Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Pinta Classics Doppelbock vs Po Godzinach Doppelbock

 

Pinta Classics to oferta piw w stylu klasycznym, skierowana jak mniemam do początkujących adeptów kraftu lub aspirujących do tego grona. Piwa dostępne są tylko w Lidlu, pewnie dlatego, żeby dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Wiele razy widziałem owe pozycje, ale jakoś nigdy się nie skusiłem. Aż do teraz.

Jako, że lubię koźlaki, to moją uwagę przykuł nie kto inny, jak koźlak dubeltowy. Jednak od razu wpadłem na pomysł, żeby pintowską wersję porównać z jakimś innym, godnym przedstawicielem tego stylu. Wybór padł na wyrób od Ambera, którego to chwaliłem wiosną tego roku. Obydwa piwa mają zresztą bardzo podobne parametry. Pinta ma 20ºBlg, Amber 21ºBlg, a woltaż różni się tylko o 0,2%). 

Pinta Classics – Doppelbock

Piwo w szkle wygląda naprawdę ładnie. Ma brunatną, tudzież burgundową barwę z pięknymi miedzianymi refleksami. Piany nie ma zbyt wiele, ale jest drobna, zwarta i puszysta, a jej kolor przypomina ecru.

W smaku pierwsze skrzypce gra oczywiście słodowość o lekko opiekanym charakterze. Są także tosty, skórka chleba oraz prażone ziarno słonecznika. Dosyć wyraźnie zarysowana jest również chmielowość, która posiada typowo klasyczne szaty zielonej trawy. Pojawia się też lekka goryczka o również klasycznym, czyli chmielowym zabarwieniu. Wysycenie jest średnie, alkoholu nie czuć. Pełnia smaku natomiast jest zadziwiająco niska jak na ten ekstrakt. W ogóle piwo wydaje się dosyć wodniste, jakby to był zwykły koźlak, a nie dubeltowy.

Zapach zaś jest całkiem niezły, typowo słodowy z fajnym opiekanym zacięciem. Mam tu na myśli tosty, skórkę chleba i rzecz jasna prażone słody. Daleko w głębi majaczy ulotna nutka karmelu i prażonego ziarna słonecznika. Alko ponownie nie daje o sobie znaku, za co wielki szacun. Chmielu w aromacie natomiast nie odnalazłem. Piwo pachnie naprawdę nieźle, ale nie jest to żadne szaleństwo.

Wyrób od Pinty jest dosyć łagodny w odbiorze. To naprawdę bardzo ugrzeczniony Doppelbock. W zasadzie to smakuje jak regularna wersja koźlaka o czym świadczy stosunkowo niska pełnia i gęstość. Spory plus natomiast za balans oraz idealne ułożenie, co przekłada się poniekąd na pijalność. Zapewne taki był zamysł piwowara. Piwo sumarycznie wypada nieźle, ale dalekie jest od moich oczekiwać i ideałów względem tego stylu.

OCENA: 6/10

CENA: 7.99ZŁ (Lidl)

ALK. 8,7%

TERMIN WAŻNOŚCI: 28.07.2023

BROWAR PINTA

 

Po Godzinach - Doppelbock

Wyrób od Ambera jest o jakieś dwa tony ciemniejszy, taki wręcz mahoniowy, a pod światło mieni się rubinowymi przebłyskami. Ilość piany oraz jest struktura są natomiast identyczne, jak powyżej. Kolor piany natomiast jest troszkę ciemniejszy (beżowy).

To piwo ma zdecydowanie większą głębię smaku oraz większą złożoność i gęstość. Prażone słody wręcz kipią ze szkła. Jest także sporo nut mlecznej czekolady, ciemnego pieczywa, melasy oraz karmelu. Oczywiście powoduje to większą treściwość, czyli słodycz piwa. W tle pięknie odnalazła się jeszcze kawa zbożowa oraz subtelne echa lukrecji. Alkohol jest niemalże niewyczuwalny. Wysycenie średnie. Smakuje mi to dużo lepiej niż pierwsze piwo.

Aromat jest bardzo zbliżony do wrażeń smakowych, czyli ponownie atakują ciemne słody, pieczywo razowe, skórka chleba oraz łagodna czekolada. W dalszej kolejności przed obiektyw pcha się kawa zbożowa, karmel oraz prażone ziarno słonecznika. Delikatnie czuć także alkohol, ale jest to poziom super lekki. Sumarycznie ten zapach też bardziej celuje w me gusta, chociaż tutaj poziom jest bardzo wyrównany.

Pomimo tylko jednego ‘ballinga’ więcej trunek od Ambera posiada zdecydowanie więcej ciała, treściwości i gęstości. Tutaj bez dwóch zdań czujemy, że pijemy Doppelbocka. Piwo jest bardzo gładkie, wyraźnie kierujące się w stronę treściwości. Tu na serio dzieje się dużo więcej niż u Pinty. Oczywiście te wyraźne nuty czekolady nie są do końca uznawane za „stylowe”, ale podobnie jest przecież z akcentami chmielu u konkurenta. Zostawmy to. Mi po prostu wyraźnie lepiej smakuje drugie piwo. Przynajmniej jeśli chodzi o porównywane warki.

OCENA: 8/10

CENA: ok 5ZŁ

ALK. 8,5%

TERMIN WAŻNOŚCI: 11.01.2023

BROWAR AMBER

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...