Czy tego chcemy, czy nie - puszki są wśród nas. Wystarczy
wejść do marketu i się trochę rozejrzeć. W puszkach kupujemy owoce (ananasy,
brzoskwinie), warzywa (kukurydza, groszek), a nawet mięso (konserwy) i mleko.
Nie można oczywiście zapominać o wszechogromnej ilości napojów w puszkach i nie
chodzi mi tu tylko o piwo. Czy jest ktoś na świecie, kto nigdy nie pił Coli,
bądź innej Pepsi z puszki? Może i jest, ale z pewnością nie mieszka on w
cywilizowanej części naszego globu.
HISTORIA PUSZKI PO PIWIE
Puszka może być stalowa, bądź wykonana z aluminium. Jaka jest różnica to chyba wiecie. W obecnych czasach piwo jest lane (z bardzo nielicznymi wyjątkami) tylko do puszek aluminiowych. Jednak nie zawsze tak było.
Pierwszy raz piwo zapuszkował w 1933 roku niejaki Gottfried
Krueger, rzecz jasna miało to miejsce w USA. A już dwa lata później pierwsze
piwo w puszkach trafiło do normalnej sprzedaży. Puszka o pojemności 0,33 litra
ważyła 100 gram (to naprawdę sporo), bo.....była to zwykła stalowa puszka z
blachy! Potem pojawiła się blacha ocynkowana, ale prawdziwy przełom nastąpił
dopiero w 1958 roku, gdy pojawiła się pierwsza aluminiowa puszka. Niestety do
jej otwarcia potrzebny był nóż, bądź inne ostre narzędzie. Na wygody trzeba
było poczekać, aż do 1974 roku, kiedy to pojawiła się pierwsza puszka z
zawleczką, zwaną również kluczykiem. W takiej formie aluminiowa puszka
przetrwała do naszych czasów.
PUSZKA W POLSCE
Jako, że Polska to „zaścianek” jak mawiają niektórzy – pierwsze produkowane u nas piwo puszkowe pojawiło się na rynku dopiero w 1991 roku. Można by rzec, że to całkiem niedawno. Pamiętam doskonale jak będąc wówczas dzieckiem zbierało się tu i ówdzie puszki po piwie ;) Pierwsze piwa w puszkach, miały pojemność tylko 0,33 litra, dopiero po kilku miesiącach weszły do użycia tak popularne półlitrowe (obecnie, jak łatwo zauważyć ten trend się odwraca).
Obecnie browary leją coraz więcej piwa do puszek, a coraz
mniej do butelek. Szczególnie łatwo to zauważyć, stojąc przy półkach z piwem w
tych wszystkich super-, hiper-, sripermarketach. Chociaż prawdę mówiąc w małych
sklepikach też się da to zauważyć.
Wypadało by się zastanowić jaki jest tego powód, kto za tym stoi? Czy
Polacy sami chcą pić piwa w puszkach, czy są do tego w pewien sposób
„zmuszani”?
ZALETY PUSZKI
Z pewnością nie ma jednego konkretnego powodu odpowiadającego na powyższe pytania. Za ten stan rzeczy odpowiada kilka bardziej złożonych zależności.
1. Po pierwsze główną przewagą puszki nad butelka jest jej
waga. Puszka waży 18-20 gram, butelka natomiast 350-450 gram! Mniejsza waga to
oczywista korzyść zarówno dla browaru, hurtowni, jak i samego konsumenta.
Dana ilość transportowanego z browaru do hurtowni piwa w
puszkach, waży sporo mniej niż ta sama ilość piwa w butelkach, więc
teoretycznie jednorazowo można tego piwa przewieźć więcej. Wiadomo, że każdy
samochód ma swoją dopuszczalną masę całkowitą. Poza tym sam transporter
(skrzynka) też swoje waży, a karton i folia, w której są puchy z pewnością nie
przekraczają kilograma. Na kilkudziesięciu, czy kilkuset skrzynkach różnica
jest znacząca.
