Zgodnie z głosowaniem na fejsbuku w pierwszej kolejności na blogu ląduje nowość od Ambera. Początkowe głosy były za piwem od Palikota, ale później tendencja ta wyraźnie się odmieniła. Zresztą ku mojej uciesze, bo przecież w najbliższą sobotę (16 stycznia) przypada kolejne już Święto Porteru Bałtyckiego…
Woodside jest piwem specjalnie wypuszczonym na tę okazję. Mamy tu imperialnego portera bałtyckiego i w sumie to mogłoby wystarczyć, by banan pojawił się na mej facjacie. Amber jednak chciał walnąć z wysokiego „C” i dodał do tego piwa… nasion rajskiego ziarna. Tak, też nie słyszałem o tej przyprawie, ale jak się okazuje to mniej popularna nazwa aframonu madagaskarskiego, który niejednemu miłośnikowi kraftu powinien być znany. Mało tego – piwo leżakowało sobie z palonymi płatkami dębowymi oraz z łuskami kakaowca. W tym miejscu zapewne większość z Was kiwnie głową w geście aprobaty i uznania. Zapowiada się bowiem naprawdę nietuzinkowy napitek. Zobaczmy czy ta teoria się sprawdzi.
Nalewa się to przepięknie. Piana jak na azocie – niebywale drobniutka, puszysta i zbita, koloru jasnobrązowego. Mogłaby być ciut trwalsza, ale nie jest tak źle w tym temacie. Samo piwo wydaje się być czarne, ale pod światło widać, że jest bardzo mahoniowe.
W smaku z miejsca pojawia się intrygująca nuta. Coś jakby ciemne owoce w czekoladzie, suszone śliwki w alkoholu (pralinki), dojrzałe maliny oraz subtelne wiśnie. Ogólnie czekoladowych klimatów jest tu bardzo dużo, podobnie jak i kakaowych. Nieco dalej pobrzmiewają palone słody oraz akcenty melasy i chleba razowego. Super sprawa! Tło natomiast wypełnia łagodna bryza opalanego drewna, delikatnej kawy i pralinek belgijskich. Piwo jednak zbyt słodkie nie jest, bo na straży stoi przesympatyczna goryczka – lekko palona, genialnie ułożona, szlachetna, niezalegająca i gładka. Robi co do niej należy i szybko spierdziela w podskokach. W posmaku przyjemnie rozchodzi się po gardełku ciepło od alkoholu. Nie mniej piwo jest bardzo dobrze ułożone i wyśmienicie smakuje. Świetna robota!
Aromat tylko potwierdza tą tezę. Jest szalenie przyjemny, mega intensywny i złożony. Można piać z zachwytu. Czekolada, czekolada i jeszcze raz czekolada. Do tego garść suszonych owoców (figa, daktyle, śliwka). Później wjeżdżają praliny, kakao, nuty dębiny, kawy, przypieczonej skórki chleba oraz palonych słodów. Stawkę zamykają ulotne tony dojrzałej wiśni w likierze, okraszonej subtelną dozą przypraw. Jak Boga kocham czuję leciuteńki pieprz oraz kardamon, który jest ponoć dość podobny do aframonu (jego akurat nigdy nie wąchałem). Cóż za intrygujący zapach! Jestem pod wielkim wrażeniem. Brawo!
Piwo jest przyjemnie gładkie i śliskie. Czuć sporą pełnię, ale nie jest ona przesadnia wielka jak na 26º Blg. Genialną robotę wykonuje tu natomiast w punkt dobrana goryczka, która skrzętnie balansuje słodową bazę. Jest naprawdę urocza. Piwo dzięki temu nie jest, ani za słodkie, ani zbyt goryczkowe. To się ceni. Smakuje wybornie, nader oryginalnie, z pewnością niesztampowo. Jest po prostu pyszne. No przyłożyli się w tym Amberze i tyle. Po raz kolejny browar z Bielkówka udowadnia, że liczy się w tej grze :)
OCENA: 9/10
CENA: 8,99ZŁ (Żabka)
ALK. 10,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: brak
BROWAR AMBER
Komentarze
Prześlij komentarz