Przejdź do głównej zawartości

KARTY NA STÓŁ

Browar Miejski Gloger z Białegostoku zadebiutował w czerwcu zeszłego roku, ale debiut u mnie na blogu ma dopiero dzisiaj (ja to mam refleks ;p).
Tera bedzie łyk historii. Gloger to dzieło Edyty i Waldemara Dąbrowskich, którzy swój browar nazwali nazwiskiem znanego etnografa i historyka – Zygmunta Glogera. Ów Muniek w 1880 roku także założył swój browar, ale miało to miejsce w oddalonym o 30 kilometrów od Białegostoku Jeżewie Starym.
Nie byłem w tym Białymstoku, bo kurna za daleko, ale prócz browaru mają tam jeszcze restaurację Gloger House (splendor, bogactwo, szyk, wytworność - takie klimaty ponoć).
Jako, że lubię te nasze kochane porterki bałtyckie, to zakupiłem te karty, znaczy się Karty Na Stół. Nie będę Was owijał w bawełnę – jest to zwykły, klasyczny Baltic Porter, którego pozbawiono jakichkolwiek udziwnień. Tytułowe Karty to jedno z czterech limitowanych piw z podobizną Józefa Piłsudskiego. Pozostałe to: Bilet do Frisco (AIPA), Belgijski Zaciąg (Belgian Blond Ale) i Głos Wodza (Koźlak). Jak na browar restauracyjny całkiem spoko. Może nie jakoś hardcorowo, ale dosyć odważnie.
Niewątpliwym plusem tej serii piw są także świetne etykiety. Nie ma tu jakiejś wielkiej ekstrawagancji, jest za to prosty, logiczny układ, czytelność, przejrzystość i spójność, a to wszystko na doskonałej jakości, satynowanym papierze. Jest też „morska opowieść” (na szczęście dość krótka i zrozumiała), pełny skład i wszystkie niezbędne piwnych freakom cyferki. 


Otwieram i przelewam. Piana rośnie jak głupia. Jest drobna, zwarta i puszysta. Jej beżowy odcień, długa żywotność i wspaniały lacing dowodzą jej szlachetnego rodowodu.
Kolor piwa jest czarny jak smoła, czy też górnik kończący swoją szychtę na dnie kopalni Budryk.
W smaku jest umiarkowane bogactwo doznań. W pierwszej chwili czuć dużo palonych słodów oraz dość mocną kawę bez cukru i śmietanki. W drugim akordzie pojawia się lukrecja i czekolada. Gorzka i ciemna, taka co jej dzieci nie lubią. Nieco dalej czai się lekki popiół, okraszony nutką chmielu (dawno nie czułem chmielu w porterze!). Rolę greenscreena pełni tutaj ociupinka suszonych owoców, których niestety trzeba ze świecą szukać, albo nosić okulary co najmniej siedem dioptrii. Finisz został zgwałcony przez bardzo wyrazistą, mocną, wręcz ordynarną i nieułożoną goryczkę o chmielowo-palonym charakterze. Napisali, że ma 45 IBU, ale ja im nie wierzę (ma więcej). Gorycz jest nieco mdła i trochę zalega, przez co stanowi najsłabszy punkt wrażeń smakowych. Na poczet plusów zaliczam natomiast niemal zupełny brak alkoholu. Co jedynie lekkie grzanie w przełyku.

