Chapnę sobie dzisiaj Hapana. Jest to drugie kooperacyjne piwo Browaru Wąsosz i fińskiego Humalove. Gdybym nie miał takiej sklerozy pewnie pamiętałbym ich pierwsze wspólne piwo, no ale jak widać mam.
Jak głosi etykieta
Hapan to Polish Fruit Sour Saison. I
co takie gały robicie? Trzeba było chodzić na anglika, to byście nie musieli
teraz świecić oczami ;) Po prostu jest to Saison
z dodatkiem owoców (agrestu i brzoskwini) zakwaszony bakteriami Lactobacillus helveticus i chmielony
polską Sybillą. Proste nie?
W sumie Hapan to fajne
piwo. Piwo, które prócz procentów dostarcza także porcję wiedzy. Mnie na
przykład nauczyło, że hapan po fińsku
znaczy kwaśny. Piwo, które uczy! Świetna sprawa.
Hapan nie chciał
współpracować przy nalewaniu. Drobna piana nie była zbyt wysoka, mimo że lałem
dość agresywnie. Do tego bardzo szybko zaczęła znikać. Kilka minut i już było
po sprawie! Piwo zostało odziane w wyraźnie mętny, pomarańczowo-złoty odcień.
Jedźmy dalej.
Smak jest rześki jak
poranna bryza, świeży jak karp w dniu Wigilii. Dominuje w nim przyjemny kwasek
o cytrynowym zacięciu, który nie jest ani za mocny, ani za słaby. Jest
wycelowany po prostu idealnie. Na drugim planie prym wiedzie lekka słodowa nuta
oraz przyjemna owocowość. Faktycznie czuć tutaj agrest, ale obecności
brzoskwini nie odnotowałem. W tle czai się natomiast skórka limonki, odrobina niedojrzałych
jabłek papierówek oraz symboliczna chmielowość w subtelnie ziołowej formie.
Całość jest smaczna, przyjemnie kwaśna i okrutnie pijalna. Piwo wchodzi jak
złoto! :D
Aromat także nie
zawodzi. Bakterie lacto czuć już z
daleka. Tu również kwach jest wyraźny, ale nie mowy o jakiejś totalnej
dominacji. Jest limonka i cytryna. Bardziej w formie skórki niż miąższu, czy
soku. Ponownie wyczuwam lekki powiew agrestu, który jak widać fajnie sprawdza
się w tego typu piwie. Białe, niedojrzałe jabłka chyba również podpisały listę
obecności. Lekka i zwiewna słodowość pełni tu rolę przysłowiowego „murzyna”.
Jest bardziej tłem niż samodzielną postacią. Gdy się mocno sztachnę aromatem to
wydaje mi się, że na horyzoncie majaczą jakieś jeszcze inne owoce. Bardziej
słodkie, ale nie jestem w stanie ich zidentyfikować.
Hapan to bardzo
rześkie, lekkie i sesyjne piwo. Mimo zaledwie 10° Plato nie wydaje się ono
wodniste. Kwasek oraz odpowiednie nasycenie wnoszą tu niesamowicie wielkie
pokłady świeżości, co przekłada się także na olbrzymią pijalność. Ciecz
wyśmienicie gasi pragnienie. Całość jest przyjemnie kwaśna, owocowa i genialnie
skomponowana. Zapach także zdaje egzamin i to bez „kampanii wrześniowej” ;p
Szczerze polecam to
piwko. Lato się skończyło, ale pies srał to lato. Teraz też Hapan pięknie
wchodzi. Orzeźwia ciało i umysł lepiej niż Red Bull. Naprawdę.
OCENA: 8/10
CENA: 7ZŁ
(Częstochowski Festiwal Piwa)
ALK.4,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.03.2017
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.03.2017
BROWARY REGIONALNE
WĄSOSZ & HUMALOVE
Piwo mnie urzekło. Naprawdę. Aromat agrestu w piwie jest powalający
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Hapan jest zaebisty :D
OdpowiedzUsuńReguła "co człowiek to gust" w tym przypadku jednak się potwierdza. Ja po dwóch łykach wylałem piwo do zlewu. Od roku pije crafty i nigdy tak sie nie zawiodłem jak w tym przypadku. Widocznie nie moje smaki...
OdpowiedzUsuńNo racja. Piwo jest bardzo specyficzne i nie każdemu będzie smakować.
Usuń