Cydr, inaczej jabłecznik, to obecnie najszybciej rosnący
rynek napojów alkoholowych w Polsce. Jego coraz większa popularność – mimo, że
wciąż nie stanowi realnego zagrożenia dla rynku piwa - nie umknęła również
mojej uwadze, czego efektem jest niniejszy artykuł.
Teoria
Dla niektórych może się to wydać dziwne, ale cydr to nie to
samo, co wino jabłkowe. Cydr nie jest także piwem o smaku jabłkowym. Cydr nie
jest czymś pomiędzy piwem, a winem - po
prostu jest cydrem, czyli lekkim i orzeźwiającym napojem alkoholowym (2-7%),
powstałym (przy udziale drożdży) dzięki fermentacji soku jabłkowego bez dodatku
cukru, konserwantów, czy sztucznych aromatów. Jeśli zamiast soku z jabłek
mówimy o soku gruszkowym, to wówczas mamy do czynienia z gruszecznikiem, czyli perry.
To właśnie brak substancji słodzących generalnie odróżnia cydry od win
jabłkowych, poza tym dość znacznie różnią się one woltażem. Tyle przynajmniej
mówi regułka, praktyka jednak niekiedy różni się od teorii, o czym będzie
jeszcze mowa poniżej.
Cydry dzielą się na zwykłe (niemusujące), musujące oraz
gazowane (saturowane dwutlenkiem węgla), choć akurat w Polsce wszystkie są
musujące i/lub gazowane. Największą popularnością cieszą się w Wielkiej Brytanii, północnej
Francji, Belgii, Irlandii, Estonii oraz na Litwie.
Historycznie istnieją jakby dwa obozy, nieco odmiennie
traktujące ten niskoalkoholowy napój. Rejony Wysp Brytyjskich cydr traktują
podobnie jak piwo, gdzie bez problemu napijemy się go w pubach, wprost z pompy
(nalewaka). Warto dodać, że w Anglii zdecydowanie dominują cydry wytrawne,
bardziej kwaskowe i zazwyczaj mocniejsze niż gdzie indziej. Natomiast w
północnej Francji i okolicach, cydr kojarzony jest bardziej z winem, przy czym
jest on bardziej słodki i mniej alkoholowy niż na Wyspach.
Cydr w Polsce
W kraju nad Wisłą jeszcze dwa lata temu rynek cydrów
praktycznie nie istniał. Co prawda jak się dobrze przetrząsnęło marketowe
półki, to można było kupić jakiś importowany egzemplarz, nie mniej jednak
prawie nikt tego nie pił, co wiązało się także ze znikomą świadomością
konsumentów w tej materii. Wszystko zaczęło się zmieniać w 2013 roku, gdy
Ministerstwo Finansów zmniejszyło akcyzę na ten alkohol ze 158 do 97zł za
hektolitr. Był to swoisty impuls, który z miesiąca na miesiąc zaczął napędzać
cydrową machinę. Oczywiście w dalszym ciągu nie można porównywać ilości
sprzedaży cydru z piwem (to nie ten rząd wielkości), ale o rosnącej
popularności niech świadczy fakt, że w całym 2013 roku sprzedano w Polsce 2 mln
litrów cydru, natomiast w 2014 już ponad 9,5 mln! Szacuje się, że w tym roku
sprzedaż sięgnie 15 milionów litrów, a to już coś. Widać, że Polacy coraz
bardziej kochają się w tym jabłkowym trunku i chyba nie jest to tylko zasługa
faktu, że jesteśmy największym producentem jabłek w Europie i trzecim na
świecie (warto wiedzieć, że z naszych jabłek produkuje się cydr w wielu krajach
starego kontynentu). Coraz częściej napoju tego możemy napić się w barach i
pubach, niekiedy nawet z nalewaka, więc z pewnością coś jest na rzeczy.
Istnieje teoria w myśl której jabłecznik jest konkurencyjnym napojem dla wina i piwa,
a w szczególności dla jego smakowych/owocowych wersji typu radler, piwa
z sokiem, czy piwa aromatyzowane. Ich cechy wspólne to niski poziom alkoholu,
owocowy charakter, rześkość, lekkość, pijalność, a także zbliżona cena. Nie
sposób się z tym nie zgodzić, ale pozostaje jeszcze kwestia samego składu,
który raczej nie będzie identyczny.
