Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Calamansi (Pivovsky) vs Calamipa (Wrężel)


Będąc we wrześniu na Częstochowskim Festiwalu Piwa doznałem szoku. Cholernie pozytywnego szoku. Piłem piwo z dodatkiem calamansi. Browar Pivovsky mnie tak zaskoczył. Piwo wywarło na mnie nieziemskie wrażenie! Dałbym się pokroić za nawet kilka łyczków tego smakołyku. Dawno nie piłem tak specyficznego napitku.
Ale zaraz, zaraz – co to jest to calamansi? To krzyżówka mandarynki z kumkwatem japońskim. Sam kumkwat to taki rodzaj pomarańczy, którego zresztą nigdy nie jadłem. Calamansi tym bardziej, choć jego polska nazwa to pomarańcza kalamondin, kalamondynka lub kwaśna pomarańcza.
Jakież było moje zdziwienie, gdy na tym samym festiwalu jedno piwo od Wrężela także dzierżyło ów dodatek. Eureka! Będzie kolejny pojedynek „Oko w Oko” – pomyślałem. Co prawda obydwa trunki się nieco różnią składem, ale styl przewodni to IPA, więc można się mierzyć ;)
Calamansi IPA od Pivovskiego nie zawiera żadnych dodatków prócz samego owocu i płatków owsianych. Calamipa z Wrężela to natomiast Milkshake IPA, gdzie w składzie prócz kalamondynki widnieje rzecz jasna laktoza, a także wanilia burbońska i płatki owsiane. Dodatkowo całość jest podwójnie chmielona na zimno – słynne DDH.
Zaczynajmy ten jakże ciekawie zapowiadający się bój.


Calamansi 

Z wyglądu bez szału. Piwo jest totalnie mętne i soczkowate. Sam kolor zaś to taka przybrudzona pomarańcza. Piana skąpa, licha i strasznie nietrwała.
Pijemy. Wow! To jest to. Ta charakterystyczna kwaśność jest nie do pomylenia. Piwo jest wyraźnie kwaskowe, niebywale rześkie i do głębi cytrusowe. Calamansi rządzi, ale jest też sporo znanej wszystkim mandarynki, limonki, cytryny i nieco czerwonego grejpfruta. Całość bardziej zalatuje skórkami, aniżeli miąższem. Czuć to skórkowe albedo, cierpkość i efekt ścigania w ustach. Za tło robi delikatna nutka kwiatów, kwasku cytrynowego i chlebowego słodu. Gdzieś po drodze pojawia się stosunkowo nieduża goryczka o fajnym, grejpfrutowym zacięciu. Szalenie rześkie, owocowe i mega soczyste piwo. Mniam!!!
Przejdźmy jednak do aromatu, bo tak naprawdę to on mnie tak urzekł. No kurde jest świetnie, jest genialnie, jest odlotowo, jest w dechę! Kalamondynka dominuje niczym Pudzian nad Najmanem. Piwo pachnie jednocześnie słodko i kwaskowo. Naprawdę ciężko to opisać. Z jednej strony kwaśna pomarańcza, z drugiej słodka mandarynka/klementynka (whatever). Nieco na uboczu czai się dojrzały czerwony grejpfrut z lekką nutą jaśminu, wanilii (nie pomyliłem piw) i biszkoptów. Tak, są biszkopty, słodkie herbatniki i nieco słodu w oddali. Szaleństwo w biały dzień! Jestem zakochany w tym zapachu…

Piwo jest dosyć pełne w smaku, szalenie soczyste i owocowe. Balans to ewidentna wytrawność, ale próżno szukać tu wyrazistej goryczki. Jest za to solidna porcja kwachu, cytrusów i… calamansi oczywiście. Pijalność sięga granic możliwości, no a ten aromat kusi bardziej niż wygrany milion bez podatku. Zupełnie nieoczywiste, a zrazem wyśmienite piwo. Jestem ukontentowany :D

OCENA: 9/10
CENA: 10ZŁ (festiwal)
ALK. 5,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.07.2020
BROWAR PIVOVSKY