Daje to niższe koszty w przeliczeniu na litry
przetransportowanego piwa dla browaru, a później dla hurtowni, która to samo
piwo rozwozi do sklepów. Konsument ma także z tego korzyść. Przykład:
mieszkacie na wsi, macie do sklepu kilometr, lepiej nieść w plecaku, czy siatce
10 piw w butelce, czy w puszce? Inny przykład: lubicie spacerować po górach z
browarkiem w zanadrzu? Wtedy dopiero docenia się wagę zawartości plecaka. Nie
oszukujmy się waga opakowania ma duże znaczenie także dla konsumenta.
2. Druga ważna rzecz to
objętość. Standardowy karton piw w puszkach zawiera 24 sztuki. Skrzynka nie
dość, że jest sporo większa to zawiera tylko 20 piw! Nie będę tutaj bawił się w
pomiary, ale widać na oko, że skrzynka zajmuje więcej miejsca niż karton piwa
puszkowego. Ten punkt bezpośrednio wiążę się z powyższym punktem. Jeśli dana
ilość piwa zajmuje mniej miejsca, to teoretycznie można jednorazowo tego piwa
przewieźć więcej (o ile transport nie przekroczy dopuszczalnej masy). Mniejsza
objętość = więcej kartonów = więcej palet = mniejsze koszty transportu.
Ponownie zyskuje browar i hurtownia.
Zakładam, że większość
browarów sama dowozi piwo do hurtowni, chociaż nie mam pewności, czy tak jest w
rzeczywistości. Tak, czy siak ktoś to piwo musi przewieźć i na pewno lepiej
wyjdzie na puszce niż butelce.
3. Po trzecie butelka oprócz
tego, że jest ciężka - jest ze szkła, które przepuszcza światło. Przez puszkę
natomiast jak wiadomo żadne światło nie przeniknie. Najmniej światła
przepuszczają brązowe butelki, najwięcej oczywiście te z białego
(przeźroczystego) szkła, ale takich jest w Polsce bardzo niewiele, natomiast
zielonych jest już całkiem sporo.
Nie każdy wie, że światło
niekorzystnie działa na piwo. Pod jego wpływem izoalfakwasy pochodzące z
chmielu, utleniają się (fotoliza) i wtedy powstaje związek o wdzięcznej i
„śmierdzącej” nazwie izopentenylomerkaptan. Zasada jest taka, że im piwo
bardziej nachmielone, tym to zjawisko nasila się. Owy związek w gwarze piwnej
określany jest jako zapach skunksa, chociaż niektórzy błędnie określają go
zapachem skuna. Jak to pachnie? Wystarczy otworzyć pierwszą lepszą zieloną
butelkę z piwem i powąchać. Dla nieświadomego piwosza, takie piwo będzie
pachnieć „intensywnie chmielowo”, ale dla znawcy piwnego rzemiosła jest to po
prostu wada. Aczkolwiek w małym stężeniu jest to wada dopuszczalna.
4. Kolejna rzecz to koszty
wytworzenia. I tu jest mały zonk, ponieważ okazuje się, że puszka kosztuje
więcej niż butelka. Koszt zakupu puszki dla browaru to około 50 groszy,
natomiast koszt nowej butelki oscyluje w granicach 30-40 groszy! Ale jest to
koszt tylko i wyłącznie samej butelki. Do tego dochodzi kapsel i etykieta,
przeważnie z kontrą i krawatką. I to wszystko też przecież kosztuje. Wychodzi
więc na to, że łączne koszty butelki i tych dodatków mnie więcej równają się
kosztom samej puszki. Prawda jest jednak taka, że browar musi posiadać jakiś
sprzęt do kapslowania i etykieciarkę, które najpierw trzeba zakupić, a z
biegiem czasu konserwować i naprawiać.... To wszystko też są przecież koszty!
Tak więc chcąc, nie chcąc ponownie puszka górą.
Powyższy schemat ma jednak
rację bytu tylko przy butelce bezzwrotnej. W naszym kraju jednak wciąż króluje
butelka zwrotna, chociaż wydaje się, że jej udział z roku na rok maleje. Nawet
Kompania Piwowarska wprowadziła już jednorazowe butelki (Redd’s 0,4L).
