przypomina zapach dopiero co otwartych pralinek.

Po przełknięciu tego specyfiku na podniebieniu i w przełyku czuć aksamitną ciecz o gładkiej teksturze. W głównej mierze są to klimaty łagodnej i słodkiej kawy ze śmietanką oraz mlecznej czekolady. Na drugim planie daje o sobie znać umiarkowana paloność i lekko opiekane słody z posmakiem orzechowo-karmelowym. Jest wyraźnie słodko, ale przecież to sweet stout, nie oczekuję więc wytrawności dry stoutu. Wydaje mi się jednak, że paloność mogłaby być nieco większa.
Piwo jest nad wyraz treściwe i syte. Niebagatelną rolę odgrywa tutaj również bardzo wysoka pełnia smaku. Każdy niuans jest wyraźnie odczuwalny w każdym, nawet najmniejszym łyczku. Trunek może nie jest ekstremalnie pijalny ze względu na wiadomą słodycz, ale i tak jest nieźle – ja mam ochotę na przynajmniej jeszcze jedną buteleczkę.
Sumarycznie rzecz ujmując jest to kolejne bardzo smaczne i udane pyfko, które wyszło spod rąk piwowarki Agi. Ursa Maior ponownie dostaje ode mnie dużego plusa.
Piliście? Jak wrażenia?
OCENA: 8/10
CENA: 7.20ZŁ (Skład Piwa)
BIESZCZADZKA WYTWÓRNIA PIWA/URSA MAIOR

Komentarze

  1. Co to jest pyfko? a etykiety Ci się podobają? czy "masakra"? Piwo takie samo jak recenzja-nijakie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Masakra" w zależności od kontekstu może mieć znaczenie pozytywne lub negatywne. Jeśli w tym tekście tego nie zakumałeś to gratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem.
      Pyfko to żartobliwe określenie piwa.

      Usuń
    2. zakumać zakumałem...gratuluję pisania poprawnym językiem polskim. chcesz być recenzentem? - popraw warsztat pisarski. Życzę rozwoju :)

      Usuń
  2. a mój egzemplarz był mega kwaśny... generalnie chyba pierwsze piwo, które wylałem i nie dopiłem do końca. Sądzę że Ursa ma spore problemy z powtarzalnością nawet w obrębie tej samej partii i stąd potem tak diametralnie rożne opinie... U mnie aromat był bardzo krótki i od razu coś było nie tak a w smaku za dużo kwasu i takich jakichś ziołowych nut jakby mi ktoś herbatkę ziołową do kawy wlał.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...