Przejdź do głównej zawartości

MOJA PIWNICZKA: 5,5-letni Hades z Olimpu

 "Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porządnie wyleżakowanych piw (minimum 4-letnich), które pojawiają się na blogu mniej więcej raz na miesiąc w okresie jesienno-zimowym.

Hades z Olimpu w końcu trafił na łamy Mojej Piwniczki! Kiedyś był mokrym snem każdego beergeeka. Wówczas był najmocniejszym i najbardziej ekstraktywnym polskim piwem! Czaicie to? Piwo legenda, ciężko było go kupić, każdy chciał go skosztować. Niektórzy zapewne oddaliby nawet żonę za niego, a teściową to nawet ze sporą dopłatą ;)

Hades pojawił się gdzieś na początku 2014 roku, z miejsca zyskując miano kultowego. Początkowo piwo warzone było w Browarze Zodiak, dopiero później kontraktowy Olimp przeniósł się do pobliskiego dla mnie Wąsosza. Miałem okazję degustować to cudeńko (kliknij tutaj) na blogu. Powiem krótko: niszczy system! A przynajmniej wówczas niszczyło, bowiem ocena 10/10 zdarza się pieruńsko rzadko. Z biegiem lat zmieniała się w tym piwie receptura, pojawiały się też różne dziwne wersje, jak chociażby Hades Gone Wild. Dlatego też mój dzisiejszy egzemplarz, to nie jest to samo piwo, które piłem w 2014 roku. Alkohol z 11,1% urósł do 12%, zmienił się zasyp, jak również użyte chmiele z sześciu odmian do trzech (zostały same amerykańce). Zmieniła się również liczba użytych odmian papryczek chili (z sześciu zmalała do trzech), no i jeszcze kruszone ziarno kakaowca zostało usunięte ze składu. Tych zmian naprawdę jest sporo.

Producent

Browar Olimp

Termin ważności

31.07.2017

Wiek (miesiące)

68

Zawartość alkoholu (%)

12

Ekstrakt (°Blg)

25

Wygląda na to, że ta konkretna buteleczka liczy sobie ponad 5,5 roku i została już uwarzona w Wąsoszu. Niezmiernie jestem ciekaw, jak po tylu latach będzie smakować ten kultowy trunek. Nie przedłużam już zatem, biegnę po otwieracz, telefon i piwo. 

Hades nalał się praktycznie bez piany. Ciecz jest czarna jak dupa nietoperza.

Piję. Jest wyraźnie owocowo, są akcenty winne, minimalnie cierpkie. Do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, iż jest to trunek leżakowany w beczce po czerwonym winie. Ale nie brakuje też srogiej paloności, mocnej kawy i gorzkiej czekolady. To w końcu jest RIS. Nieco z boku czają się suszone owoce w… alkoholu. Tak, nawet po tylu latach alko jest wyraźnie wyczuwalne. Trochę piecze w gardziel, lekko też drapie, no i rozgrzewa od środka. Naprawdę spodziewałem się lepszego ułożenia po takim czasie. Ciała jest oczywiście sporo, piwo jest dosyć gęstawe, ale po takim ballingu liczyłem na większą pełnię i oblepianie. Papryczek chili nie odnotowałem. Jest za to dosyć tęga goryczka o palono-kawowym rodowodzie, która na finiszu zostawia śladowe ilości popiołu. Sumarycznie nie jest jakoś źle, ale moje oczekiwania były rzecz jasna o wiele większe.

Zapach stoi na zbliżonym poziomie. Jest w miarę wyrazisty i dosyć złożony. Czuć czekoladę deserową, kakao i praliny. Dalej mamy tony łagodnej kawy, lekko palonych słodów, suszonych ciemnych owoców i czerwonego wina. Tu jednak akcenty winne są mniej charakterne niż w smaku. Tło wypełnia nieco drażniący alkohol, kojarzący się z wiśniowo-czekoladowym likierem. Mimo wszystko chyba lepiej się to wącha, aniżeli spożywa.

Ojojoj… nie tego się spodziewałem. Piwo zdecydowanie mnie zawiodło. Nie jest to może jakaś sromotna porażka, ale do victorii równie daleka droga. W prostych słowach: nie mogę zrozumieć jak po tylu latach trunek wciąż jest tak alkoholowy i nieułożony? Strach pomyśleć jaki był za młodu. To jest zdecydowanie największa wada pitego tu egzemplarza. Kolejna rzecz: jestem pewien, że świeża wersja tego piwa smakowała zupełnie inaczej niż Hades, którego degustowałem w 2014 roku. Tu nie ma dwóch zdań. Zmieniając recepturę zabili prawdziwego Hadesa. Głębia smaku też pozostawia nieco do życzenia. Dla porównania: piłem wczoraj dwuletniego Komesa RISa, który ma identyczne parametry, ale zauważalnie większą gęstość i większą pełnię smaku. Owszem, to akurat można złożyć na karb długiego leżakowania (wytrącanie się białek i inne procesy fizyko-chemiczne). Nie mniej jednak wzmaga to mój niedosyt, który jest naprawdę spory. Tak więc świeży i ten pierwszy (prawilny) Hades dostał ode mnie maxa, a prawie sześcioletni po zmianie receptury zaledwie szóstkę. Szkoda.

OCENA: 6/10

 Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły na temat wyleżakowanych piw – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Zwierzynieckie vs Zwierzyniec Pils

Będąc ostatnio na Lubelszczyźnie myślałem, że wyhaczę sobie nową Perłę AIPA, ale się nie udało. To znaczy specjalnie jakoś nie szukałem, bo byłem tylko w Lewiatanie i Stokrotce. W zamian wziąłem Zwierzynieckie i Zwierzyniec Pils. Owszem, obydwa możemy kupić tak naprawdę w całym kraju. Pilsa widziałem w wielu sieciach handlowych, a Zwierzynieckie bywa w Lidlu, tyle że w „konserwie”. Już od dawna chciałem te piwa ze sobą porównać, bo jestem ciekawy różnic oraz podobieństw (te etykiety są chyba celowo kolorystycznie tak samo zestawione, żeby janusze się mylili). Generalnie to jedno i drugie piwo już kiedyś pojawiło się na blogu. Zwierzynieckie nazywało się wówczas Zwierzyniec , a ze Zwierzyńcem Pils na razie nic nie pokombinowano. Co ciekawe, obydwa piwa wypadły niezbyt dobrze, bo dostały 4/10. Czy po wielu latach będzie podobnie? Czy piwa będą smakowały tak samo, jak kiedyś? Zwierzynieckie Piwo wygląda ładnie – jest jasno złote z dość obfitą, średnioziarnistą pianą. Niestety owa...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...