Za Browarem Na Jurze naprawdę ciężko nadążyć. Są
płodni niczym jurny buhaj w kwiecie wieku. Trzaskają nowe piwa jedno za drugim,
nie dając ani chwili wytchnienia poszukiwaczom nowości.
JuRajska Jeżyna to jeden z nowszych napitków, choć
debiutował już ponad pół roku temu. Znając pomysłowość Browaru Na Jurze możemy
być niemal pewni, że nie będzie tu wiało nudą. Generalnie jest to piwo
pszeniczne z dodatkiem soku z jeżyn oraz owoców pigwowca i miodu. Brawo!
Naprawdę odjechany pomyślunek, choć oczywiście jeżynę do piwa już kilka
browarów dodawało. Na dokładkę jednak włodarze tego zawierciańskiego browaru
dorzucili do piwa sok z jabłek, kolendrę, belgijskie drożdże oraz amerykańskie
chmiele. No i tu już robi się naprawdę ciekawie i oryginalnie. Oni to potrafią
namieszać w tym kotle (piwie) :)
Bez zbędnych ceregieli przechodzę do konsumpcji, bo
ślina już do samej ziemi…
Tak, dobrze widzicie. Piwo w zasadzie jest czerwone,
ale pieni jak rasowy pils. Piana jest gęsta, zbita i drobna. Z jej trwałością
też nie ma problemów. Do tego pięknie zdobi szkło.
W smaku jest słodko, ale też jednocześnie delikatnie
kwaskowo. Umiarkowane wysycenie dobrze współgra z takim klimatem. Jeżyna jest
dobrze wyczuwalna, ale nie zdominowała piwa. Kwaskowy pigwowiec bowiem też daje
o sobie znać, podobnie jak lekki powiew akcentów miodowych, które pasują tu o
dziwo bardzo dobrze. Tłem porusza się delikatna słodowość, chlebek oraz
niewielka porcja kwiatów i czerwonych owoców (coś jakby żurawina, truskawka,
poziomka). Sok jabłkowy może i też tu występuje, ale to już naprawdę obrzeża
mojej percepcji. Kolendry natomiast nie odnotowałem i to pomimo usilnych
starań. Piwo jest lekkie, ale z pewnością nie wodniste. Czuć pszeniczną pełnię
oraz przyjemną gładkość na podniebieniu. Smaczniutkie to! :D
Historia powtarza się w aromacie, choć ten nie jest
jakoś bardzo intensywny. Nie powiem, bo JuRajska Jeżyna pachnie bardzo ładnie i
ze wszech miar naturalnie. Nie ma tu mowy o żadnej sztuczności. Nic się tu nie
gryzie i nie walczy o pozycję w szeregu. Sok z jeżyny jest nader wyrazisty, ale
to samo można też powiedzieć o owocach pigwowca. Jest subtelny kwasek, ale też
i nienachalny miodek. Ponownie można wyłapać też czerwone owoce. Jest to jednak
tak skomplikowana mieszanka, że daruję sobie jej systematyzowanie. W tle czyha
przyjemna, zbożowa słodowość podbita kwiatami, owocami tropikalnymi i
subtelnymi cytrusami. Tych ostatnich jest jednak bardzo niewiele. Zapach jest
naprawdę cholernie sympatyczny, taki rześki, owocowy i mocno zachęcający do
konsumpcji.
Piwo jest lekkie w smaku, choć pełni z pewnością nie
brakuje. Rześkość, świeżość, niebotyczna pijalność – to jego atrybuty. Owszem,
jest słodkawo, jednak tek kwasek wie co robi, dając nam poczucie całkiem
rozsądnego balansu. Bardzo fajnie zagrały też dodatki. W sumie wszystkie prócz
kolendry, ale akurat za nią nie zamierzam płakać.
Bardzo dobry napitek. Typowo na letni skwar. Dobrze
ugasi pragnienie, a przy okazji nie zrysa beretu. Polecam dobitnie.
OCENA: 8/10
CENA: ok 9ZŁ
ALK. 4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 04.11.2019
BROWAR NA JURZE
Komentarze
Prześlij komentarz