Przejdź do głównej zawartości

AMATOR PIWA NA OFFBEER FESTIWAL


Trochę ponad tydzień temu piłem hektolitry Pilsnera Urquella na Blog Day w Poznaniu, a już siedem dni później miałem okazję uczestniczyć w kolejnej piwnej imprezie.
W dniach 26-27 października odbywał się bowiem Offbeer Łódzki Festiwal Piwa, organizowany przez puby Piwoteka Narodowa, The Eclipse Inn, przy współpracy Bractwa Piwnego i Klubu Miłośników Piwowarstwa Ericpol. Była to pierwsza edycja tej imprezy, ale podejrzewam, że pewnie nie ostatnia.
Cały program Łódzkiego Festiwalu Piwa skupiał się wokół dwóch znanych pubów w samym centrum Łodzi, oddalonych od siebie o jakieś 200-300 metrów. Tak niewielka odległość była niewątpliwym plusem całego tego wydarzenia, chociaż zdaję sobie sprawę, że imprezy w lokalach mają pewne ograniczenia, związane chociażby z liczbą przybyłych gości. Z dziennikarskiego obowiązku dodam jeszcze, że nie była to impreza zamknięta, każdy kto chciał mógł wejść i wziąć udział. 

Stylowe wnętrze The Eclipse Inn

Harmonogram był dość interesujący i obszerny, obejmował takie atrakcje jak: warsztaty piwowarskie dla piwowarów domowych, wycieczka z przewodnikiem szlakiem browarnictwa łódzkiego (płatne 10zł), wykład na temat historii browarnictwa Piotrkowa Trybunalskiego, wykład dla piwowarów domowych odnośnie drożdży piwowarskich oraz historii browarnictwa w Skierniewicach, degustacja piwa domowego,  prelekcje gości z Browaru Fortuna, Kormoran, Ciechan/Bojanowo oraz Pinty. Miał być także ktoś z Browaru Olimp, ale podobno grypa mu nie pozwoliła przyjechać. Aha, były jeszcze rozmowy przy barze z blogerem i piwowarem Brovarni Gdańsk Michałem Saksem, spotkanie z Marcinem Szymańskim – autorem książki „Browary Łodzi i regionu”, był nawet ksiądz z piwem bezalkoholowym Dominicanes. Atrakcją dodatkową byli animatorzy z Klubu DRIvera, promujący nietolerancję dla prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwym. Wszystkie te eventy miały miejsce zarówno w Piwotece, jak i w Eclipsie, tylko że w innym czasie. Tak więc w praktyce wystarczyło siedzieć sobie grzecznie w jednym miejscu, pić dobre piwko i praktycznie nic nas nie ominęło.

Moja obecność na tym festiwalu była ograniczona tylko do jednego dnia i to jeszcze nie pełnego dnia. W owym czasie udało mi się posłuchać wykładu Tadeusza Kuchciaka z Łódzkiej Politechniki na temat drożdży w piwowarstwie domowym, wykładu o historii browarnictwa w Piotrkowie Trybunalskim. Uczestniczyłem także w prezentacji przedstawicieli Browarów Regionalnych Jakubiak. 

Obrady szanownego jury




Ja jak zawsze skupiony

W ramach tej imprezy odbył się również, organizowany od 2009 roku Konsumencki Konkurs Piw Bractwa Piwnego, w którym miałem okazję sędziować. Konkurs składa się z dwóch części i obejmuje (przynajmniej w teorii) wszystkie piwa dostępne, czy też uwarzone w danym roku. Dokładnie to chodzi oczywiście o wszystkie piwa butelkowe dostępne w sprzedaży. W pierwszej części, którą można nazwać eliminacjami, członkowie Bractwa Piwnego na zasadzie ankiety internetowej wybierają po trzy najlepsze piwa z danej kategorii. Część druga natomiast to już tradycyjny konkurs z anonimowymi próbkami piw. Takie rozwiązanie ma spory plus – browary nie muszą zgłaszać udziału i wysyłać swoich piw do konkursu. Ich udział jest jakby z urzędu, wystarczy że dane piwo istniało na rynku w danym roku. No, ale rok jest długi, a sporo małych browarów warzy piwo sezonowo. To co było dostępne np. w marcu, może już nie być dostępne w październiku. Rodzi to nie lada problem, skąd wziąć piwo na konkurs, które w ankiecie było w pierwszej trójce, a którego aktualnie nie ma na rynku? Oczywiście można by je kupić odpowiednio wcześniej (zaraz po zliczeniu ankiet) i przechować do konkursu, ale co z datą ważności? Sporo piw z browarów kontraktowych i innych rzemieślniczych jest niepasteryzowane, a serwować na konkursie piwo po dacie ważności jest po prostu niemądre, no może z wyjątkiem porterów bałtyckich....

