To już jest czwarte piwo od Revolty, które ląduje na tym grajdołku, zwanym niekiedy blogiem. Wszystkie poprzednie trunki trzymały wysoki lub bardzo wysoki poziom, dlategoż moje oczekiwania, jak i apetyt są nader duże. Zwłaszcza jeśli spojrzymy z czym tak naprawdę mamy do czynienia.
Revolta Rooibos Pear Melon AIPA to nieźle pokombinowany skurczybyk. W składzie widnieje sok gruszkowy, herbata afrykańska rooibos oraz aromat naturalny melona (mógł być sok, ale ok). Gdy się człowiek dobrze wczyta, to okazuje się, że dodano tu jeszcze koncentratu soku jabłkowego oraz aromat lulo (?!). Spokojnie – to tropikalny owoc z Ameryki Południowej, zwany czasem quito lub naranjilla. Po polskiemu będzie to psianka lulo. Rzecz jasna wszystko to podsycone jest amerykańskimi chmielami, bo to przecież AIPA.
Piwo ma kolor herbaty, tudzież miodu. Spowija je gęsta czapa drobnej, wysokiej i betonowej piany, której żywotność jest bardzo duża. Do tego dochodzi całkiem niezły lacing.
Spodziewałem się iście owocowego piwa i tak jest w istocie. Nie mniej spore ilości dodatków sprawiły, że typowych klimatów AIPA próżno tu szukać. Dużo jest za to melona, za którym -powiem szczerze - nie przepadam, aczkolwiek go toleruję. Akcenty gruszki też są bardzo wyraźne i naturalne. Dopiero na dalszym planie mamy nuty herbaciane, ale przyznam Wam się, że tego rooibosa to ja nigdy nie piłem. Od początku towarzyszy mi też goryczka – umiarkowanie mocna, lekko pestkowa, lekko herbaciana, może też nieco łodygowa. Sumarycznie jednak nie zalega zbyt długa jest dosyć gładka. W tle natomiast egzystuje delikatna słodowość, która przybrała formę biszkoptów okraszonych karmelem. Oczywiście wyczuwam tu także jakieś inne owoce, których jednak nie potrafię wyróżnić. Może to ten lulo? Generalnie całkiem nieźle to smakuje, ale daleki jestem od wielkich zachwytów.
W zapachu również jest bardzo owocowo i dosyć intensywnie. Melon rządzi, ale u jego boku odnajdziemy gruszki, jabłka, brzoskwinie i morele. Dalej muskuły prężą nuty herbaciane, które bez wątpienia przywodzą na myśl jakieś kwiaty. Tuż obok cichutko siedzi mango, liczi, no i chyba ten lulo (uwielbiam tą nazwę!). Co dziwne, kwiatów jest tu całkiem sporo, czego zupełnie nie odczuwałem w smaku. Całość spaja nienachalna, acz przyjemna słodowość typu biszkoptowego z echem karmelu. Słodko i dosadnie, ale zarazem naturalnie. Aromat naprawdę robi robotę. Jest niespotykany i zaskakujący.
Piwo posiada całkiem rozsądne parametry, dzięki czemu nie brakuje mu pełni. Goryczka także staje na wysokości zadania i pomimo wyraźnie słodkich owoców, całość nie smakuje jakoś słodko. Balans jest tu wręcz idealny. Pijalność natomiast wypada dosyć średnio. Z początku jeszcze piwo pije się szybko i ochoczo, jednak z czasem staje się ono trochę zbyt monotonne i mdłe. Nie ma co jednak narzekać, bo sumarycznie całość wypada naprawdę dobrze. Trunek jest mega owocowy i naturalny. Polecam, ale głównie w kategorii ciekawostek, a nie jako piwo do codziennego żłopania.
OCENA: 7/10
CENA: 6.99 (Netto)
ALK. 6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 29.09.2022
BROWAR REVOLTA
Komentarze
Prześlij komentarz