Tak jak już powiedziałem, teoretycznie cydr to sfermentowany
sok jabłkowy, niekiedy tylko rozcieńczony wodą. Gdy jednak zaczniemy czytać
poszczególne etykiety, to okazuje się, że „obowiązkowo” znajdują się tam
również siarczyny, a czasem także aromaty, cukier, czy inne słodziki. Cydr nie
powinien być pasteryzowany (za bardzo wpłynęłoby to na smak), filtrowany, czy
koloryzowany barwnikami. Producenci chroniąc swoje wyroby przed zepsuciem
traktują je więc dwutlenkiem siarki, który ma między innymi działanie
konserwujące. To jeszcze jestem w stanie zrozumieć, w przeciwieństwie do
sztucznych aromatów, czy cukru. Po jaką cholerę słodzić trunek, który już z
samej definicji powinien być kwaskowy, rześki, świeży, pijalny i zdecydowanie
bardziej wytrawny niż słodki?
Rzecz jasna nie ma prawnego obowiązku podawania pełnego
składu cydru (podobnie jak i piwa), toteż w większości przypadków możemy się tylko
domyślać, co zaaplikował nam jeszcze dany producent.
Żeby ten artykuł nie był tylko kolejną porcją teoretycznej
wiedzy, postanowiłem dla Was zrobić Wielki Test Cydrów i przetestować kilkanaście najbardziej popularnych u
nas pozycji, żebyście wiedzieli których marek unikać i przeciwnie – które
kupować w ciemno. Nie są to oczywiście wszystkie jakie można w Polsce kupić,
ale myślę, że ponad połowę udało mi się upolować. Nie traktowałem tych
degustacji, aż tak szczegółowo jak to robię w przypadku napoju z pianką, bowiem
wg mnie nie wymagają one, aż tak wyjątkowego traktowania. Po prostu aromat
cydrów nie jest, aż tak rozbudowany jak w piwie, a sam smak poszczególnych
egzemplarzy dosyć do siebie zbliżony, chociaż nie powiem, że identyczny, bo
jedne są bardziej kwaśne, a inne mniej. O charakterze danego cydru, czy jest on
wytrawny, półwytrawny, czy półsłodki powinna decydować odmiana jabłek, z której
został przyrządzony, jednak nie zawsze jest to regułą.
Tak na marginesie, wszystkie polskie cydry (jak jeden mąż)
mają zawartość alkoholu na poziomie 4,5%. Ni mnie, ni więcej, tylko równe 4,5%.
Warka Cider
Jak słyszymy słowo warka, to oczywiście kojarzymy je z piwem
o tej właśnie nazwie. Z tym cydrem jest podobnie, bowiem jego producent (Warwin
S.A.) ulokował się w mieście Warka na Mazowszu.
Jasnozłota w barwie Warka Cider posiada dość płaski i nijaki
zapaszek, który zdecydowanie bardziej trąca siarką niż jakimiś owocami. W smaku
jest już wyraźnie lepiej – zielone jabłuszko dominuje nad przyjemnym kwaskiem i
nieznaczną nutą limonki. Finisz lekko słodkawy. Finalnie w smaku jest całkiem
nieźle, wysycenie jest bardzo wysokie, a całość mocno orzeźwiająca. OCENA: 6/10
Cydr Lubelski
To zdecydowany lider polskiego przemysłu cydrowego,
posiadający około 50% udziału w rynku. Jego producentem jest Ambra S.A. z
Lublina, posiadająca w swoim portfolio takie marki jak Dorato, Cin&Cin,
Piccolo, Michel Angelo, Fresco, czy Nemiroff.