A jak to się ma z butelkami
zwrotnymi, które są niby „za darmo”? Szacuje się, że przeciętnie butelka jest w
obiegu około 20 razy, więc browar 19 razy nalewa piwo do tej samej butelki za
free? Nic podobnego. Ktoś je musi przewieźć z powrotem do browaru, potem trzeba
je umyć, zdezynfekować, itd. Do tego również potrzebne są środki myjące i
odkażające, mnóstwo wody oraz odpowiednie urządzenia.... koszty, koszty,
koszty.
Wychodzi więc na to, że
nawet pozornie darmowa butelka zwrotna generuje ogrom kosztów, ale to wszystko
tak naprawdę jest bardzo trudne do szczegółowego przeliczenia. Przyjmijmy
zatem, że w przypadku butelki zwrotnej i puszki jest remis.
5. Może to i detal, ale o
tym napisze. Każdy wie, że aluminium nie rdzewieje w przeciwieństwie do stali,
czy żelaza. Cała puszka jest więc odporna na korozję i nie rozszczelni się
choćby i przez 20 lat. Butelka jest ze szkła, ale kapsel już nie (tylko
nieliczne piwa mają krachlę lub korek z kory dębu korkowego).
Jeśli ktoś jest wielkim
koneserem piwa, to być może leżakuje sobie w piwniczce jakieś portery, barley
wine, czy inne specjały nadające się do tego. Niektóre gatunki piw można
leżakować przez dziesięć, dwadzieścia, czy nawet więcej lat (podobnie jak
wina). Otóż podczas takiego leżakowania przez długie lata w wilgotnej piwnicy
kapsel może zwyczajnie zardzewieć i piwo straci szczelność, zacznie się
utleniać i nici z całego przedsięwzięcia.
6. Jeszcze jedna dosyć
znacząca przewaga puszki nad butelką dotyczy samego sposobu rozlewu. Po prostu
linie rozlewnicze piwa do puszek są bardziej wydajne, aniżeli analogiczne do
butelek. Jako przykład podam dane z Tyskich Browarów Książęcych, o które osobiście
pytałem podczas zwiedzania. Linia rozlewnicza do puszek: wydajność 100000
puszek na godzinę, linia do rozlewu butelek: 60000 butelek na godzinę.
Dokładniej mówiąc, to mają tam po dwie linie do puszek i po dwie do butelek, a
to są wyniki sumaryczne ich maksymalnej wydajności.
Punkt ten tyczy się głównie
koncernów, które jak wiadomo robią wszystko, by zwiększyć wydajność
produkowanych wyrobów i dla nich po prostu bardziej opłaca się lać piwo do
puszek niż butelek.
OSTATECZNA ROZGRYWKA
Teraz już wiecie jakie zalety ma puszka nad butelką. Z powyższego widać, jak na dłoni, że puszka po prostu jest bardziej ekonomicznym i mniej kłopotliwym opakowaniem dla browaru, a jak wiadomo w dzisiejszych czasach liczy się przede wszystkim kasa. Browary chcą produkować jak najtaniej i jak najszybciej. I jeśli tylko mogą ograniczyć koszty, to na pewno je ograniczą. Szacuje się, że obecnie już ponad połowa piwa w Polsce sprzedawana jest w puszkach.
Rzecz jasna nikt nas nie
może zmusić do zakupu piwa w puszce. Wybór cały czas należy do nas, ale idąc
np. do Biedronki żadnego wyboru już nie mamy – tam po prostu praktycznie nie ma
piw butelkowych (nie mówię o wyjątkach w plastiku i niemieckim Paulanerze).
Gdy jednak konsument jest
kuszony promocją na sześciopak w takim Auchan, a jako alternatywę ma zakup
sześciu butelek np. Żywca + kaucja 35 groszy za sztukę, to nie dziwmy się, że
wybierze ten sześciopak. Suma wydatków być może się zrównoważy, a być może
nawet taniej wyjdzie piwo puszkowe. Do tego kupując piwo w butelce powstaje
dylemat co zrobić z butelkami? Czy schować paragon do sejfu i przy następnej
wizycie w sklepie oddać je do zwrotu, czy po prostu je wyrzucić do kosza?
