ALK.6%. Była już czekoladka, wiśnia, a
teraz przyszła pora na żurawinkę od Jagiełły. Zapewne będą porównania do
Redd’sa Cranberry, gdyż jak na razie na tym się kończą moje doświadczenia z
piwami żurawinowymi. Osobiście to lubię wódki z cranberry, ale to już inna
bajka.
Specjał ten zaskoczył mnie kolorem, spodziewałem się
intensywnej czerwieni, a dostałem ciemny burgund, pod światło wpadający w rubin.
Wysycenie dwutlenkiem węgla jest tu okropelnie niskie, wręcz
zerowe! Nie tak powinno to wszystko wyglądać, w końcu to nie nalewka babuni
tylko nadal piwo.
Piana, która się pojawiła miała ładny, beżowy odcień, była
dość gęsta, drobno pęcherzykowata, ale cechowała ją nader krótka żywotność.
Zniknęła po 3 minutach niemal do zera.
Piwo raczej nie grzeszy obfitością, jeśli chodzi o zapach.
Co prawda czuć wyraźnie aromaty żurawinowe, a dokładniej mówiąc jakiś mega
słodki syrop żurawinowy, lecz dalej mamy tylko dokładkę owocową w postaci nut
aroniowych, truskawkowych i poziomkowych. Baza piwna (słód)w ogóle
niewyczuwalna.
Smak jest giga słodki, nie przypominam sobie aż tak
słodkiego piwa. Zdecydowanie góruje słodycz, która z czasem zamula mnie do tego
stopnia, że robię przerwy, żeby zmęczyć ta małą buteleczkę 0,33 litra. Nie wiem
ile tam wsypali cukru lub jakiegoś słodzika, ale nie wyszło z tego piwo, tylko jakaś słodka pseudonalewka, pozbawiona jakichkolwiek elementów piwnych, takich
jak słód czy chmiel.
Kobietom pewnie to piwo zasmakuje, ja jednak szukam czegoś
bardziej wyrazistego, nieszablonowego i wielowymiarowego. Zaryzykuję nawet stwierdzenie o niewielkiej wyższości Redd'sa Cranberry nad tym wynalazkiem.
OCENA: 4/10
CENA: 2.90ZŁ (Skład Piwa)
BROWAR JAGIEŁŁO
Jakoś zawsze z dala trzymałem się od tych owocowych rzeczy z Jagiełły :-)
OdpowiedzUsuń