Po bardzo udanej amerykańskiej pszenicy i Foreign Extra Stoucie z Fabryki Piwa wziąłem się za przedpremierową degustację piwa, po którym obiecywałem sobie najwięcej. Zdaję sobie sprawę, że pewnie wśród craftopijców jestem w zdecydowanej mniejszości, ale ja po prostu bardzo miłuję koźlaki, a podwójne koźlaki miłuję podwójnie! Ale bez obaw – wszelakie nowofalowe wypusty także znajdują się w górnej połowie mojego menu. Double Bock z Fabryki Piwa to już nie przelewki – osiem „voltów” i 19% ekstraktu to przecież parametry należące do lżejszych porterów bałtyckich. Rzeczone piwo nie posiada w składzie żadnych odjechanych ingredientów ściągniętych z drugiego końca globu, nie zostało skalane nowofalowymi lupulinami, a papież nie udzielił mu żadnego błogosławieństwa – jest to po prostu zwykły, tradycyjny, dolno fermentacyjny podwójny koźlak i to jest piękne :) Bok Bok dostał dość przewrotne nazewnictwo i zakładam, że to po prostu spolszczenie niemieckiej nazwy ( bock ), wymawianej dw...