Calamipa

Trunek od Wrężela wygląda bardzo podobnie. Ta sama mętność i nader zbliżona barwa, tylko o jeden ton jaśniejsza. Piany w zasadzie brak. Lipa :/
W smaku też jest podobnie, ale jednak trochę inaczej. Przede wszystkim piwo nie jest tak zdominowane przez rzeczony owoc, jak u Pivovskiego. Tym samym nie jest też, aż tak bardzo kwaśne. Nie mniej jednak czuć calamansi i to całkiem dobrze. Wokół niego krążą inne cytrusy – limonka, mandarynka, pomarańcza i zielony grejpfrut. Nieco w oddali majaczy również delikatne mango, melon i papaja. Stawkę zamyka lekka słodowość, muśnięcie ziołami i lasem, jakby igliwiem. Natomiast żadnej wanilii, czy laktozy tu nie wyczuwam. Goryczka jest na tym samym poziomie co u konkurenta, nawet jej profil jest bardzo podobny. Pije się to całkiem fajnie. Jest świeżo i mega owocowo :)
Calamipa w zapachu uwodzi równie mocno. Calamansi jest bardzo wyraźne, ale towarzyszy mu pomarańcza, mandarynka, a także nieco słodszych owoców tropikalnych. Odnotowałem tu obecność mango, papai oraz brzoskwiń, czy tam moreli. Co ważne, pojawia się też obiecana wanilia, ale w ilościach bardzo niewielkich. Subtelne tony biszkoptowego słodu oraz kwiatów zamykają ten rozdział. Piwo pachnie naprawdę bardzo ładnie, owocowo i świeżo, ale już nie tak dobitnie jak to pierwsze.
Smakołyk od Wrężela jest całkiem pełny w smaku, dobrze zbalansowany, półwytrawny na finiszu i naprawdę bardzo dobrze pijalny. Goryczkę też ma fajną, mimo że niezbyt mocną, no ale w końcu to Milkshake IPA. Z samego milkszejka jednak nici, bo ani krzty laktozy tu nie wyczuwam. Z waniliną też nie jest kolorowo. Nie przeszkadza to jednak stać temu piwu na bardzo wysokim poziomie. Ono jest po prostu bardzo smaczne, rześkie i owocowe, ale w porównaniu z napitkiem browaru Pivovsky, przegrywa w każdym elemencie. Nie dużo, ale jednak przegrywa. Nie mniej jednak warto po nie sięgnąć. Po prostu Wrężel trafił na zajebiście mocnego konkurenta.

OCENA: 8/10
CENA: 10ZŁ (festiwal)
ALK. 5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 07.05.2020
BROWAR WRĘŻEL//BROWAR ZARZECZE

Komentarze

  1. Po dotarciu do Pivovskiego i jego Calmansi (plus tez doskonała BlackIPA) juz nie szliśmy dalej... Powo festiwalu! Zdecydowanie. Wyrywało z butów.

    Co ciekawe pite ostatnio na Silesia Beer Fest już nie było tak intensywnych doznań... Było bardzo dobrze...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

Łomża Jasne (zielona butelka) vs Łomża Jasne (brązowa butelka)

  Na blogu było już porównanie Perły Chmielowej i Namysłowa Pils w brązowych i zielonych butelkach. Pora więc uczynić to samo z piwem Łomża Jasne, które zrobiło się szalenie popularne w ostatnich latach. Mimo różnych flaszek, teoretycznie są to te same piwa, ale jak pokazała praktyka, rzeczywistość może być zgoła odmienna. Nie ma tu jakiejś wielkiej historii z tym związanej. Mniej więcej od pół roku w Żabce można nabyć Łomżunie Jasną w brązowej butelce zwrotnej. Dotychczas jak sądzę, była ona dostępna tylko wokół komina. Taka sytuacja ma miejsce także w przypadku Perły Chmielowej. Z jakiegoś powodu jednak Van Pur postanowił to zmienić. Dzięki czemu w całym naszym kraju cebulactwem płynącym, możesz kupić także brązową butlę. To koniec opowieści „Z mchu i paproci”. Degustację porównawczą czas zacząć. Łomża Jasne (zielona butelka) Złociste i klarowne piwo okryło się średnio obfitą pianą. Dość drobną, puszystą i umiarkowanie trwałą. Łomża z zielonej flaszki smakuje całkiem ...