Moi drodzy kraftopijcy, naprawdę zależy mi na
odkrywaniu i poznawaniu nowych browarów. Owszem, cały czas trzeba mieć w
sercach ikony polskiego piwnego rzemiosła, ale z drugiej strony należy dawać
szansę młodszym przybytkom, które nierzadko dorównują, a czasem nawet
przewyższają starszych stażem kolegów po fachu.
Dziś więc daję drugą szansę Browarowi Sir Beer z
Bytomia. Na tapecie ląduje Qin. Nie doktor Quinn, tylko QIN. Tu chodzi o jakieś
prastare chińskie ludy. Nevermind. Jest
to Tea IPA – znane już nader dobrze
herbaciane IPA. W tym przypadku jednak zastosowano chińską mieszankę zielonej
herbaty z owocami banana, mango, melona i gujawy/guawy oraz kwiatów słonecznika
i bławatka. Czy takie coś może się nie udać? Sprawdźmy.
Piwo wyglądałoby całkiem zwyczajnie, gdyby nie
szalenie obfita czapa piany, która jest wprost betonowa! Cholernie wysoka, dość
drobna, zbita, sztywna jak koci ogon i trwała, niczym Wielki Mur Chiński. No
praktycznie nic nie opada! Wcale. Piwo jest lekko mętne, złotawe w kolorze.
Czas na pierwszy haust. Wysycenie jest średnio
wysokie, a myślałem, że będzie porządnie szczypać w pyska. Od razu czuć
amerykańskie chmiele – jest sporo cytrusowych skórek i nieco mniej owoców
tropikalnych (mango, papaja, gujawa). Tuż za nimi kroczy bardzo wyraźna zielona
herbata, która sprawia nieco ściągające wrażenie. Taniny jak widać dają o sobie
znać, co oczywiście przy tym natężeniu nie jest żadną wadą. Z drugiego brzegu
natomiast macha do nas dość specyficzna nuta mieszanki kwiatów, żywicy, ziół
oraz chmielu w czystej postaci. W rzeczy samej – zielono i owocowo to smakuje.
Całość została spięta nienachalną, acz wyraźną słodowością, która niestety w
posmaku staje się nieco mdła. Finisz naznaczony został bardzo wyraźną i srogą
dla zwykłego śmiertelnika goryczką, która może i delikatnie zalega, ale
sumarycznie jest miękka, gładka i nieźle ułożona. Jej ziołowo-herbaciany profil
sprawia, że piwo staje się nad wyraz wytrawne. Dosyć fajnie to smakuje. Jestem
na tak.
Pora obwąchać ten specjał. Na szczęście z
intensywnością nie ma problemów, stąd nie trzeba wkładać kinola do szkła. Qin
pachnie naprawdę ładnie i zachęcająco. Strasznie owocowo, rześko i apetycznie.
Mamy tu swoisty mariaż zielonej herbaty i cierpkich cytrusów. Towarzyszą im
słodkawe owoce tropikalne (mango, marakuja, gujawa, liczi), a także subtelne
tony melona oraz banana. Na dalszym planie cichutko siedzą sobie, jakże
przyjemne nuty kwiatów i delikatnej żywicy skąpanej w sosnowych igłach. Słód
robi tu tylko za przystawkę. Jego ciasteczkowo-zbożowy profil całkiem zgrabnie
się wkomponował.
Qin od Sir Beer to solidna herbaciana IPA. Pełnia
smaku została wprost idealnie dobrana do parametrów piwa. Balans został
skrzętnie przesunięty w stronę wytrawności, na dowód czego swoje muskuły
dzielnie pręży mocna, ale sympatyczna goryczka. Jedynym mankamentem zatem
wydaje się być nieco mdła słodowość w smaku, która na szczęście z biegiem
upływu czasu staje się coraz mniej zauważalna. Szybko odbija się to na
pijlaności, która rośnie z każdą minutą :)
Naprawdę jest to dobre piwo, które bardzo zachęca do
siebie swoim bogatym i zróżnicowanym charakterem. No i dodatek herbaty się tu
dobrze sprawdził. Polecam.
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK. 6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.2019
BROWAR RZEMIEŚLNICZY SIR BEER
Komentarze
Prześlij komentarz