Przejdź do głównej zawartości

POLSKA PIWNĄ POTĘGĄ?


Każdy w miarę ogarnięty piwosz na świecie zapewne potrafi wymienić tzw. „piwne narody” – Czechy, Belgia, Niemcy, Wielka Brytania. Chodzi tu o kraje, gdzie szeroko pojęta kultura piwna jest wysoko rozwinięta. Kraje, gdzie piwa pije się dużo, gdzie tradycja warzenia oraz picia piwa jest bogata i sięga wielu stuleci. W państwach tych większość obywateli stawia „złocisty trunek” ponad inne napoje alkoholowe. Nie wszystkie z tych państw rzecz jasna wiodą prym w produkcji, czy też konsumpcji piwa, ale prawdą jest, że kojarzone są one z bogatą tradycją piwną. Zatem każde z nich pod jakimś względem można uznać za piwną potęgę.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak na ich tle wypada nasza ojczyzna? Czy my też mamy się czym pochwalić w tym temacie? Czy Polska jest piwną potęgą?
Postanowiłem w końcu zgłębić to zagadnienie, bo nurtowało mnie ono już od dawna. Odpowiedź być może nie będzie jednoznaczna, a może nie będzie jej wcale. Jakie bowiem kryteria mają o tym decydować? Jakie czynniki o tym przesądzają? Co sprawia, że dany naród jest poważany w piwnym świecie? Nie znam oczywiście odpowiedzi na te pytania, ale znam trochę statystyk, które zapewne dadzą Wam trochę do myślenia. Zaczynamy :)

Produkcja

Produkcja piwa to jeden z ważniejszych w tym zestawieniu czynników. Oczywiście ma ona bezpośrednie korelacje z konsumpcją, bo przecież eksport zazwyczaj stanowi znikomą część produkcji piwa. Jak mawia stare mądre powiedzenie – nawarzyłeś piwa, to musisz je teraz wypić.
Jedne kraje warzą na potęgę, dla innych natomiast piwo jest totalnym marginesem. A jak w tym aspekcie wypada Polska? Bardzo dobrze! Jesteśmy w czołówce :)


Dla wielu będzie to wielkie zaskoczenie, ale jesteśmy na dziewiątym miejscu na świecie w produkcji piwa. Na świecie! W Europie na czwartym, nawet licząc Rosję, która w przeważającej większości leży na innym kontynencie. Nieźle co?


Od kilkunastu lat w naszym kraju obserwuje się stały i stabilny wzrost produkcji piwa, co pokazuje niniejsza krzywa. Co prawda wg najnowszych danych w 2017 roku produkcja spadła do poziomu 39,9 mln hl, ale miejmy nadzieję, że to jednorazowe potknięcie.
Powoli doganiamy Wielką Brytanię, ale o tym by zbliżyć się do Niemców nawet nie ma co marzyć. Rzecz jasna ma to poniekąd związek z liczbą ludności. Czechów nie ma w czołówce, bo to mały kraj o stosunkowo niewielkiej liczbie ludności. Światowymi liderami w produkcji piwa są za to Chińczycy. Dalibyście wiarę? Kraj zupełnie nie kojarzony z piwem. No, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest ich aż 1,4 mld i niech każdy z nich wypije rocznie kilka piwek, no to mamy ogromne ilości napoju z pianką, który trzeba przecież uwarzyć.

Spożycie

To chyba ulubiona część wszystkich statystyk dotyczących alkoholu. Co, jak nie ilość wypijanego piwa powie nam, czy mamy do czynienia z piwnym narodem? Jeśli w produkcji piwa jesteśmy w czołówce na świecie, to w jego piciu – mówiąc żargonem piłkarskim –jesteśmy praktycznie na samej szpicy. Czwarte miejsce na tej planecie – 99 litrów na głowę!


Od wielu dekad liderami są oczywiście nasi południowi sąsiedzi, dlatego między innymi uznawani są za piwną potęgę. Ale co ciekawe pepiczki piją piwa coraz mniej, bowiem w szczytowej formie było to, aż 160 litrów na osobę. My natomiast pijemy coraz więcej. Zapewne ja osobiście się do tego przyczyniłem, jak i wielu z Was ;)
A czy zauważyliście, że wszystkie te cztery kraje leżą obok siebie? Dziwny zbieg okoliczności prawda?

Nie pozostaje nam nic, jak tylko się cieszyć. Czechów pewnie nigdy nie dogonimy, ale Austrię, czy Niemcy mamy szansę przegonić, zwłaszcza że spożycie piwa u tych drugich spada od kilku lat.

Eksport
Eksport rzecz jasna piwa, bo o tym jest mowa. Może nie jesteśmy w tej dziedzinie liderami (choć szczerze, to nie dotarłem do danych z innych państw), ale jedno wiem na pewno – eksport polskiego piwa za granicę ma się bardzo dobrze. 3,36 mln hektolitrów to całkiem spora ilość.

 
Jak widać na przestrzeni ostatnich lat, krzywa eksportu wyraźnie pnie się ku górze. W latach 2006-2016 eksport urósł, aż o prawie 400%!!! Nie jestem pewny z czym dokładnie ma to związek, zapewne jest kilka czynników. Warto tu jeszcze wspomnieć, że eksport piwa z Polski jest 3,5 razy większy niż import. Być może więc zagraniczni konsumenci coraz bardziej zaczynają doceniać polskie piwo. Główne kierunki eksportu to oczywiście USA oraz Unia Europejska.