Sumienie będzie gryzło, bo szkoda tych 35 groszy za sztukę i wiadomo, że to
takie nie ekologiczne. Chcąc odzyskać kaucję trzeba by je zatrzymać i oddać.
Butelki zajmują sporo miejsca i w domu i w aucie. Do tego strasznie hałasują, a
przecież oddawanie butelek do zwrotu, czy na wymianę przy kupnie to niezły
obciach. Wiele osób kieruje się tym tokiem rozumowania. Po co więc mają sobie
zawracać zapracowane głowy, skoro mogą bez rozterek kupić piwo w puszce, a
puszkę zgnieść i wyrzucić.
MIT PUSZKOWY
Wielu zwolenników piw butelkowych zgodnie twierdzi, że piwo z puszki jest gorsze, bo zalatuje metalem. Dokładniej mówiąc twierdzą oni, że te piwa cechuje metaliczność (występowanie jonów żelaza w piwie). Nie może to być jednak prawda z bardzo prostego powodu – aluminium nie zawiera jonów żelaza! Co innego puszki stalowe, ale to wyjątek, o którym pisałem wyżej. Poza tym puszka od środka pokryta jest specjalną warstwą ochronną, tak że piwo w ogóle nie ma styczności z metalem. Metaliczność w piwie może tylko i wyłącznie być skutkiem uszkodzonych powłok w kotłach warzelnych, tankach leżakowych, itd. Jeszcze może być „metaliczność” pochodząca od chmielu, ale to już inna historia. W praktyce więc piwo z puszki i z butelki będzie smakować tak samo. Można zrobić prosty test, przelewając oba piwa do szklanki. Nie będzie żadnej różnicy (pod warunkiem, że to ta sama partia).
Ja osobiście nie należę do
ludzi, pijących piwo z puszki i jestem raczej zwolennikiem butelki. Aczkolwiek
nie uważam, że piwo w puszce jest gorsze. Po prostu jestem tradycjonalistą. W
zasadzie to praktycznie w ogóle nie piję piwa prosto z opakowania, ani z puszki,
ani z butelki. Zawsze przelewam do jakiejś szklanki, czy kufla (no, chyba że
akurat jestem gdzieś w terenie ;>). Czasem mi się zdarzy kupić piwo z
konserwy, ale to tylko i wyłącznie w celu recenzji na bloga.
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>
Czasami piwo w butelce potrafi się delikatnie różnić od tego samego piwa w puszcze. Nie które browary stosują inną metodę pasteryzacji lub inną temperaturę przy rozlewie do puszek a inną przy butelkach. Jednak, żeby ową różnicę wyczuć już po pierwszym łyku trzebaby owy test robić nie na "masowym koncernowym eurolagerze" :]
OdpowiedzUsuńJak wiadomo większość mniejszych i mini browarów nie leje w puszki (póki co)więc problem się sam rozwiązuje
Sugerujesz, że niektóre browary piwo w puszkach pasteryzują tunelowo, a piwo do butelek w przepływie, bądź odwrotnie? Może i jest to możliwe, ale raczej mało prawdopodobne. Nie wiem dokładnie, bo nie jestem pracownikiem browaru. Może Ty nim jesteś? :)
UsuńOczywiście butelka i wyłącznie brązowa. Wyczuję piwo z zielonej na kilometr. Nie zupełnie się zgadzam że piwo z butelki i puszki jest takie same.Piję sporo Żywca i Żubra. Żywiec zdecydowanie smaczniejszy z butelki natomiast Żubr zdecydowanie lepszy z puszki. Pozdrawiam Zbyszek :)))
OdpowiedzUsuńA robiłeś ślepy test, czy pijąc widziałeś opakowanie? (moc sugestii jest ogromna). Poza tym czy zawsze piwa, które porównujesz pochodzą z tego samego browaru? Żubr np jest warzony w trzech browarach, Żywiec nie wiem, ale teoretycznie nawet w pięciu...
