Browar Jabłonowo niby niepozorny, niby głównie
trzepiący piwa dla marketów, a jednak czasem potrafi nieźle zaskoczyć. Potrafi
rozszerzyć źrenicę i rozdziawić japę ze zdziwienia (patrz Porter Podbity
Śliwką). Nie inaczej było pod koniec zeszłego roku, kiedy to na rynek wyszły kolejne
dwa mocarze spod szyldu Manufaktura Piwna. Barley Wine będzie bohaterem innego
odcinka, a tymczasem zajmę się piwem czarnym i teoretycznie bardzo palonym.
Russian Imperial Stout z Jabłonowa leżakował sobie w
browarze 9 miesięcy, plus ja dołożyłem jeszcze prawie pół roku, więc to bardzo
uczciwy czas, by piwo już nieźle się ułożyło. Uczciwe są również i parametry,
bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że 25º Blg to nie jest żadne pójście na
skróty. To pełnoprawny RIS, który jak jest dobrze zrobiony to będzie zwalał z
nóg (dosłownie i w przenośni). W składzie co prawda nie ma tu nic
ekstremalnego, choć żyto zasługuje na uznanie – powinno być gładko.
Muszę jeszcze wspomnieć o opakowaniu, które
cholernie się wyróżnia spośród konkurencji. Oczywiście malowana farbą butelka
znana jest choćby ze wspomnianego porteru, ale ta czerwona matrioszka naprawdę
robi robotę. Ruskie konotacje gwarantowane :)
Piwo faktycznie jest czarne, ale piany to tu nie ma
za grosz. Nalewałem agresywnie, a udało mi się wymusić jedynie dwumilimetrowy
kożuszek, który i tak zdążył już zniknąć nim porządnie złapałem ostrość w
aparacie.
Piję. Dżizysss,
ale to dobre! Gładziutkie jak nogi topmodelki po peelingu. Piwo jest przyjemnie
gęste, może nawet nieco oblepiające. Gęste i śliskie, a przy tym niebywale
aksamitne. Wow! Czekolada do picia,
mleczna czekolada, do tego duża porcja kakao i dobrej jakości pralinek. W to
wszystko zatopione zostały ciemne suszone owoce – mocno odzywa się suszona
śliwka, rodzynki i daktyle. Dawno nie piłem tak owocowego RISa bez dodatku
owoców. Nieco później docierają do mnie akcenty prażonego słodu i łagodnej kawy
(bardziej zbożowej niż tej prawdziwej). Paloności jest tu niewiele, ale wcale
mi to nie przeszkadza. Samej goryczki też jest niedużo, bo piwo wyraźnie
kieruje się w stronę z napisem #teamslodyczka. Choć nie ma w tym jakiejś
przesady, nie jest to jakiś ulep. Z tła można wyłuskać subtelne echa karmelu,
cukru brązowego, chlebka razowego oraz melasy. Słodko, ale mega przyjemnie.
Alkohol delikatnie grzeje w rurę, ale tylko od środka. W ustach w ogóle go nie
czuć! Ułożenie pierwsza klasa. Pyszności. Nie spodziewałem się, aż takiej
petardy.
W aromacie jest jeszcze bardziej owocowo, ale co
ciekawe też nieco kwaskowo! Prócz wspomnianej suszonej śliwki i rodzynek
pojawia się też tutaj (nikła, bo nikła, ale jednak) lekka nutka suszonej
żurawiny i jakby malin lub derenia. Dalej to już tylko powtórka z rozrywki –
opiekane słody, mnóstwo różnej maści czekolady, kakao, praliny, ciemne
pieczywo, kawa zbożowa. No jest tego naprawdę dużo. Daleko w tle wałęsa się
nieśmiała melasa w asyście przypalonego karmelu, trufli (cukierków) i cukru
trzcinowego. Ponownie słodko i ponownie urzekająco. Te owoce genialnie przełamują
obfitą przecież słodową podbudowę. Stawkę zamyka bardzo subtelna doza likieru
czekoladowo-kakaowego, przy czym sam etanol jest doskonale ułożony. Zauważalny,
ale nad wyraz przyjemny, szlachetny i dostojny. Z-a-j-e-b-i-o-z-a!!! :D
Dawno nie piłem już tak bogatego, zróżnicowanego i
kompleksowego napitku. Wszystko jest tu doskonale dopracowane. Głębia smaku
powala na glebę, podobnie jak niebiańska gładkość, nieziemski aromat i całkiem
spora jak na ten ekstrakt gęstość. Piwo ma od groma ciała, jest gęste i takie
puszyste, kremowe w odczuciu. Ułożenie zasługuje na medal, a pijalność jest
zadziwiająco dobra. Mimo srogich jak rosyjskie zimy parametrów, trunek wchodzi
naprawdę szybko. Po prostu jest tak cholernie smaczny i wyrazisty. Niby zwykły
RIS, bez dodatków, bez leżakowania w drewnie, a daje mnóstwo frajdy i radości.
Brawo Browar Jabłonowo!
OCENA: 9/10
CENA: ok 14ZŁ
ALK. 10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.04.2020
BROWAR JABŁONOWO
Komentarze
Prześlij komentarz