Taki problem właśnie dotyczył także tegorocznego konkursu, gdzie bodajże w 3 lub 4 kategoriach zamiast trzech piw do oceny było tylko dwa. W takim wypadku trzecie miejsce na podium było przydzielane piwu nieobecnemu, że się tak wyraże. Może to rodzić pewne kontrowersje, bo co by było, gdyby to piwo startowało jednak w konkursie? Teoretycznie przecież mogłoby nawet zająć pierwsze miejsce!

Tadeusz Kuchciak, Adela Ihnatowicz-Kopik, Michał Kopik, Sara Nabrdalik

Wszyscy sędziowie byli podzieleni na dwie grupy po 5 osób. Moja grupa, w której między innymi był Michał Kopik z Piwnego Garażu sędziowała kategorię 2,4,6,8 i 10. Samo miejsce, czyli The Eclipse Inn bardzo nie sprzyjało ocenianiu piwa, głównie przez sztuczne i liche oświetlenie o czerwonych i zielonych lampkach. Musieliśmy posiłkować się latarką, by dostrzec właściwą barwę i zmętnienie. Poza tym lokal jest w piwnicach, gdzie panuje dość specyficzny zapach, dodatkowo co kilka/kilkanaście minut tuż nad naszymi głowami przy ścianie swoje zapachy wydzielał elektryczny Brise.... co już było przegięciem według mnie. Po dwóch uderzeniach aromatycznej chmury pyłu został on w końcu wyłączony. Kolejna rzecz, nie mieliśmy nawet wody do przepłukania ust pomiędzy poszczególnymi próbkami, nie wspominając już o macy (pieczywo o neutralnym smaku). W końcu po jakimś ejlu na amerykańskich chmielach poprosiliśmy o wodę. Nasza prośba na szczęście została wysłuchana, ale nie zmienia to faktu, że cały konkurs był beznadziejnie zorganizowany i słabo przemyślany. W takich warunkach ciężko jest oceniać piwa. I pomyśleć, że za tym wszystkim stoi Łódzki Krąg Lokalny Bractwa Piwnego z Wielkim Mistrzem Markiem Suligą na czele! Wstydźcie się.
A oto wyniki Konsumenckiego Konkursu Piw Bractwa Piwnego:

I. Piwa jasne do 11%
1. Rześkie – Browar Kormoran
2. Jurajskie Pils – Browar na Jurze
3. Kopernik – Browar Amber
II. Piwa jasne 11,1-12%
1. Perła Export – Browary Lubelskie Perła
2. Amber Boy – AleBrowar
3.
Zawiercie Jasne Pełne – Browar na Jurze
III. Piwa jasne 12,1-13%
1. Miłosław Niefiltrowane – Browar Fortuna
2. Lwówek Belg – Browar Lwówek
3. Ciechan Wyborne Niepasteryzowane – Browar Ciechan
IV. Piwa jasne 13,1-14%
1. Angielskie Śniadanie – Browar Pinta
2. Marcowe – Browar Ciechan
3. Miłosław Marcowe – Browar Fortuna
V. Piwa jasne powyżej 14,1%
1. Żywe Niefiltrowane – Browar Amber
2. Komes Potrójny Złoty – Browar Fortuna
3. Atak Chmielu – Browar Pinta
4. Imperium Atakuje – Browar Pinta
VI. Piwa ciemne 11,1-12%
1. Książęce Ciemne Łagodne – Kompania Piwowarska
2. Czarna Dziura – Browar Pinta
3. Sweet Cow – AleBrowar
VII. Piwa ciemne 13,1-15%
1. Warmiak – Browar Kormoran
2. Magnus – Browar Jagiełło
3.
Dobry Wieczór – Browar Pinta
VIII. Piwa ciemne powyżej 15,1%
1. Black Hope – AleBrowar
2. Koźlak – Browar Amber
3.
Miłosław Koźlak – Browar Fortuna
IX. Portery
1. Porter – Browary Łódzkie
2. Grand Imperial Porter – Browar Amber
3.
Żywiecki Porter – Grupa Żywiec
X. Piwa miodowe
1. Miodne – Browar Kormoran
2. Miodowe – Browar Ciechan
3. Czarne Miodowe – Browar Fortuna
4. Zawiercie Miodowe – Browar na Jurze
XI. Piwa pszeniczne
1. Pszeniczniak – Browar Amber
2. Cornelius Pszeniczne – Browar Sulimar
3. Viva la Wita – Browar Pinta