Browary
Ilość browarów to również jeden z ważniejszych wskaźników, mówiących nam sporo o danym narodzie. Polska z pewnością nie lideruje w tym rankingu, choć z drugiej strony, aż tak źle nie jest. Za sprawą piwnej rewolucji ilość browarów w niektórych krajach znacząco poszła w górę. Sami zobaczcie.
POLSKA (2017)
CZECHY
WŁOCHY
FRANCJA
NIEMCY
UK
USA
208
426
Ok 800
Ok 1000
Ok 1700
Ok 2000
Ok 5000

W chwili, gdy piszę ten tekst mamy w Polsce dokładnie 214 browarów fizycznych. Czesi, mimo że jest to kraj o wiele mniej liczny, mają ich grubo ponad czterysta. Ale to jeszcze nic – we Włoszech słynących przecież z upodobania do wina mamy ok 800 czynnych browarów! Oczywiście w głównej mierze malutkich, rzemieślniczych. Po prostu tam piwna rewolucja dotarła dużo wcześniej niż do nas. To samo tyczy się Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA i zapewne jeszcze kilku innych państw nieujętych w tej tabeli. Ale to co się dzieje w Stanach, to już przechodzi ludzkie pojęcie. Około pięć tysięcy browarów! Oczywiście małych i craftowych, ale jednak.

Na szczęście nie mamy się czym martwić, bowiem ilość warzelni w Polsce również rośnie dosyć szybko jak na nasze warunki, co pokazuje powyższa krzywa. Wkroczenie piwnych koncernów na nasz teren na przełomie wieków, przyniosło ze sobą spore żniwo w postaci zamknięcia wielu małych i średnich browarów. Na szczęście obecnie sytuacja ta się odwraca – otwierają się zamknięte kiedyś browary, ale tak naprawdę siłą napędową jest tutaj piwna rewolucja i małe rzemieślnicze warzelnie. Naprawdę są powody do radości.
Warto jeszcze wspomnieć, że oprócz browarów fizycznych w Polsce prężnie działają tzw. browary kontraktowe, które mają swoje portfolio, swoje marki oraz receptury, ale „wynajmują” moce produkcyjne od browarów fizycznych. Obecnie ich liczba wynosi około 80.

Premiery
Ilość nowych piw w danym roku też nie pozostaje bez znaczenia przy poszukiwaniu cech piwnej potęgi jako kraju. Od kilku lat dzięki blogowi Piwna Zwrotnica mamy możliwość śledzenia tej, jakże ciekawej statystyki. Spójrzcie na wykres. 












Nie mam pojęcia ile nowych piw trafiło na rynek np. w 2000 roku, czy w 2010 roku, ale widać czarno na białym, że obecnie ilość premier w Polsce jest przytłaczająca. Ponad 1600 nowych piw w zeszłym roku! Czaicie to?! Piwna rewolucja zbiera swoje żniwo. Oczywiście w sensie pozytywnym ma się rozumieć. Nowe browary powstają jak grzyby po deszczu, co przekłada się również na ilość piwnych premier. Jest to po prostu nie do ogarnięcia. Tego wszystkiego nie da się spróbować. Ba! Nawet dowiedzieć się o wszystkich piwach jest bardzo trudno. Piwna Zwrotnica robi kawał dobrej roboty.
Ciężko mi jest odnieść się tutaj do innych krajów, gdyż nie dotarłem do takowych danych za wyjątkiem Czech. Pamiętacie ile oni mają browarów? Ponad 420, a my lekko ponad 200. Okazuje się jednak, że w Polsce mamy 5 razy więcej piwnych premier niż u naszych południowych sąsiadów! Czesi są bardziej przywiązani do tradycji. Piwa piją okrutnie dużo, ale im wystarczą 3-4 rodzaje piw. Stąd niechęć browarów do wprowadzania nowości. Taka sytuacja.

Podsumowanie
Z poniższych danych wynika, że rynek piwny w Polsce z każdym rokiem ma się coraz lepiej. Naprawdę mamy powody do zadowolenia. Branża się rozwija w szybkim tempie. Produkujemy więcej, eksportujemy więcej, pijemy coraz więcej, mamy coraz więcej browarów oraz piwnych premier w ciągu roku. Jeszcze rzecz o której nie wspomniałem – puby z piwem rzemieślniczym z dużą ilością kranów. Kolejne multitapy powstają jak grzyby po deszczu, co też świadczy o pewnym rozwoju kulturowym w spożywaniu piwa. Jeszcze 5-6 lat temu było ich zaledwie kilkanaście w skali kraju, dziś można je liczyć w setkach. Oczywiście nie sposób się tu porównywać z Brytyjczykami, czy Czechami, ale z każdym rokiem jest coraz lepiej. Z pewnością jesteśmy liczącym się graczem na piwnej mapie świata, ale czy to wystarczy, by Polskę nazwać piwną potęgą? Czy nasza kultura oraz historia piwna są na tyle bogate, by stawiać nas na równi z Belgią, czy Niemcami? Najlepiej niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie. 

Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz