Przejdź do głównej zawartości

TROPICAL IMPERIAL IPA od Wrężela. Zachwyt jest słuszny.



Przy okazji recki Paradise Pale Ale od Wrężela wspominałem o tym piwie – Tropical Imperial India Pale Ale. Wiem, dużo angielszczyzny, ale wprawieni hop headzi z palcem w dupie rozkminią o co tu chodzi.
Tak, to jest właśnie ta słynna imperialna IPA od Wrężela. Ta sama, co to każdy się nią jarał jakiś czas temu. Ta sama, co to Kopyr z ‘wiadomo-jakiego-blogu’ ją tak mocno chwalił. Ta sama, której nigdy jeszcze nie piłem. Ukażcie mnie… zerwijcie ubranie, zbiczujcie… Należy mi się, wiem.
Wg smakoszy piwo jest tak dobre, że gro osób ochrzciło je mianem najlepszej imperialnej IPY jaką w życiu pili! Coś więc musi być na rzeczy. Adrian Kukuła musiał naprawdę dobrze w kotle zamieszać, by wprawić w stan nirwany niemal cały rzemieślniczy półświatek. Co może być sukcesem tego piwa? Amerykańskie chmiele rzecz jasna, ale nie tylko. Otóż do piwa dorzucono zblendowane owoce – ananas, pomarańcza oraz mango. Taka kurde sytuacja :) Sprawdźmy, czy ja też podczas degustacji będę musiał zbierać szczękę z podłogi. 


Pierwsze co Wam napiszę, to że szczękę muszę zbierać już na sam widok tego piwa. Chodzi mi o pianę oczywiście. Jest szalenie obfita, zwarta, dość drobna i niebywale trwała! Taka betonowa mówiąc wprost. Z czasem się oczywiście lekko dziurawi, ale na dolewkę musiałem czekać całą wieczność. Samo piwo sprawia lekko mętne wrażenie i jest ciemno złote w barwie. Nic nadzwyczajnego. Taki standard jeśli chodzi o piwo.
W smaku wielkiego szaleństwa nie ma, choć nie powiem, bo smakuje to bardzo dobrze. Przede wszystkim rześko, świeżo, owocowo i soczyście. Oczywiście czuć, że nie jest to sesyjny napitek. Pełnia smaku oraz sama gęstość jak najbardziej pasują tutaj do zawartości ekstraktu. Jest przez chwilę słodkawo, owocowo i tropikalnie z lekkim zacięciem słodowo-biszkoptowym. Po chwili do gry włącza się grejpfrut, karmel, chmiel, nuty leśne, żywiczne oraz ziołowe. Jakoś zdecydowanie wyraźnie to ja tych zmiksowanych owoców nie czuję muszę przyznać. Ciężko jest mi je wyodrębnić z całej tej mieszanki. Alkohol został tutaj dobrze wkomponowany. W zasadzie to go nie czuć, więc mogłem napisać: ukryty. Teraz parę słów o goryczce. 110 IBU – really? W ciemno dałbym z 80. Oczywiście to i tak bardzo dużo, zwłaszcza dla zwykłego śmiertelnika. No, ale nie dla mnie. Goryczka jest w miarę szlachetna, niezbyt długa i dobrze ułożona. Posiada fajne grejpfrutowo-ziołowo-żywiczne zacięcie. Sumarycznie smakuje to jak diabli. Piwo jest złożone, dobrze skomponowane i przyjemnie owocowe.