Lubelski trunek jest wyraźnie bledszy (słomkowy) w barwie
niż kolega z Warki, a w zapachu niestety jeszcze gorszy. Okropna siara,
kanaliza, siarkowodór i zgniłe jaja – takie oto klimaty. Na szczęście z biegiem
czasu ten przykry odór się ulatnia, choć nie w stu procentach. W smaku jest już
o niebo lepiej – rześkie, kwaśne, cierpkawe i taninowe nuty, miło akcentują
wyraźną obecność smaku jabłkowego i delikatnych cytrusów. Bardzo mocno
wysycone. Smak niezły, ale aromat tragedia. OCENA: 5/10
Strongbow Gold Apple
Nowy gracz na polskim rynku, dystrybuowany przez Grupę
Żywiec od marca tego roku. Pochodzi z Wielkiej Brytanii i dość powiedzieć, że
wg wyliczeń jest to najpopularniejsza marka cydru na świecie!
Jasnozłoty Strongbow przywodzi na myśl białe wino za sprawą
dość wyraźnego aromatu jasnych winogron, choć nie brakuje tu również czerwonych
jabłek. Zapach typowo owocowy, ładny, siarka na minimalnym poziomie. W smaku
jest lekko kwskowe, jabłkowo-winogronowe, na finiszu delikatnie słodkawe, ale
dość rześkie. Wysycenie jest w miarę wysokie. Całość nie najgorsza, tylko
trochę za słodka, co w sumie nie dziwi, bo w podanym składzie znalazła się
glukoza (dodana podczas fermentacji), syrop glukozowo-fruktozowy, a nawet
karmel! OCENA: 6/10
Saider
Marka Saider należy do znanego producenta polskich cydrów,
firmy Kamron z Kielc.
Dobrze, że jako jedni z nielicznych postanowili ujawnić
skład tego produktu. Dzięki temu wiemy, że w Saiderze znajduje się wino
jabłkowe, cukier, koncentrat soku jabłkowego, syrop z cukru inwertowanego,
syrop karmelowy, naturalny aromat, no i dwa konserwanty na bazie siarki. Nie ma
to, jak naturalnie zrobiony cydr! ;)
Zapach jest lekko jabłkowy, delikatnie winny i winogronowy.
Z drugiej jednak strony niezbyt świeży i lekko siarkowy. W smaku jest
zdecydowanie za słodko, wręcz cukrowo i nie jest w stanie tego zmienić nawet
delikatne jabłuszko i odrobina kwasku. Wysycenie wysokie, lecz całość słabo
orzeźwia. Cukier rządzi. OCENA: 4/10
Desire Cydr
To jeden z dwu cydrów dostępnych w największej w Polsce
sieci handlowej, czyli w popularnej Biedronce. Jego cena jest najniższa ze
wszystkich (2,50zł), podobnie zresztą jak buteleczka o pojemności zaledwie 275
ml.
Słomkowy w barwie Desire mocno punktuje wyraźnym jabłkowym
aromatem, wspomaganym przez niuanse kwiatowe, limonkę oraz subtelną gumę
balonową. Jest to bardzo naturalny zapach, co ciekawe pozbawiony siarkowych
klimatów (Można? Można). Smakiem także
rządzi zielone jabłuszko, ale już bez swoim kompanów. Jest rześko, świeżo i
wyraźnie kwaskowo. Wysycenie oczywiście wysokie, ale takie właśnie ma być.
Naprawdę bardzo dobry i orzeźwiający cydr. OCENA: 8/10
App! Cydr
App to także wyrób produkowany wyłącznie dla Biedronki. Jego
producent, spółka +H2O Drinki posiada w swojej ofercie jeszcze kilka innych
marek jabłecznika.
Rzeczony trunek cechuje się złocista barwą, bodajże
najciemniejszą z całego zestawienia. W zapachu mamy wyraźną siarkę, polskiego
„szampana” i delikatne owoce w tle. Przyznam, że niezbyt ciekawie to pachnie.
Smak jest już wyraźnie lepszy z kwaskowym jabłkiem na czele. Nieco z boku
majaczą klimaty szampańskie i jest dość słodko, choć rześkości także nie można
mu odmówić. Całość w miarę znośna, ale szału żadnego nie ma. Wysokie wysycenie
na plus. OCENA: 6/10
Joker
To również wyrób firmy +H2O Drinki z Chociszewa koło Łodzi.
W zasadzie nie jest to typowy cydr, lecz aromatyzowane wino owocowe jak głosi
kontretykieta. Konkretnie mamy tu mieszankę cydru z aromatami forest fruits,
czyli owoców leśnych, o czym świadczy już sam jasno czerwony kolor.
