Przejdź do głównej zawartości

Całkiem dobra APA z Dino za 4 złote!!!


Browar Fuhrmann, czy też może Połczyn-Zdrój to temat rzeka. Właściciel zmienia się tam częściej niż wikary na parafii, a sam browar już kilka razy stawał na granicy upadłości z zaprzestaniem produkcji włącznie. Ostatnia taka akcja miała miejsce rok temu, kiedy to wznowiono warzenie po rocznej przerwie i kolejnej zmianie włodarza.
Koniec końców niechlubny producent obecnie jakoś tam wegetuje, choć przez prawdziwych birgików jest omijany szerszym łukiem niż Strefa Wykluczenia w Czarnobylu. Dość powiedzieć, że ja nie wypiłem ani jednego piwa z tego browaru od grudnia 2014 roku! Ani jednego. Przez cztery i pół roku.
Aż tu nagle pewnego dnia będąc w Dino zbladłem – APA z Połczyna-Zdroju za cztery dukaty! Szok. Nowa fala zawitała pod strzechę. Owszem, Koreb i na przykład koncerny już dawno mają takie piwo w ofercie, nie mniej jednak zgrzyt moich zębów był ogromny. Musiałem kupić i przetestować. Oto moje wrażenia „z jazdy”. Lepiej zapnijcie pasy ;p


Skubaniec z Połczyna pieni się jak rasowy koncerniak. Niemal całą zawartość szklanki wypełniła piana – gęsta, zbita, drobna i sztywna, o białej barwie i naprawdę bardzo dobrej trwałości. Lacing także wzorowy. Brawo! Samo piwo nosi przyjemne dla oka, lekko zmętnione wdzianko w pomarańczowo-złotym kolorze.
Najbardziej w tym piwie obawiałem się charakterystycznej u niektórych producentów (Koreb, Głubczyce, Fuhrmann) nuty oldskulowej/piwnicznej. Na szczęście niepotrzebnie, bo Połczyn APA to całkiem niezłe piwo i w żaden sposób nie odróżniłbym go od typowego kraftu. Mimo bardzo dużego (koncernowego wręcz) stopnia odfermentowania piwo nie jest puste w smaku, czy wodniste. Amerykańskie chmiele czuć bardzo wyraźnie – jest mango, liczi, ananas i marakuja. A po piętach drepczą im nieco stonowane, acz przyjemne cytrusy. Pomiędzy nie próbuje się wcisnąć łagodna i bardzo dobrze skomponowana nuta ciasteczkowego słodu. Dalej są jeszcze subtelne biszkopty z odrobiną karmelu, jak również nieśmiała żywica, igliwie oraz kwiaty. Szkoda tylko, że goryczka jest stosunkowo nieduża, bo inaczej kraftowcy mogliby się zaczerwienić ze wstydu. Wysycenie jest dosyć spore, ale szybko maleje. Alko zupełnie niewyczuwalne. Mamy tu więc naprawdę dobre piwo. Jestem w głębokim szoku.

