Istny potwór wśród imperialnych IPA to właśnie
Quatro od Pinty. Nie jest to rzecz jasna żadna świeżynka , ale okazuje się, że
trunek ten wciąż jest mocno pożądany wśród piwnej społeczności. W dodatku zbiera dobre recenzje. Na FB zalecano
mi jego leżakowanie, ale bacząc na amerykańskie chmiele w składzie uznałem, że
dwa miechy w piwnicy mu styknie. Przecież to nie porter bałtycki do licha...
Special Double IPA, co to właściwie znaczy? Nie mam
bladego pojęcia, bo właściwie poza nad wyraz olbrzymimi parametrami piwo niczym
specjalnym się nie wyróżnia. Aha, pewne zdziwienie, tudzież zażenowanie może
jedynie budzić obecność w składzie ekstraktu słodowego oraz cukru! Zagranie
jakby rodem z wielkich koncernów ;p Widocznie trzeba było czymś podbić ów
ekstrakt do kosmicznej (nawet jak na Double/Imperial IPA) wręcz wartości
24,7Blg.
Dobra, dosyć gadania. Pora chwycić diabła za rogi! ;>
Quatro wygląda na całkiem sympatyczne piwerko. Dziarska
piana o barwie przybrudzonej bieli rośnie do sporych rozmiarów, jest drobna i
puszysta. Opada naprawdę w żółwim tempie, do tego świetnie krążkuje! Lacing
zaiste książkowy.
Kolor dryblasa z Pinty także niczego sobie – w szkle mieni
się piękna i dość rzadko spotykana, pomarańczowo-miodowa barwa. Wspaniale to
wygląda :D
Tuż po otwarciu butelki dostałem z buta w twarz od
jankeskich lupulin, jednak o tym za chwilę, bo piwo musi się trochę ogrzać. W
smaku prym wiedzie miks owocowo-słodowy, z którego wyraźnie przebijają się
tropiki (mango, liczi), a sporo mniej cytrusy, głównie grejpfrut. Tuż za nimi
niczym Struś Pędziwiatr gna co sił olbrzymia słodowa baza, przypominająca po
części biszkopty, a po trochu herbatniki z cukrem (tak, czuć cukier). Bardziej
w głębi natomiast można spotkać chmielowe naleciałości, łyżkę karmelu oraz
żywicę. Z początku piwo wydaje się być dosyć słodkawe, jednak po kilku łykach słodowa
słodycz zostaje dostaje w pysk od złowieszczej i sowitej goryczki. Chmielowa
goryczka jest wypadkową trawy, ziół i grejpfruta, jednakże jej rodowód raczej
nie wywodzi się ze szlachetnej rodziny. Poza lekko tępym charakterem gorycz
wyraźnie zalega, co oczywiście nie jest zbyt przyjemne. W posmaku z biegiem
czasu wychodzi na wierzch lekko piekący etanol, co jednak przy tak dużym
woltażu jestem jeszcze w stanie zrozumieć.
Ciecz się już wystarczająco ogrzała, pora więc obwąchać ten
specjał. W rzeczy samej zapach to istna bomba cytrusowo-tropikalna! Nie będę
wymieniał wszystkich z nazwiska (bo i tak pewnie wszystkich nie znam), ale
naprawdę jest tego sporo, wyczuwam nawet pomarańcze i brzoskwinie. Za nader
przyjemnymi fruktami czai się dużo łagodniejsza niż w smaku słodowość,
która dość szybko zostaje wyparta przez chmiel, żywicę i kapkę iglaków. Daleko
na horyzoncie majaczy ociupinka karmelu i... kilka gram cukru, naprawdę
niewiele. Alkoholu za to ani śladu. Bardzo ładny i urozmaicony to aromat, choć
sumarycznie trochę słodkawy.
Quatro to bardzo mięsiste, treściwe i tęgie piwo. Z jednej
strony solidna słodowość i cukier, z drugiej natomiast pokaźna goryczka.
Efektem tej „wojny” jest niezły balans, ale słaba jak na AIPA rześkość, bowiem
cytrusów w smaku jest bardzo niewiele. Pijalność również do najwyższych nie
należy, gdyż całość sprawia nieco mdłe wrażenie (niefajna, tępa goryczka i
alkoholowe posmaki).
Generalnie, gdybym miał oceniać sam aromat, to byłby
naprawdę super trunek, ale niestety smak liczy się nawet bardziej niźli zapach.
W związku z tym muszę być konsekwentny lub jak kto woli - bezwzględny. Nie jest to jakieś złe piwo, ale od geniuszu niewątpliwie dalekie.
OCENA: 7/10
CENA: ok 10ZŁ
ALK.8,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 11.12.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 11.12.2016
BROWAR PINTA//BROWAR NA JURZE
Komentarze
Prześlij komentarz