Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Miłosław Białe vs Miłosław Pszeniczne

 

Browar Fortuna jakiś czas temu trochę namieszał w nazewnictwach swoich niektórych piw, dlatego na wstępie postaram się trochę wyjaśnić pewne kwestie. Chodzi mi tu konkretnie o wątek z Witbierami.

Otóż, na początku był Miłosław Witbier z niebieską etykietą. W zeszłym roku natomiast pojawiło się piwo Miłosław Białe (do kupienia tylko w Żabsonie), które oczywiście też jest „witkiem”. Zaś najnowszym z rodziny belgijskich piw pszenicznych jest piwo Miłosław Pszeniczne. Jego nazwa jest trochę myląca, bo to też jest Witbier, a nie jak sugeruje nazwa – niemiecki Hefeweizen. W międzyczasie Miłosław z niebieską etykietą zniknął ze sklepów, co akurat jest bardzo logiczne. Poza tym pojawiło się piwo Grodziskie Białe, które nie jest Witbierem. Bardzo zastanawia mnie jednak posiadanie w ofercie dwóch Witbierów, w dodatku posiadających łudząco podobne etykiety, identyczny skład oraz…. niemalże identyczne parametry! Czyżby więc jeden z nich był farbowanym lisem? Między innymi po to powstał cykl „Oko w Oko” i dzisiaj zamierzam to sprawdzić. 


Miłosław Białe

Jasnożółte piwo cechuje jednolita i wyraźna mętność (nie wstrząsałem specjalnie przed nalaniem, tylko raz przechyliłem butelkę). Śnieżnobiała piana jest dosyć obfita, drobna, puszysta i umiarkowanie trwała.

W smaku z miejsca czuć, że to Witbier. Jest w miarę wyraźna kolendra, spora słodowość oraz charakterystyczna nuta pszenicy. W tle napotkałem nieśmiałe tony skórek cytrusowych, białego pieczywa oraz świeżego chlebka tostowego (nieopiekanego). Na finiszu majaczy bardzo subtelny kwasek, ale sumarycznie piwo jest bardziej słodkawe, aniżeli kwaskowe. Wysycenie jest średnie, goryczki prawie nie ma. Smaczne, lekkie i nader rześkie piwko.

Zapach też jest bardzo rześki i zwiewny. W tym elemencie jest więcej akcentów cytrusowych, a chyba mnie kolendry. Cała reszta raczej bez zmian. Piwo pachnie naprawdę ładnie, świeżo i zachęcająco. Bardzo czuć naturalność tego napitku.

Piwo jest na serio smaczne, stylowe, rześkie i świetnie zbalansowane. Nie jest zbyt wodniste, acz na pewno lekkie w odbiorze i bardzo, ale to bardzo pijalne. W zasadzie nie mam żadnych uwag, ale do sztosa trochę jednak brakuje. Z drugiej strony – czy Witbier może być sztosem? Pewnie może, ale to jeszcze nie ten poziom.

OCENA: 7/10

CENA: 5.99ZŁ (Żabka)

ALK. 4,5%

TERMIN WAŻNOŚCI: 24.02.2024

BROWAR FORTUNA

 

Miłosław Pszeniczne

Co tu dużo pisać – to piwko wygląda identycznie jak to pierwsze. Poczynając od zmętnienia i koloru, kończąc na trwałości i wysokości piany. Zaznaczę, że obydwa piwa stały u mnie tę samą ilość czasu.

Tu również nie ma wątpliwości z jakim stylem piwa mamy do czynienia. Jest pszenica, chlebek, biszkopty oraz wyraźna kolendra, podbita równie wyraźną skórką pomarańczy. Ilość gazu jest taka sama jak w Białym, to samo tyczy się homeopatycznej goryczki. Tu jednak odnoszę lekkie wrażenie, że na finiszu piwo jest odrobinę bardziej kwaskowe i czuć jakby bardzo subtelną nutę chmielu. Jednak te różnice są naprawdę minimalne i ciężko je wychwycić nawet w bezpośrednim porównaniu.

Pszeniczne w aromacie także jest bardzo podobne do Białego, o ile nie identyczne. Wszystkie składowe są takie same, a jedyną różnicą, którą mogę wskazać to ciut więcej kolendry i ciut mniej pomarańczy. Choć czasem jak wącham, to nie czuję żadnej różnicy. Naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.

Ogólne wrażenie jest w zasadzie takie samo. Miłosław Pszeniczne smakuje szalenie podobnie, co Miłosław Białe. Z pewnością większość osób nie odczuje żadnej różnicy. Dla mnie niby są tam jakieś minimalne rozbieżności, ale to może wynikać choćby z różnicy uwarzonych warek. Ten test jednoznacznie nie udowadnia, że to są dwa różne piwa.

OCENA: 7/10

CENA: 5,49ZŁ (Netto)

ALK. 4,6%

TERMIN WAŻNOŚCI: 21.02.2024

BROWAR FORTUNA

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Miłosław Jasne Pełne vs Herbowe Jasne Pełne

  W krafcie widzieliśmy już chyba wszystko. Browary już same nie wiedzą, co wymyślać. Zatem chyba nie dziwi fakt, że w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej piw oznaczonych jako lager, czy ‘jasne pełne’. W zasadzie to jedno i to samo. Można by rzec – kraft schodzi na psy. Jasne pełne to przecież wszystkie te koncernowe szczyny typu Harnaś, Tyskie, Tatra, czy inna Warka. To jest jednak temat na zupełnie inny wpis. Ja tutaj będę pił piwo, a nawet dwa. Zauważyłem, że dwa przybytki w niedługim odstępie czasu wydały na świat piwo ‘jasne pełne’. Z tymże obydwa twierdzą, że zrobiły „piwo jak dawniej”. Jeśli tak, to ja mówię sprawdzam. Oczywiście dokładnie nie wiem, jak smakowało takie piwo, załóżmy takie z lat 80-tych, czy 90-tych. Ja swoją przygodę z alkoholem rozpocząłem już za ery koncernów, czyli z początkiem nowego millenium. Nie mniej jednak, mam jakieś tam wyobrażenie, jak taki jasny lager sprzed lat mógłby smakować. Pod koniec lutego Browar Fortuna wypuścił piwko Miłosław...