Co ważne nos tylko potwierdza te rewelacyjne doniesienia. Słód i karmel – choć obecne – wcale nie dominują, co jest częstą wadą u wielu browarów, nawet tych z górnej półki. Tutaj rządzą jankesi – świeże owoce tropikalne (słodkawe) oraz rześkie cytrusy, przy czym tych drugich jest wyraźnie mniej. Dopiero dalej na scenie pojawia się wspomniana słodowość w formie herbatników i biszkoptów polanych niewielką dozą karmelu. Ależ ładnie to pachnie! Rewelacja. Może nie jakoś strasznie intensywnie, ale na pewno mega przyjemnie. W tle można jeszcze odnaleźć echa igieł sosnowych, kwiatów i leśnej żywicy. No Panie szanowny rewelacja :D
Piwo jest odpowiednio pełne w smaku, lekko treściwe, rześkie, delikatnie gorzkawe i sumarycznie nie najgorzej zbalansowane. Zapach jest przepiękny, smak także niczego sobie, a w zasadzie jedynym mankamentem jest wspomniana już nie za wysoka jak na ten styl goryczka. Finisz mógłby być troszkę bardziej wytrawny, choć i tak źle nie jest. Piwo pije się nadspodziewanie szybko. Bucha mi tu ze szkła amerykańcami, więc jak tu nie brać do buzi? (bez skojarzeń plis).
Bardzo dobra robota Browarze Połczyn-Zdrój. Z takim napitkiem to już można wyjść do ludzi :) No i jeszcze ta atrakcyjna cena. Etykieta również na plus. Nieco w starym stylu, ale rozumiem zamysł. Duży plusik jeszcze za pełny skład, co nie jest regułą nawet w prawdziwym rzemiośle. Jak na tak spory browar i renomę producenta, to piwo jest wręcz zajebiaszcze! Polecam.
OCENA: 7/10
CENA: 3.99ZŁ (Dino)
ALK. 6,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.12.2019
BROWAR POŁCZYN-ZDRÓJ

Komentarze

  1. Dziś spróbowałem tego piwa, zakupione w Netto z datą do 17.03.21,i niestety jak to bywa dominuje karmel, czuć alkohol, a nie bardzo mogę znaleźć Amerykę. Jak wcześniej było takie jak odpisałeś, to zpaprali tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. zasiadam do piwka. czas spróbować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

Baltic Porter Day 2025 - Trzech Kumpli

  Tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego tuż, tuż, wiec lecimy z drugim piwem z kartonika Baltic Porter Day 2025. To od Pinty było naprawdę dobre, ale mało porterowe, że się tak wyrażę. Ale jestem pewien, że to drugie piwo mnie nie zawiedzie w tym temacie. Słuchajcie, tutaj historia jest prosta jak budowa cepa. To po prostu porter bałtycki ze słodem żytnim na pokładzie, który wnosić ma dużą gładkość i oleistość trunku. Koniec historii. Nie jest to jakieś dziwactwo, ale zazwyczaj prostota smakuje najlepiej. Zatem sprawdzam. Napitek do Trzech Kumpli jest w zasadzie czarny. Piana barwy cappuccino jest średnio wysoka, acz bardzo drobna i zwarta. Opada powoli, pięknie lepiąc się do ścianek. Oj, jakież to jest wytrawne i palone. Zarazem wyraźnie gęste i gładkie, jak aksamit. Mamy tu sporo palonych słodów, dużo gorzkiej czekolady i pralinek belgijskich. Na drugim planie jest wyraźny pumpernikiel, lekka kawusia z cukrem oraz ciasto tiramisu. Daleko nad horyzontem majaczy natomiast n...

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego ...

Baltic Porter Day 2025 - Browar Pinta

  Na tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego trzy browary znalazły wspólny język i zaserwowały nam piękny zestaw trzech porterów z pokalem i podkładkami. Są to – Pinta, Widawa oraz Trzech Kumpli. Oczywiście w tym wszystkim palce maczał Marcin Chmielarz, czyli inicjator Baltic Porter Day. To są trzy premierowe portery, a każdy ma zgoła inny charakter. Jednakże cechuje je identyczny ekstrakt, bardzo podobny woltaż oraz spójna szata graficzna. Marcin się po prostu postarał J U mnie na pierwszy ogień idzie Pinta i jej Hoppy Baltic Porter . To niemalże klasyczny ‘bałtyk’. Niemalże, bo nachmielono go nową falą, konkretnie eksperymentalnym chmielem HBC 1019. Wiadomo, że taki zabieg mocno namiesza w porterze, ale przyznam, że brzmi to dosyć intrygująco. Dawać mi tu tego portera! Piwo jest bardzo ciemne, prawie że czarne. Piana średnio obfita, beżowej barwy, dość drobna i puszysta. Opada w umiarkowanym tempie. Smak to nagłe uderzenie owoców tropikalnych i cytrusów, które są naprawdę ba...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...