Lubię markety. Zwłaszcza te duże. Zazwyczaj mają tam spory wybór piw kraftowych, co mi bardzo pasuje. Ja wiem, że to konkurencja dla małych sklepów specjalistycznych z piwem. Hipermarkety zabijają osiedlowych sklepikarzy i nic się na to nie poradzi. Dla większości osób liczy się cena oraz duży wybór produktów.
Taki ałszan na przykład skrupulatnie dba o różnorodność półki z piwami. Jest tam sporo kraftu, RISy Barrel Aged, a nawet rzadkie, wymrażane sztosy ze Spółdzielczego. Dodatkową korzyścią są przeceny, gdy zostanie już kilka butelek. Wówczas można wyczesać jakieś „sztosiwo” trzydzieści, a nawet pięćdziesiąt procent taniej. W taki właśnie sposób zostałem właścicielem bohatera dzisiejszego wpisu.
Projekt 30 Browaru Maryensztadt kilka lat temu był mokrym snem każdego beergeeka. Ekskluzywna buteleczka, drewniany korek, zawieszka, olbrzymie parametry, dosyć ograniczona ilość oraz zawsze tylko jedna warka danego piwa. Jeśli nie upolowałeś to przepadło. Mi udało się zdegustować pierwsze trzy piwa z tej serii. Teraz trafiłem na czwarte i chyba jak na razie ostatnie.
Projekt 30 – „4” to Buckwheat Russian Imperial Stout Red Wine Barrel Aged. Czyli RIS ze znacznym udziałem słodu gryczanego w zasypie, leżakowany w dębowych beczkach po czerwonym winie. Parametry 29,7º Blg oraz 13,3% alkoholu. Sounds good i to jeszcze jak! W dodatku piwo w drewnie spędziło, aż 13 miesięcy. Rozlano je do butelek na początku maja 2019 roku, więc oceniany tu egzemplarz liczy już sobie około trzy lata. Najs!
Oczywiście jaram się jak stodoła po żniwach, ale przyznam tak szczerze, że nie przepadam zbytnio za RISami leżakowanymi w beczkach po czerwonym winie. Nie mówię, że nie lubię, ale gdzieś nie do końca mi to połączenie podchodzi. Tu również odnoszę takie wrażenie, ale może po kolei.
Piwo jest cholernie gładkie i szalenie gęste. Aksamitne, śliskie, wręcz oleiste. Długo spływa w dół przełyku, lepi się do jego ścianek. Czuć imperialnego Stouta – jest przyjemna kawa, umiarkowanie palone słody, czekolada deserowa oraz oczywiście czerwono wino. Tutaj w formie słodko-gorzkich wiśni. Wpływ beczki jest niewielki, ale gdzieś tam w oddali majaczy delikatna nutka starego i mokrego drewna. W tle doszukałem się jeszcze nieśmiałych akcentów kakao i melasy. Bardzo słodko jednak nie jest, wręcz nieco kwaskowo bym rzekł. Ale też nie ma w tym przesady. Wysycenie jest niemalże zerowe. Alkohol został subtelnie naznaczony, delikatnie rozgrzewa trzewia i sumarycznie sprawia bardzo szlachetne usposobienie. Bardzo dobrze to smakuje, jestem pod wrażeniem. Nie jest to oczywiście potrójny orgazm, ale piwo piję ze smakiem i wielkim uznaniem.
Na olbrzymie uznanie zasługuje również sam aromat, który jest niesamowicie intensywny, bogaty i meeeega złożony! Całość poniekąd przypomina RISa zmieszanego ze znacznym udziałem czerwonego wina. Są tutaj wszystkie ciemne klimaty wypisane powyżej oraz nuta dębowej beczki i subtelnej wanilii. Czerwone wino sprawia półwytrawne wrażenie i kojarzy się nieco z dojrzałymi wiśniami. Alkohol czuć, ale jest on dosyć szlachetny, troszkę likierowy, w zasadzie bezinwazyjny (zupełnie nie przeszkadza). No pięknie pachnie to piwo :)
Słowem podsumowania – mamy tu szalenie złożony, nielicho urozmaicony i bogaty w doznania trunek. Beczka po czerwonym winie sprawiła się nader pozytywnie, przez co sam jestem zaskoczony. Głębia smaku zwala z nóg, balans także zasługuje na spore uznanie. Jest to napitek niebywale degustacyjny, esencjonalny, tęgi, szlachetny i bardzo dobrze ułożony.
OCENA: 8/10
CENA: 20ZŁ (Auchan)
ALK. 13,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: brak
BROWAR MARYENSZTADT
Komentarze
Prześlij komentarz