Browar Piwoteka rozpoczynał swoją działalność jako
jeden z bardziej nieogarniętych na rynku (sorry Marek ;p). Zaczynając od
słabych i „robionych na kolanie” etykiet, kończąc na bardzo nieregularnie
wypuszczanych nowościach i nie do końca przemyślanej koncepcji. Od jakiegoś
czasu jednak oblicze tegoż przybytku odmieniło się o 180°. Firma postarała się o
całkowitą zmianę wizerunku (nowe logo, nowe spójne etykiety, tematyka związana
z miastem Łódź), co zaowocowało na przykład większą rozpoznawalnością na rynku,
ale przede wszystkim dało nam, beer geekom całą masę ciekawych,
oryginalnych, często mocno odważnych trunków. W dodatku nowości pojawiają się
już regularnie i możemy być niemal pewni, że każda z nich będzie się czymś
wyróżniać.
Jednym z ostatnich piw od Piwoteki jest właśnie Lili
Fontelli, czyli niemiecki Weizen z dodatkiem kwiatów róży, bratków,
chryzantem, nasturcji i nagietka... Piwo z kwiatami? Why not?
Jak na pszeniczniaka przystało piwo pieni się nad wyraz
obficie. Puszysta kołderka tworzy się bez pomocy czarodziejskiej różdżki,
rośnie do bardzo okazałych rozmiarów, by spokojnie i niespiesznie opadać do
kilkumilimetrowej warstewki. Średnio ziarnista piana niestety nie może się
pochwalić sowitym lacingiem, który jest wręcz znikomy.
Lili to bardzo mętne piwo, zwłaszcza, że Weizeny
zawsze nalewam w tradycyjny sposób, czyli z osadem. Ciecz posiada
brązowo-pomarańczową barwę.
Bardzo jestem ciekawy zapachu piwa z płatkami kwiatów, więc
pora to w końcu obwąchać. Na pierwszy plan wysuwa się pszeniczna słodowość,
którą zresztą bardzo lubię. Nieco dalej dumnie pierś wypina delikatna bananowa
nuta, okraszona z lekka szczyptą nienachalnych drożdży i ciasteczkowych
akcentów. Dopiero na samym końcu można wyczuć (choć nie jest to łatwe) ulotną
kwiatowość, która powiedzmy sobie szczerze jest czysto symboliczna. Chromolić
te kwiaty, ale najgorsze jest to, że moje receptory nie zarejestrowały tutaj
obecności goździka!
Już na spokojnie mogę stwierdzić, że może i szkoda, że
wspomniane róże i bratki nie buchnęły mi w twarz, bowiem całościowo zapach jest
bardzo przeciętny.
Tak się akurat składa, że wczoraj miałem przyjemność
sędziować w konkursie piw domowych (dla Silesia Beer Fest), gdzie trafiły mi
się właśnie Hefe-weizeny, toteż mam doskonałe porównanie. Od razu
powiem, że poziom był cholernie wysoki.
Wypust z Piwoteki w smaku jest wyraźnie pusty i wodnisty.
Niby jest tu jakaś słodowa nuta, trochę herbatników, nieco słodkiej pszenicy i
coś na kształt banana, ale całość niespecjalnie do mnie przemawia. W dodatku
ponownie brakuje mi tu goździka, który przecież jest obok banana swoistym
miernikiem udanego pszeniczniaka. Co się natomiast nad wyraz rzuca w oczy, tzn.
w język to goryczka... Niezbyt mocna, acz wyraźna chmielowa goryczka. Może się
nie znam, ale Weizeny z reguły są bardziej słodkawe, aniżeli gorzkie. Tu
natomiast jest odwrotnie.
Tak jak pisałem wcześniej, zdecydowanie brakuje mi tutaj
pełni – piwo jest nadzwyczaj puste i płaskie w smaku. Kompletnie nic się tu nie
dzieje. Nieciekawą sytuację dodatkowo potęguje absencja fenolowego goździka, a
także stosunkowo słaba pijalność. Dobrze, że chociaż balans stoi na odpowiednim
poziomie.
Subiektywnie muszę stwierdzić, że nie podszedł mi ten
trunek. Pomijając nawet nikły udział wspomnianych kwiatów, to Lili Fontelli
jest po prostu słabym, nieciekawym i nudnym piwem.
Jako przykład tego co mówię, dodam, że jakieś 90% piw na
wczorajszym konkursie było lepsze niż wypust z Piwoteki.
OCENA: 5/10
CENA: ok. 9ZŁ
ALK.4,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 18.10.2015
TERMIN WAŻNOŚCI: 18.10.2015
BROWAR PIWOTEKA//BROWAR RZEMIEŚLNICZY JAN OLBRACHT
Komentarze
Prześlij komentarz