W zapachu też dzieje się wiele. Tropical Imperial IPA pachnie bogato i dosyć intensywnie. Owoce, owoce i jeszcze raz owoce – marakuja, mango, liczi, ananas i takie tam klimaty. Generalnie słodko i tropikalnie. Cytrusy z pomarańczą na czele odgrywają tutaj drugoplanową rolę. Tuż za nimi drepcze nienachalna żywica, akcenty lasu, igliwia oraz kwiatów. W tle pobrzmiewają subtelne echa słodu, jasnego pieczywa, herbatników, landrynek i nut gumy balonowej. W tym stylu dość niecodzienna to mieszanka, ale podoba mi się. Wszystko sprawia niebywale naturalne wrażenie. Alkoholu żadnego nie czuję. Jest słodko, ale bogato. Można wąchać bez końca. Obie łapki w górę :)
Piwo jest bardzo pełne w smaku, bardzo dobrze zbalansowane, treściwe z półwytrawnym i długim finiszem. Dodatki w postaci owoców dobrze się tutaj sprawdziły. Zwłaszcza jeśli chodzi o aromat, który ogólnie rzecz biorąc nieco lepiej wypada niż to, co oferuje nam smak. Ale nie zrozumcie mnie źle – smak jest bardzo dobry i złożony, natomiast zapach ociera się już o granice zajebistości. To jest chyba ten haczyk na spragnionych wrażeń i wygłodniałych beer geeków ;p Napitek jest szalenie pijalny i wielowątkowy. Mimo dość dużych parametrów pije się go jak jakąś niezobowiązująco apkę, a przecież mamy tu ponad 19º Plato.
Cóż, żuchwy z podłogi nie musiałem zbierać, ale i tak jest bardzo dobrze. Nadmieniam, że jest to druga lub nawet trzecia warka, natomiast wszechobecne zachwyty dotyczyły pierwszej warki. Powtórzyć znakomite piwo jest niebywale trudno, stąd nie wiem i nigdy się już nie dowiem, czy smakuje to jak pierwsza edycja.
OCENA: 8/10
CENA: ok 8.50ZŁ
ALK. 8,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.10.2018
BROWAR WRĘŻEL//BROWAR ZARZECZE

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

OKO W OKO - Namysłów Pils vs Browarne Pils

  Jakiś czas temu wrzuciłem na fanpejdża fotkę dwóch piw. Były to Namysłów Pils i Browarne Pils. Pamiętacie? Chodziło mi o uderzające podobieństwo (zapewne nie przypadkowe) szat graficznych tychże napitków. Puszki są jeszcze bardziej zbliżone wizualnie niż butelki, ale ja zakupiłem akurat flaszki i postanowiłem sprawdzić, czy w smaku i aromacie również będą podobne. Browarne Pils to wyrób od Ambera, którego raz miałem okazję spożywać, ale recenzji na blogu nie ma. Nie spotkałem go nigdzie poza Dino, co może sugerować jakąś współpracę. Natomiast Namysłowa z pewnością przedstawiać nie trzeba. Jako ciekawostkę dodam tylko, że kiedy Grupa Żywiec przejęła Browar Namysłów, to owe piwo delikatnie zjechało z woltażem. Rzecz jasna jest to dobrze znany i niezmienny od lat proceder pośród koncernów.  Namysłów Pils Złociste piwo, oczywiście idealnie klarowne. Piana raczej niska, ale dość drobna, puszysta, średnio trwała. Mimo wszystko trunek wygląda apetycznie. W smaku namysłowska klasyk

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa

WIELKI TEST PIW TYPU DESPERADOS

Wielki Test Piw Typu Desperados, Wielki Test Piw Aromatyzowanych Tequilą, Wielki Test Piw o Smaku Tequili. To chyba wystarczające zajawki, by każdy piwny Janusz się pokapował o co mi chodzi. Wspólną ich cechą jest dodany aromat tequili, a przy okazji cały szereg różnych substancji chemicznych. Bazą jak sądzę jest tu zwykły jasny lager, który i tak finalnie nie odgrywa praktycznie żadnej roli. Tequila to słynna meksykańska wódka produkowana ze sfermentowanego soku agawy niebieskiej. Istnieje wiele jej odmian, a niektóre z nich są nawet przez kilka lat leżakowane w dębowych beczkach po bourbonie, whisky, sherry , czy koniaku. Przymierzałem się do tego tematu jak pies do jeża, czy saper do bomby. Plan był prosty, ale z wykonaniem jak zwykle spore problemy. Główny problem jak zwykle tkwił w zapewnieniu sobie odpowiedniego materiału do testu. Zebranie wszystkich tego typu piw jakie przyszły mi do głowy, okazało się oczywiście niewykonalne z bardzo prostego powodu – niektóre po pros