Dawno nie było na blogu czegoś ciężkiego. Czegoś naprawdę tęgiego, co by mnie wryło w ziemię i porządnie sczochrało beret. Tak więc, voilà – oto Bartodziej. Co ciekawe, kiedyś to piwo nazywało się Bartnik. Nie mam pojęcia czym spowodowana była zmiana nazewnictwa.
Browar Profesja rzadko gości w mych skromnych progach, ale z doświadczenia wiem, że ma rękę do mocarnych piw, a takim bez wątpienia jest to, co widać na załączonym obrazku. Trzeba przyznać, że potężne 28º Plato robi wrażenie. Jeszcze większe wrażenie robi horrendalne 14% alkoholu! Nieźle, co? Wypijasz trzy sztuki i już jest dobra bania ;>
Jest to Braggot, czyli coś, co przypomina w smaku miód pitny, ale jest po prostu piwem z dodatkiem miodu. Nie mniej jednak różni się od zwykłych piw miodowych tym, że miód dodawany jest już na etapie brzeczki słodowej, a nie do gotowego piwa. Tak więc większość cukrów zawartych w miodzie zostaje zjedzona przez drożdże. Stąd rzecz jasna bierze się tak duży woltaż, zazwyczaj kojarzony z tym stylem.
Dopiero podczas degustacji zorientowałem się, że wyczaiłem w „oszołomie” nieźle wyleżakowany egzemplarz, który liczy sobie ponad półtora roku. Nice!
Miedziano-burgundowe piwo jest gęste jak likier. Piany praktycznie nie ma, co nader często się zdarza przy tak mocarnych trunkach. Piję. Ciecz długo sunie wzdłuż przełyku, mocno oblepiając ścianki. Jest naprawdę słodko, ale niczego innego się przecież nie spodziewałem. Mamy tu wyraźne akcenty miodowe, w ciemno stawiałbym na miód gryczany, ale co ja się tam znam. Towarzyszy im pewnego rodzaju kwiatowość, nuty karmelu, piernika oraz opiekanego słodu. W tle natomiast majaczą delikatne echa przypieczonej skórki chleba, okraszonego szczyptą mlecznej czekolady i bakalii. Wysycenie jest bardzo niskie, podobnie jak i goryczka. Alkohol ledwo co wyczuwalny. Piwo jest diabelnie dobrze ułożone. Subtelnie rozgrzewa od środka, ale jak ktoś by mi powiedział, że to ma, aż 14 voltów, to kazałbym mu udać się do najbliższego wariatkowa. Góra 8% bym rzekł. Świetnie smakuje ten brażot. Prawdziwe bogactwo na podniebieniu :D
Pora wsadził kinola do szkła i obwąchać sprawę. Tu również sporo się dzieje. Tzw. powtórka z rozrywki. Ponownie jest bardzo słodko i deserowo. Miód, karmel i opiekana słodowość dominują. Nieco głębiej można doszukać się niuansów czekoladowych i kwiatowych. Na tym jednak nie koniec – stawkę zamykają delikatne tony suszonych owoców (rodzynki, figi, daktyle), melasy i cukru kandyzowanego. A co z alkoholem? Nic. Przecież pisałem już, że max 8% ;) Nie mogę uwierzyć, jak dobrze ułożone jest to piwo. Po prostu perfekcja. Kuflowe Mocne (7,2%) z Żabki dużo bardziej wali alko, niż ów srogi napitek z Profesji. Całość naprawdę pięknie pachnie. Można się zakochać, ale z taką miłością daleko nie zajdziesz…
Bartodziej to kawał „mięsistego” piwska, które jest niebywale gęste, cholernie gładkie, aksamitne i zarazem oleiste. Głębia smaku niszczy system. Piwo posiada mega sowite ciało i jest szalenie treściwe, nie mniej wciąż nieźle pijalne. Mimo dużej słodyczy trunek nie męczy swoim ciężarem. Wyśmienite ułożenie to jego kolejny niewątpliwy atut. Wystarczy półtora roku, by niemal zupełnie zapomnieć o dwucyfrowym woltażu. Nic, tylko pić i cmokać. Ewentualnie momentami piać z zachwytu.
To na razie Ziomeczki. Do następnego! :)
OCENA: 8/10
CENA: 16.99ZŁ (Auchan)
ALK. 14%
Data rozlewu: 09.05.2019
BROWAR PROFESJA
Komentarze
Prześlij komentarz