W rzeczy samej w zapachu z owoców lasu czuje tu tylko
poziomkę, bo z tego co wiem czereśnia raczej rzadko rośnie w lesie. Oprócz nich
zalatuje mi tu lekką siarką i sztucznym słodzikiem. Naprawdę słodko to pachnie.
W smaku jest podobnie – rządzą czerwone owoce oraz cukier. Sytuację nieco
ratuje delikatny kwasek na finiszu, choć mogłoby być go więcej. Wysycenie nie
za wysokie, co też jest rzadkością. W sumie w ogóle nie smakuje to jak cydr,
jabłek zero. OCENA: 5/10
Złoty Sad
Kolejny jabłecznik wyprodukowany przez firmę Warwin S.A,
tyle tylko, że specjalnie dla sieci Żabka.
Jasnozłoty napitek barwą nie zaskakuje wcale, w
przeciwieństwie do aromatu. Szkoda tylko, że jest to zaskoczenie raczej in
minus, aniżeli plus. Nieco sztuczny i siarkowy zapaszek został tylko
nieznacznie podrasowany ulotnymi owocami typu białe winogrono oraz jabłko.
Przypomina mi to po części naszego polskiego szampana i niezbyt mi się to
podoba. W smaku dominuje delikatne jabłuszko i winogrono, przy czym całość
zalatuje trochę sztucznością. W posmaku pojawia się minimalny kwasek, lecz
sumarycznie jest zdecydowanie za słodko. Nasycenie na średnio wysokim poziomie.
OCENA: 5/10
Kamron Cydr
Drugi w zestawieniu cydr z firmy Kamron, która jest jednym z
większych producentów tego typu trunków w Polsce. Zobaczmy co tam ciekawego w
składzie – woda, wino jabłkowe, cukier, koncentrat soku jabłkowego, dwutlenek
węgla, naturalny aromat oraz dwa siarkowe konserwanty. Dlaczego mnie już to nie
dziwi?
Kamron cydr jabłkowy posiada bardzo bladą, słomkową barwę.
Zapach jest wyraźnie winny i szampański, choć znajdą się tu i owoce spod znaku
jabłka oraz białych winogron. Całkiem nieźle się to wącha. Smak jest jak
najbardziej jabłkowy, lekko słodkawy, lekko kwaskowy, rześki i pijalny.
Wysycenie nader wysokie. Jeden z lepszych cydrów jakie piłem. OCENA: 7/10
Green Mill Cider
Był to pierwszy szeroko dostępny cydr w naszym kraju.
Zresztą jak producentem jest lider rynku piwnego (Kompania Piwowarska), to nie
ma się co dziwić.
Zapowiadało się najlepiej jak sobie można wyobrazić – skład:
sok jabłkowy oraz drożdże cydrowe. I nic więcej! Niestety jak się okazało Green
Mill Cider dupy wcale nie urywa.
Specjał z KP cechuje się żółto-złotą barwą i nader
intensywnym aromatem, w którym odnalazłem sporo melona, papai, nieco gruszki,
ale stosunkowo mało jabłka. Siarka na niskim poziomie. Całość dość dziwna i
niezbyt mi się podoba. W smaku dużo lepsze – wytrawne, kwaśne, bardzo rześkie i
pijalne, jabłkowo-limonkowe. Dobre, szkoda tylko, że zapach mi nie podszedł.
OCENA: 6/10
MyCider Apple
To drugi najlepszy w zestawieniu cydr, który został wlany do
małej butelki o pojemności 275ml. Nie pamiętam jednak, gdzie i za ile go
kupiłem.
Trunek ten uwodzi nas tradycyjną, jasnozłota barwą i ładnym
oraz bardzo naturalnym jabłkowym aromatem, w którym nie znajdziecie ani grama
siarkowych naleciałości. Trochę przypomina ma ten zapach napój jabłkowy w
kartonie, Costa, czy inne Caprio. W smaku także jest bardzo dobre – lekko
kwaskowe, subtelnie słodkawe, wyraźnie jabłkowe, świeże i naturalne. Naprawdę
smakuje zacnie. OCENA: 8/10
Cydr Miłosławski Jabłkowy
To jeden z nielicznych wyjątków, gdzie produkcją cydru
zajmuje się browar, mówiąc ściślej Fortuna z Miłosławia. Stąd też półlitrowa, typowo piwna butelka.