A teraz mój komentarz. Pierwsza kategoria w zasadzie bez zastrzeżeń, zwycięskie piwa są naprawdę niezłe. W drugiej kategorii górnofermentacyjny Amber Boy rywalizuje z lagerem Perłą Export, z którą de facto przegrywa! Była to „moja kategoria” i to właśnie po próbce Amber Boya (jak mniemam) poprosiliśmy o wodę, gdyż dalsze sędziowanie po takiej ilości chmielu nie miałoby większego sensu. Naprawdę nie wiem dlaczego piwo z AleBrowaru nie znalazło się na pierwszym miejscu. Kategoria trzecia również nie budzi moich zastrzeżeń. W czwartej, dwa piwa dolnej fermentacji przeciw ESB od Pinty – wynik mógł być tylko jeden. Kategoria numer pięć to dopiero pomieszanie z poplątaniem – AIPA, Imperial IPA, Tripel i niefiltrowany lager, zwycięzca może być dumny, że pokonał takie asy z Pinty. Jest tu cztery piwa, gdyż jak sądzę dwa otrzymały identyczne noty w ankiecie, aczkolwiek nie jestem pewny czy mój tok myślenia jest słuszny. W szóstej kategorii ponownie piwa dolnej fermentacji rywalizują ze stoutem – wygrywa wg mnie bardzo dobre piwo z KP, więc nie jestem zdziwiony, podobnie było na Chmielakach. Pod siódemką znowu stout musi walczyć z dark lagerami, tylko ten Magnus na drugim miejscu mi trochę nie pasuje. Kategoria ósma, w której bezapelacyjnie zwyciężyła Black IPA również bez zastrzeżeń, koźlaki nie miały szans. Dodam tylko, że na początku dostaliśmy dwie próbki w tej kategorii i przeszliśmy do następnej, lecz po kilku minutach okazało się, że jest także trzecie piwo, które się gdzieś zagubiło organizatorom, więc po skończeniu piw miodowych wróciliśmy ponownie do ciemnych. Widać przez to jaki chaos musiał panować w kuluarach. Finalnie okazało się, że był to zwycięski Black Hope. Kategoria numer dziewięć to nasza duma narodowa i nie mam do niej żadnych obiekcji. Dziesiątka to piwa miodowe jasne i ciemne, zwyciężyło naprawdę wyśmienite piwo z Kormorana, które nawet udało mi się rozpoznać. W jedenastej kategorii rewelacyjny witbier przegrał z hefe-weizenami, co mnie troszkę może dziwić, ale ogólnie cała trójka to bardzo przyzwoite piwa, chociaż myślę, że istnieją lepsze polskie pszenice.
Łącznie wystartowało 11 kategorii, chociaż w ankiecie było ich 12. Kategoria piwa ciemne o ekstrakcie 12,1-13% się wykruszyła z niewiadomego mi powodu. Być może tylko jedno piwo musiało by w niej wziąć udział, a może z pierwszej trójki żadnego nie ma obecnie na rynku.

Jak widać sam konkurs i formuła jest przeprowadzania budzi we mnie wiele kontrowersji. Już same kategorie konkursowe, gdzie jedynym wyznacznikiem są kolor i ekstrakt rodzi kwestie sporne. Bardzo często w jednej kategorii są piwa dolnej i górnej fermentacji, zupełnie różne stylowo i odmienne w smaku o 180 procent. No i jeszcze sprawa dostępności, bądź niedostępności danego piwa w okresie rozstrzygania konkursu też jest nie bez znaczenia. Cały tek konkurs ma dziwną formułę i moim zdaniem powinna ona ulec zmianie. Przede wszystkim koniecznie trzeba zmienić kategorie, żeby pokrywały się one, chociaż mniej więcej ze stylami piwnymi. Wiem, że nie jest to takie proste jak się mówi, ale obecna forma sprawia, że browary nawet jak wygrają, to traktują takie zwycięstwo z przymrużeniem oka i nie chwalą się tym zbytnio na lewo i prawo.

Amator Piwa w Piwotece ze Śrupem w ręce ;>

 Cały mój wyjazd do Łodzi, mimo tych konkursowych konsternacji uważam jednak za udany. Byłem w mekce każdego polskiego piwosza, czyli Piwotece Narodowej. Piłem Lemura od Kolaborantów, zakupiłem premierowe piwo z SzałuPiw – Śrup, a także najnowsze piwo z Ursa Maior – Megaloman, rozmawiałem z Maćkiem Jakubiakiem (syn Marka Jakubiaka i członek Zarządu Browarów Regionalnych Jakubiak) i jego żoną Anetą. Połaziłem trochę po Piotrkowskiej, zjadłem dobrego kebaba, widziałem Jana Tomaszewskiego. Jak widać same pozytywy.

Ps. Już za miesiąc pojawi się kolejne piwo z Bojanowa, dolna fermentacja.
Ps2. Bojan Black IPA miał być z założenia prawdziwym Black IPA, tylko coś im nie wyszło, dlatego było takie jasne. Już niebawem wyjdzie poprawiona wersja na nieco innej recepturze.
Ps3. Marek Suliga i Browar Cornelius pracują nad kolejnym piwem z serii Rebel. Podobno pierwsze próbki są bardzo dobrze rokujące.

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz