Rzadko robię zakupy w Tesco, jednak ostatnio
zdarzyło mi się tam wdepnąć. Oczywiście nie był bym sobą, gdybym nie luknął na
dział w piwami. Z ciekawszych propozycji ujrzałem kilka sztuk od Radugi,
Kraftwerku oraz Pinty. Po krótkim researchu przygarnąłem trzy najnowsze
wypusty z Radugi, mimo że cena nie była jakaś strasznie rewelacyjna (aczkolwiek
myślę, że nie przepłaciłem).
Na pierwszy ogień idzie African Queen, które miało premierę
całkiem niedawno. Jest to APA doprawiona aframonem madagaskarskim*, który
ostatnio robi się u nas coraz popularniejszy. Do tej pory już ze trzy, czy
cztery browary rzemieślnicze sięgnęły po tę dość rzadką spotykaną w Polsce
przyprawę.
*Aframon madagaskarski (aframon rajski) to rodzaj byliny z
rodziny imbirowatych, występująca w stanie dzikim w zachodniej Afryce, wnosząca
nuty lekko pikantne i pieprzowe.
Afrykańska Królowa ma całkiem nie najgorszą prezencję. Piwo
ma jasno bursztynową barwę (na fotce wydaje się ciemniejsze), do tego w miarę
obfitą pianę o białej barwie, drobnej strukturze i wystarczająco długiej
egzystencji, by się nią nacieszyć. Piana zostawia liczne zacieki na szkle, co
także jest plusem.
Zapach to w zasadzie amerykańska klasyka, czyli głównie
owoce tropikalne (mango, liczi, marakuja i grejpfrut) oraz szczypta cytrusa,
choć naprawdę jest go niewiele. Nieco dalej chowają się średnio intensywne nuty
brzoskwiń, moreli i słodu typu biszkoptowo-ciasteczkowego, z lekka polanego
ulotną żywicą. W tle majaczą jakieś bliżej nieokreślone przyprawy (najbliżej im
do imbiru), co nawet mi się podoba, aczkolwiek żadnych pieprznych klimatów to
ja tu nie wyczuwam. Nie mniej jednak aromat mi się podoba, jest intensywny,
złożony i na wskroś owocowy.
Po pierwszym łyku skonstatowałem, że już dość dawno nie
piłem typowego APA, czy AIPA. Od razu przypomniał mi się ten charakterystyczny
smak tropików z grejpfrutem na czele oraz lekkim muśnięciem cytrusów w tle.
Rolę drugoplanową pełnie tutaj dosyć obfita słodowa baza, okraszona przyjemnym
karmelem i dobrze wypieczonym herbatnikiem. Tłem płynie subtelna nutka żywicy,
zaś na finiszu dopada nas umiarkowanie mocna, chmielowa goryczka, która jest
bardzo szlachetna, gładka i ułożona, a przy tym nie zalega. Tutaj ponownie nie
uświadczyłem tego aframonu, a przynajmniej żadnych pieprzno-pikantnych
aspektów, nie mniej jednak w posmaku czai się mocno stonowana przyprawowość.
Sumarycznie smaczek pierwsza klasa i to nawet pomimo
obiecanych cymesów na kontrze.
Piwo jest optymalnie wysycone dwutlenkiem węgla, pełne w
smaku, a jednocześnie dość lekkie, by być mega pijalne i smaczne. Niezłą robotę
robi tutaj doskonały balans, dzięki czemu słodowa słodycz jest niemal
natychmiast kontrowana przez wyrazistą i cudownie skomponowaną goryczkę.
Naprawdę African Queen od Radugi, to fajna propozycja na obecną
końcówkę lata. Może piwo niczego nie urywa i nie filcuje kalesonów, ale jest
bardzo konkretne, wyraziste, smaczne i
ułożone.
OCENA: 8/10
CENA: 6.99ZŁ (Tesco)
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.02.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.02.2016
BROWAR RADUGA//BROWAR ZODIAK
Komentarze
Prześlij komentarz