Całe szczęście, że goryczki nie wyczuwa się nosem. Aromat bowiem jest całkiem wporzo, choć nadal sporo brakuje do ideału. Mamy tu ciemne, prażone słody, które świetnie korespondują (taaa, wysyłają listy) z kawą zbożową oraz z tą zwykłą, czyli prawdziwą kawusią. Paloność jest wyraźnie mniejsza, aniżeli w smaku, co mi bardzo pasuje. Na drugim planie pojawia się znana już lukrecja, a tuż za nią niemrawo drepcze mleczna tym razem czekolada oraz szczypta kakao. W tle majaczą jakieś ciemne ciasteczka, a może dobrze wypieczony spód od ciasta? Sam już nie wiem. A czy są obiecane na kontrze i tak pożądane przeze mnie suszone owoce? Może jakaś nieśmiała i niewyrośnięta rodzynka się tam pląta, ale z pewnością to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Oj nie. Alko natomiast nie znajdziesz ani promila! Nie mam pojęcia, jak oni to zrobili.
Rzeczone piwo od Glogera to stosunkowo nietypowy porter jak na nasz rynek. Pełnię smaku ma nawet niezłą (22 ballingi), ale trochę jakby brakowało mu gęstości. Mam wrażenie, że nie jest tak lepkie i gęste jak powinno być. Do tego dochodzi nad wyraz duża wytrawność – goryczka jest naprawdę duża, a przy tym dosyć nieprzyjemna. Słodowość natomiast zbytnio się nie narzuca, jakby brakowało jej śmiałości i siły przebicia.
Suszonych owoców tyle co kot napłakał, choć tu muszę nadmienić, że nie są one obligatoryjnym składnikiem porterów bałtyckich (ja jednak wolę porterki z estrami niż bez). Piwo pije się raczej wolno, ale to nie ze względu na wysokie parametry, lecz mdły i nader gorzki finisz, który skutecznie uprzykrza nam życie.
Miało być tak pięknie, ale niestety nie wyszło. Całość sprawia wrażenie chaotycznego i nieułożonego trunku i nie chodzi tu wcale o nadmierny etanol. Po prostu poszczególne składowe nie chcą za bardzo ze sobą współpracować, nadają na innych falach.
OCENA: 6/10
CENA: ok. 8ZŁ
ALK.9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.11.2017
BROWAR GLOGER

Komentarze

  1. Cześć,świetne artykuły.Szczególnie te w których degustujesz portery. Czuję się jakbym tam był i też degustował. Aż nie mogę się doczekać zimy,bo wtedy porter smakuje mi najbardziej.A tak teraz tylko czytam i czytam i zbieram do kolekcji kolejne. Kilka pytań dotyczących piwa porter"Karty na stół" Mam 2 w terminie i 4 po terminie z datą maj 2018. Producent na opakowaniu pisze że jest to piwo niepasteryzowane. Co sądzisz o leżakowaniu tego piwa? Czy może się popsuć? Pozdrawiam Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Jeśli leżakujesz w miejscu ciemnym i chłodnym to nie powinno nic mu się stać niepożądanego :)

      Usuń
    2. Dziękuję za informację, trochę mnie uspokoiłeś. Szkoda by było wylać do zlewu a 6 dych piechotą nie chodzi😉. Powodzenia w dalszych testach.

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

Pils z Browaru Grodzisk

  Przebudził nam się Browar Grodzisk z letargu i zaserwował wiosenną nowość – Pilsa . Miałem kilka pomysłów na jego degustację. Początkowo chciałem go porównać z Miłosławem Pilzner, wszak Browar Fortuna i Grodzisk mają tych samych włodarzy. Później zamierzałem go sparować z Lechem Pils (głównie przez wizualne podobieństwo), ale tego akurat nigdzie nie mogłem znaleźć. Zostaję więc przy zwykłej degu . Piwo nachmielono Lubelskim oraz Perle. Cyferki 4,8/11,5 są jak najbardziej na miejscu. Na etykiecie obiecują „wyrazistą chmielowość”. Okej. Przypomnę tylko, że wyrazista chmielowość wcale nie oznacza wyrazistej goryczki. Nie mniej jednak, jeśli to ma być Pils , to goryczka powinna być, co najmniej spora. Porządnie frustruje mnie, dlaczego nie nazwali tego piwa Grodziski Pils? Skoro jest Grodziski Porter, Grodziska APA, Grodziska White IPA, itd. Nienawidzę takie niekonsekwencji.  Złociste piwko pieni się bardzo obficie. Średnio pęcherzykowa piana nosi białe szaty i jest dosyć...
get this widget