Do początku astronomicznej jesieni zostało tylko dwa
dni – jest to więc ostatni dzwonek, by piwni puryści podopijali wszystkie
typowo letnie piwa, które trzymają w swoich szafkach, kredensach, barkach,
lodówkach, czy piwnicach.
Ja oczywiście nie podpiszę się pod pojęciem piwnego purysty
(patrz na szkło z którego piłem to piwo), ale nigdy nie ukrywałem, że mniej
więcej w miarę możliwości staram się dostosowywać trunki do pory roku, tudzież
aktualnej temperatury. Niestety tak się akurat złożyło, że ostatnio miałem mało
wolnego czasu = mało recenzji, toteż taki na przykład Bojan Somero ostał mi się
do dzisiaj.
A czym właściwie jest Bojan Somero z Browaru Bojanowo? Jak
głosi etykieta jest to ichni Summer Ale, czyli bardzo lekkie i sesyjne
piwo, doprawione oczywiście amerykańskimi chmielami. Aby uzmysłowić mniej
zorientowanym w temacie czytelnikom, gdzie w szeregu piw jasnych opartych na
jankeskich lupulinach jest Summer Ale, zapodaję poniższy schemat, gdzie
wraz ze strzałkami maleje ekstrakt i alkohol, a co za tym idzie pełnia piwa.
Imperial/Double IPA > IPA > Session IPA > APA > Summer Ale
Przy czym muszę tutaj nadmienić, że w obecnych czasach
mówiąc IPA, raczej mamy na myśli American IPA/AIPA, no chyba że ktoś
zaznaczy, że jest to IPA tradycyjne, czyli angielskie.
Otwieram i przelewam. Bojan Somero generuje przeciętnej
wielkości białą pianę, która zbudowana jest ze średniej wielkości pęcherzy.
Piana bardzo szybko się rozrzedza, by w konsekwencji po dwóch minutach opaść
niemal do zera. Sytuację dodatkowo dramatyzuje lichy jak buty mojej babci lacing.
Piwo jest lekko mętne, zamglone, a jego barwa klasycznie
złota. Pasuje do lata i do stylu, który ten trunek reprezentuje.
Zapach z pewnością nie powala intensywnością – o ile jeszcze
tuż po otwarciu wyhaczyłem 'hamerykański' chmiel, o tyle po kilku minutach ze
szklanki już nie było tak różowo. Co prawda pałęta się tam odrobina cytrusa
(głównie mandarynki) i innych owoców, ale wszystko jest takie jakieś płytkie i
przytłumione (może to przez ten niski ekstrakt 10°Blg). Poniekąd kojarzy mi
się to z aromatem lemoniady i kwasku cytrynowego. Tłem sunie powoli delikatna
słodowa nuta, chwilami ocierająca się o klimaty chlebowe, a chwilami o klimaty
miodowe. Mamy tu więc lekkie utlenienie, to jeszcze nie zbrodnia, ale poniekąd
wpływa na całościową ocenę. Sumarycznie nie jest jednak tak źle, piwo pachnie
owocami i jest w miarę rześkie w aromacie.
Niestety całej prawdy dowiadujemy się dopiero w smaku. Co
prawda i tutaj pojawiają się akcenty owocowe (choć tropikalnymi bym ich nie
nazwał), ale ciecz wyraźnie sprawia wrażenie mdłe i nieciekawe. Rześkości
cytrusa próżno tu szukać, bowiem prym wiedzie nazbyt ordynarna i nieprzyjemna
słodowość oraz mdła, nieco tępa, łodygowa goryczka. Jej moc nie jest zbyt duża,
ale wystarcza, by skutecznie ujmować radość z picia. W tle pojawiają się cienie
jakichś ziół niewiadomego pochodzenia. Całość da się wypić, ale satysfakcja z
tego raczej mizerna.
Piwo jak na ten ekstrakt jest odpowiednio pełne w smaku, z
pewnością nie nazwałbym go wodnistym. Balans także niczego sobie – goryczka
mimo niskiej szlachetności wystarczająco dobrze kontruje słodową bazę. Jednakże
pijalność już do plusów nie należy. Wyraźnie brakuje tu rześkości i świeżości,
które powinno być cechą charakterystyczną każdego Summer Ale. Zamiast
tego mamy mdły, drętwy i nijaki napitek, w dodatku delikatnie utleniony. Co
prawda sam zapaszek nie jest taki zły, ale sorry – to troszkę za mało.
Nie wiem, czy świeżutki egzemplarz jest lepszy, czy taki sam
jak mój, ale na chwilę obecną chyba nawet nie chcę tego sprawdzać. Może Wy mi
powiecie? ;)
OCENA: 5/10
CENA: ok. 4.5ZŁ
ALK.4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.10.2015
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.10.2015
BROWAR BOJANOWO (BRJ)
Cóż, piłem ta warkę 2 razy. W czerwcu i sierpniu. Za każdym razem słabo. I ocenilbym jej mizerną jakość jeszcze niżej niż Autor powyższej recenzji ;)
OdpowiedzUsuńTak myślałem! Dzięki za info ;)
UsuńNie ma za co ;)
OdpowiedzUsuńPzdr
Stały czytelnik bloga :)