Miłosławski cydr to jeden z najbardziej rozpoznawalnych marek jabłecznika w
kraju.
Jak to zwykle bywa barwa jest jasnozłota. W zapachu co
prawda nie wyzbyto się siarkowych klimatów, chociaż jakiejś wielkiej tragedii
nie ma – delikatne owoce (bardziej białe winogrono, aniżeli jabłko), do tego
lekko szampańskie naleciałości. Taki sobie ten aromat. Smak jest dosyć rześki,
półsłodki, lekko kwaskowy, jabłkowo-cytrusowy i naturalny. Wysycenie wysokie.
Jednym słowem, może być. OCENA: 6/10
Cydr Miłosławski Półwytrawny
Jest to stosunkowo nowa wersja cydru powyżej, który jak sama
nazwa wskazuje jest półwytrawny (ten pierwszy był półsłodki).
Barwa jest identyczna jak w pierwowzorze. W zapachu ponownie
dostajemy siarkowego prztyczka w nos, nieco dalej natomiast pojawiają się mało
intensywne jabłkowe aspekty i subtelnie szampańskie nuty. Bardzo podobny to
aromat do tego powyżej. W smaku jest już spora odmiana, bowiem cydr ten to
wyraźnie jabłkowy, kwaśny, cierpki i wytrawny napitek, aczkolwiek nadal nie
pozbawiony cech wina musującego, zwanego błędnie szampanem. Nie przepadam za
takimi klimatami. Niby inne niż półsłodka wersja, ale wciąż takie sobie. OCENA:
6/10
Podsumowanie
Po degustacji tych wszystkich cydrów (oczywiście nie w ciągu
jednego dnia) odniosłem wrażenie, że chyba nie zostanę ich fanem i nadal będę
raczył się piwami. Oczywiście wśród nich były dwa bardzo dobre wyroby i kilka
gorszych, ale większość smakowała po prostu średnio. Warto w tym miejscu
jeszcze dodać, że cydry zdecydowanie lepiej smakują niż pachną, za sprawą
siarczynów rzecz jasna, których bardzo nie lubię. Zresztą jak widzicie, bardzo
często teoria prawdziwego i naturalnego cydru, nijak się ma do tego, co oferują
nam co poniektórzy producenci.
Zapewne bardzo dobrze te lekkie, rześkie i orzeźwiające
napoje sprawdzą się w letnie, upalne dni. Bez wątpienia można nimi doskonale
ugasić pragnienie, trzeba tylko pić je mocno schłodzone, najlepiej w przedziale
5-8°C.
No i przede wszystkim trzeba jeszcze wiedzieć, po które warto sięgnąć, a które
lepiej sobie darować i po to właśnie powstał ten artykuł.
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe Wielkie Testy – zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe Wielkie Testy – zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>
brakuje Ci tu Cydru lubelskiego na miodzie, zdecydowanie lepszy od zwykłego
OdpowiedzUsuńMysle ze bierzesz sie za cos czego nie powinienes robic. Lepiej oceniasz zasypane cukrem napoje od tych bardziej naturalnych cydrow jak np. ten Lubelski,w których siarczyny sa poprostu nie uniknione jak na ta skale. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo pomyślałem, a wiele lat minęło i jakoś nie czuję żadnego smrodu w Lubelskim. Bardzo mi też podchodzi Cydr Miłosławski półsłodki, super orzeźwiające trunki, a jestem miłośnikiem piw rzemieślniczych, najczęściej porządnie chmielonych.
UsuńWszystkie cydry, które piłeś należą do tzw. commercial ciders i nie mają nic wspólnego z prawdziwym, angielskim cydrem. Poza tym ABV 4,5% wynika tylko z tego, że jest niższa akcyza. A i dodam jeszcze, że w UK cydry robi się z dwóch rodzajów jabłek: cydrowych (na zachodznie), dlatego cydry są kwaśne i z deserowych (na wschodzie), bardziej słodkie.
OdpowiedzUsuń