UsuńPiję piwo od jakichś 35 lat. Zaczynałem od lury rozlewanej w miejscowym geesie. Jak kupiłem samochód od czasu do czasu jeździłem do braniewa po pyszne piwko rozlewane w browarze w pękate butelki 033l.Jakis czas piłem specjal, ale gdy pojawiło się EB było moim najlepszym piwem. Lubię piwa gorzkie i chmielowe. Jak Browar w Braniewie upadł przerzuciłem się na Lecha i piłem go dopóki był w brązowych. Nie nie robiłem testu na ślepo, ale jestem pewny że wyczuję ten bardzo charakterystyczny smak. Określam to "śmierdzi zielonym szkłem". Co zaś tyczy mojego zdania które piwo jest lepsze z puszki a które z butelki, to po prostu wprawa czyni mistrza. Oczywiście to obliczenie szacunkowe ale wypijam ponad 900 piw butelkowych i ponad 700 puszkowych rocznie więc doświadczenia mi nie odmówisz:)))))))))) Pozdrawiam Zbyszek. :)
OdpowiedzUsuńTo ile pijesz dziennie? :)
UsuńNo to chyba łatwo policzyć :) średnio cztery, czasem sześć czasem dwa. :)
UsuńJesteś miszcz ;)
UsuńMasz dużą nadwagę czy to mit? ;)
UsuńFajnie się zapowiadało ale coś chyba nie pykło :(
OdpowiedzUsuńTo oczywiście nie zmieni mojego zdania ani o piwie ani jego jakości.
Nie zmieni również mojego EGO.
Pozdrawiam
Zbyszek
A ja jednak będę namawiał do butelek, a nie puszek aluminiowych pomimo tak wielu zalet puszek w tym artykule(choć te zalety wyglądają mi na czysto marketingowe/praktyczne). Aluminium jest po prostu trucizną i nie ma siły żeby jakieś mikrodrobinki tego pierwiastka nie dostały się do piwa, co oczywiście w ostateczności dostanie się do naszego organizmu.
OdpowiedzUsuńszlag właśnie zrobiłem ślepy test tyskie puszka 550 biedra i osiedlowy market tyskie szkło 500 - wynik (wysoce subiektywny): szkło 5 punktów pucha 3. smak w sumie ten sam, ale zapach się różnił (a kompletne doznanie to smak + zapach + widok (widok w teście pomijam)). może coś się przez brązowe szkło porobiło z chmielem ale, jak dla mnie, na plus.
OdpowiedzUsuńTakie testy to fajna sprawa, ale mam pytanie. Czy piwa były pite w ślepym teście? Wiedziałeś które jest z puchy, a które ze szkła? Siła sugestii ma naprawdę wielką moc., Druga rzecz warto by było sprawdzić, czy obydwa piwa pochodzą z tego samego browaru. Wiadomym jest, że Tyskie warzone jest w trzech browarach i na bank nie będzie ono identyczne. Inny sprzęt, inna woda.
UsuńPozdro
Siema Anonimowy :)))
OdpowiedzUsuńFajny test:)) Oczywiście zgadzam się całkowicie, że piwo tylko ze szkła !!!! ale oczywiście tylko z brązowego!!!! Oczywiście pijam z puszki ale tylko gdy jestem za granicą bo ciąganie ze sobą ciężkich butelek jest ani nie praktyczne ani nie ekonomiczne.
Zawsze mówię,o piwie z zielonej butelki, że "śmierdzi zielonym"
Ale wszyscy zaraz wołają, "co ty pier..lisz przecież szkło nie ma zapachu, szkło nie :) ale piwo w zielonym pachnie inaczej i smakuje inaczej :)
W chwili pisania tego komentarza raczę się żywcem w butelce, oczywiście brązowej, schłodzonym w mojej piwniczce (ziemianka) do około 12-13 stopni. :)))Pozdrawiam wszystkich piwoszy :)))
nie anonimowy to nie mit , mimo ze trzymam ścisłą dietę i jem sześć małych i jeden duży posiłek, jestem bardzo aktywny fizycznie, to niestety mam tak zwaną otyłość brzuszną około 15-16 kilogramów. Przy mojej krępej budowie ciała i 168 cm wzrostu nie powinienem ważyć więcej jak 80 kg a ważę prawie 95
OdpowiedzUsuń