Wczoraj rzuciłem pytaniem na fanpejdżu, które piwo
powinienem skonsumować w pierwszej kolejności. Do wyboru mieliście sześć
pozycji (niektóre nowe, niektóre nie). Najczęściej wymieniane było Quatro od
Pinty, choć nie wszyscy byli za jego natychmiastową konsumpcją (ktoś tam
zalecał jego leżakowanie). Nie sposób się z tym nie zgodzić, wszak to bardzo
mocarne piwo. Wobec tego postanowiłem posłuchać tego „głosu rozsądku”, a
zdecydowałem się na specjał, któremu z pewnością dłuższy pobyt w czeluściach
mojej piwnicy nie wyjdzie na dobre.
Mandarin z Browaru Kingpin jest na rynku już od jakiegoś
czasu i odkąd się pojawił miałem na niego wielką ochotę. AIPA z liśćmi zielonej
herbaty sencha brzmi naprawdę interesująco, zwłaszcza że jak do tej pory
niewiele browarów było na tyle odważnych, by skrzyżować piwo z herbatą (Olimp,
Revolta, Raduga, Fabrica Rara, ktoś jeszcze?). Fabrica Rara de facto się
w tym specjalizuje, ale łatwiej w naszym kraju kupić kilogram uranu niż ich
piwo...
Rzeczony trunek nalał się z całkiem sympatyczną i dość
wysoką czapą białej piany. Cechuje ją średnia ziarnistość i niezła żywotność.
Powoli opadając piana zostawi liczne i miłe dla oka zacieki na szkle.
Średnio wysycone piwo posiada bardzo ładny pomarańczowy
odcień z lekka domieszką koloru herbacianego (jakże by inaczej?).
W smaku Mandarin jest nader rześkim i lekkim napitkiem ze
stosunkowo wątłym ciałem. Z pewnością nie czuć tych 16,5° Plato. Kwaskowych
cytrusów jest tu co niemiara, niewiele mniej owoców tropikalnych, które nieźle współgrają
z nieco wycofaną słodowością oraz delikatnym karmelem. W drugim akordzie
natomiast na wierzch wypływa zielona herbata, okraszona lekką nutką żywicy,
igliwia oraz ziół. Jest też chmielowo-łodygowa goryczka – bardzo wyraźna,
długa, trochę zalegająca i niestety delikatnie ściągająca. Zapewne na jej
ostateczny kształt, oprócz chmieli miała również wpływ sencha, toteż
lekkie uczucie cierpkości można wybaczyć.
Teraz czas obwąchać to cudo. Aromat może nie jest tak bardzo
rześki, co słodki, choć oczywiście świeżości nie można mu odmówić. Zaznacza się
tutaj dosyć wyraźna przewaga owoców tropikalnych i cytrusów nad
biszkoptowo-herbatnikowym słodem. W oddali majaczy szczypta żywicy, kwiatów i
zielonej herbaty, która wnosi tutaj pewną dozę wschodnich/orientalnych
klimatów. Sumarycznie bardzo ładny i wyraźny to zapaszek. Podoba mi się.
Piwo jest umiarkowanie pełne w smaku i dosyć wytrawne.
Słodyczy jest tu raczej niewiele w przeciwieństwie do konkretnej goryczki i
kwaskowo-cytrusowych klimatów. Pijalność jest co prawda średnia, no ale przy
tak wysokiej goryczy to przecież normalka. Wpływ zielonej herbaty natomiast
jest aż nadto wyraźny, szczególnie w smaku - to oczywiście tylko i wyłącznie
superlatywa.
Mandarin to kawał porządnego, oryginalnego i złożonego piwa,
które raczej nie nadaje się dla początkujących beer geeków (mocarna
goryczka może ich zanadto zrazić). Browar Kingpin ponownie udowadnia, że należy
do czołówki polskiego craftu.
OCENA: 8/10
CENA: ok. 9.50ZŁ
ALK.7,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 24.05.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 24.05.2016
BROWAR KINGPIN//BROWAR ZARZECZE
Komentarze
Prześlij komentarz