Candy Shop Nut Cake Imperial Stout to piwo nie nowe,
ale pełne kontrowersji. Jak już pewnie wiecie do tegoż trunku dodano…. aromaty!
Niby na etykiecie nie jest to nigdzie napisane, ale ludzie swoje wiedzą.
Zresztą to nie jedyne piwo od Deer Bear potraktowane w ten sposób (Candy Shop
to cała seria piw). Zagorzałych birgików
to wkur…, z Kopyrem na czele, bo to przecież nie jest zgodne z duchem kraftu. A
wiecie co ja myślę? Bardziej mnie martwią aromaty w tych wszystkich smakowych wodach
mineralnych, napojach, jogurtach, czy jakichkolwiek innych produktach
żywnościowych. Ostatnio np. mało nie padłem na zawał na widok aromatu w
składzie… jasnego lagera – Okocim 0,0%. Po co się pytam?! Dlaczego kurła?! ;p
No dobra, a o co chodzi w tym piwie? Z racji tego,
że nie mamy tu podanego składu możemy się tylko domyślać co jest zasługą
aromatów, a co faktycznie dodano do piwa lub uzyskano samą kompozycją słodów.
Na etykiecie obiecują nam orzechy, wanilię, kokos i mleczną czekoladę. Sprawdźmy
to.
Z wyglądu jest wzorowo. Ciecz jest czarna i
nieprzejrzysta. Pianka też ładna – dobrze zbudowana, nie za niska, nie za
wysoka, średnio ziarnista, dosyć trwała. I
like it.
Piję piwo z aromatami, czy Wam się to podoba, czy
nie. Duża pełnia, ciało, fajna gęstość, gładkość, aksamitność. Faktura niczego
sobie J
W rzeczy samej mlecznej czekolady to tu nie brakuje. Wtóruje jej kawa zbożowa,
dobrej jakości bombonierka oraz wyraźne kakao. W drugim rzucie na mecie
odliczają się przyjemne nuty orzechów laskowych, migdałów, chleba razowego oraz
ciemnych, lekko prażonych słodów. To naprawdę jest dobre! Im dalej w las, tym
coraz więcej orzechów, ale pojawia się też łagodna wanilia, a także niewielka
domieszka kokosa. Owszem, jest słodko, ale tak właśnie miało być. „Co obiecali,
to porobili”. Choć na finiszu objawia się niepozorna, ale w miarę wyraźna
palona goryczka. Piwo delikatnie rozgrzewa od środka, ale generalnie jest
bardzo dobrze ułożone. W smaku nie czuć żadnych oznak alkoholu. Brawo!
Czas zatrudnić do pracy receptory węchowe, które
akurat nie mają zbyt dużo do roboty. Zapach piwa czuć praktycznie z drugiego
pokoju. Ciekawe dlaczego? ;> Ale jest to naprawdę przyjemny aromacik i przede
wszystkim naturalny. Widać, że nie przesadzono tutaj z tymi „kontrowersyjnymi
składnikami”. Od groma tu mlecznej czekolady wypełnionej orzechami laskowymi! Nussbeisser
jak się patrzy. Do tego dochodzą klimaty opiekanego słodu, rozpuszczalnego
kakao, karmelu i mega przyjemnej wanilii. Stawkę zamykają nieśmiałe nuty
migdałów, likieru czekoladowego i kokosa, takiego jak w Bounty. Alko jest
wyśmienicie gładkie i ułożone. Co jedynie podkreśla szlachetność tego trunku. Kurcze
rewelka! Nie spodziewałem się, aż takich miłych doznań :D
Piwo jest nader przyjemnie oblepiające, dosyć
gęstawe i niebywale jedwabiste na podniebieniu. Sprawia wrażenie puszystego,
kremowego i obłego w odczuciu napitku. Wbrew pozorom nie jest jakieś szalenie
słodkie, czy zalepiające. Balans naprawdę tu funkcjonuje. Świetną robotę robi
też sam zapach – naturalny, bardzo wyrazisty, ale nie przejaskrawiony. Podoba
mi się taki obrót sprawy. Ułożenie alkoholu to kolejny niewątpliwy atut tego
trunku. Piwo zdecydowanie bardziej w głowie niż w ustach daje nam do
zrozumienia o jaki woltaż tu się rozchodzi.
Kawał bardzo smacznego piwa. Mimo niewielkich
uprzedzeń – śmiało polecam.
OCENA: 8/10
CENA: ok 13ZŁ
ALK. 10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.12.2020
BROWAR DEER BEAR//BROWAR SADY
Mam obawy że któregoś dnia obudzę się rano i przeczytam informacje że jakiś chemik wymyślił aromat beczki po whisky,rumie,calvadosie czy cherry. Nie o takie krafty my walczyli. Jak tak dalej pojdzie wszystkie nasze "leżaki" pochowane w piwnicach,szafach czy ziemiankach niedługo będą na wagę złota.Jestem w stanie zapłacić za piwo do którego ktoś przyłożył nie tylko rękę ale i serce. Dobre piwo to przede wszystkim czas, czas którego nie da się w żaden sposób obejść ani przyśpieszyć. Owszem można dodawać aromaty ale to już nie to samo. Tylko naturalne składniki.
OdpowiedzUsuńKeep on working, great job!
OdpowiedzUsuń