Przejdź do głównej zawartości

BROWAR LUBMERJACK. Garść informacji + test trzech pilsów



Od niedawna stałem się posiadaczem trzech z czterech premierowych piw nowego Browaru Lumberjack. Czy szczęśliwym posiadaczem, tego dowiecie się na końcu tego tekstu. Pisząc wstęp nie mam pojęcia, czy owy zakup można uznać za udany. 


Piwka nabyłem w popularnym „oszołomie” po stosunkowo niewygórowanych cenach trzeba nadmienić. Wszystkie piwa są w zielonych butelkach i wszystkie to pilsy! Jeden zwykły, a dwa z dodatkami – owocem jałowca i pędami sosny. Niestety nie udało mi się zdobyć czwartego do kompletu – z trawą żubrową. Przyznam, że pierdyknąć premierę czterech różnych pilsów to dość pomysłowe rozwiązanie. Cztery pilsy, ale każdy inny. Przy takim obrocie sprawy moja mózgownica rzecze jedno: zrób degustację porównawczą!
Zanim przejdę to sedna, to jeszcze słów kilka o samym browarze, który de facto browarem… nie jest! Nawet kontraktowym. Pomysłodawcą tego projektu jest firma Bevgroup z Legionowa – dystrybutor piw importowanych i polskich rzemieślniczych. Firma dostarcza krafty do sieciówek spożywczych, jest także właścicielem marki Chmielologia, pod której szyldem też można spotkać piwa rzemieślnicze. Tak więc właściwie Browar Lumberjack nie jest browarem lecz marką handlową (mówiąc inaczej zleceniodawcą). To chyba coś na zasadzie marki piw HedgeHog z Tesco. Jeśli się mylę, to mnie poprawcie.
Aha, podobnie jak HedgeHogi, Lumberjacki też są warzone w bliskim memu sercu Wąsoszu. Cóż za dziwny zbieg okoliczności!
Do samego opakowania większych zastrzeżeń nie mam, no może poza zieloną butelką. Od razu widać, że marketing wziął tutaj górę nad zdrowym rozsądkiem (zielone butelki są przecież takie modne, takie hipsterskie). Który browar rzemieślniczy jednak leje piwa w zielone butelki?! No właśnie… Każdy craftopijca, jak i sam właściciel browaru rzemieślniczego wie, że zielone są „be”.
Etykiety są spójne i fajnie skrojone, wykonane z białego szorstkiego papieru. Grafiki nawet spoko, no i to hasło „piwo prosto z lasu” też raczej na propsie. Oczywiście to kolejny chwyt marketingowy, ale muszę przyznać, że wywołuje u mnie pozytywne konotacje. Karny kutas natomiast należy się za brak pełnego składu! Są też morskie opowieści. Na szczęście dość krótkie, a fantazja zbytnio autora nie poniosła.

CHMIELOWY PILS


Wygląd: Złocisty, lekko zamglony kolor. Piana biała, drobna, puszysta i bardzo obfita. Opada bardzo wolno, świetnie lepiąc się do ścianek.
Aromat: Przyjemny i czysty, głównie chmielowo-trawiasty. W tle natomiast buszuje dość wyraźna słodowa podbudowa o fajnym chlebkowo-biszkoptowym profilu. Zapach skunksa prawie, że nieobecny (na granicy autosugestii). Świetnie to pachnie! Aż chce się wąchać :)
Smak: Lekko wodnisty, ale w sumie jest tu zaledwie 9% ekstraktu, więc nie wymagajmy cudów. Mamy tu niewielkie muśnięcie chmielem oraz subtelnymi ziołami. Poza tym klasyczna jęczmienna słodowość oraz chlebek. Wysycenie średnie, może nawet ciut za niskie.
Goryczka: Przyjemna, ale niezbyt wielka, typowo chmielowa z nieznacznym ziołowym zacięciem. Piwo chmielone Marynką zaznaczam.

Podsumowanie: Całkiem niezły pils z tego wyszedł. Piwo w zasadzie nie ma żadnych wad. Z biegiem czasu nawet niewielki ekstrakt przestaje przeszkadzać. Pije się je szybko i gładko. Wchodzi jak złoto i doskonale orzeźwia :)
OCENA: 7/10
CENA: 5,41ZŁ (Auchan)
ALK. 4,1%
TERMIN WAŻNOŚCI: 18.04.2018
BROWAR LUMBERJACK//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ


JAŁOWCOWY PILS


Wygląd: Wyraźnie ciemniejszy od poprzednika, właściwie to już wpadający w jasny bursztyn kolor. Mętność znikoma, choć zupełnie klarowne też nie jest. Piana wysoka, drobna, trwała i puszysta. W zasadzie jak powyżej, tyle tylko, że lacingu tutaj nie ma.
Aromat: Owoce jałowca pchają się do nosa same. Zaproszenie na piśmie można śmiało wyrzucić do kosza. Na drugim planie baraszkuje typowa chmielowość, urozmaicona odrobiną ziół, jasnego słodu i świeżo ściętej trawy. Podoba mi się taki obrót sprawy. Piwo pachnie świeżo i zachęcająco.
Smak: Jałowiec czuć bardzo wyraźnie, choć nie zdominował on piwa zupełnie. Tuż obok pojawia się tradycyjna chmielowość, nieco ziół oraz igliwia. Bazę stanowi sympatyczna słodowa nuta oraz trochę mokrego ziarna. Wysycenie średnie.
Goryczka: Umiarkowanie intensywna, no chyba, że porównujemy do koncernowych sikaczy. Jałowcowo-łodygowa w odbiorze. Krótka, ułożona i niezalegająca. Jestem na tak :)
Podsumowanie: Piwo wyraźnie różnie się od tego powyżej, ale sumarycznie prezentuje taki sam, czyli dość wysoki poziom. Nie ma tu co prawda jakiegoś wielkiego szaleństwa, ale dodatek jałowca został dodany z głową, wyraźnie urozmaicając tradycyjnego pilsa. Szczerze polecam.
OCENA: 7/10
CENA: 6,17ZŁ (Auchan)
ALK. 4,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 13.04.2018
BROWAR LUMBERJACK//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ


SOSNOWY PILS


Wygląd: Najbardziej klarowne z całej trójki. Ciemno złote w barwie. Jednak piana najsłabsza – niewysoka, średnio pęcherzykowa i przede wszystkim strasznie nietrwała. Kilka minut i już było po sprawie.
Aromat: Cholernie wyrazisty, ale też strasznie jednostajny. Pędy sosny zdominowały to piwo całkowicie! Piwo pachnie zupełnie jak taki syrop z pędów sosny (raz wąchałem) stosowany na kaszel i przeziębienie. Na drugim planie mamy jakieś olejki, jakieś żywice… No generalnie nie przekonuje mnie ten dodatek. Albo powiem inaczej – nie przekonuje mnie jego ilość.
Smak: No kuźwa tutaj to już chyba przegięli. Mam wrażenie, że to jakiś wywar z pędów sosny, a nie piwo! Zupełnie jakbym zagryzał sosnowe igły, polane płynną żywicą! Do tego dochodzi wyraźny posmak ziół o piołunowym charakterze. Słodowa podbudowa w tym sosnowym natłoku chowa się na szarym końcu. Bardzo jednowymiarowo to smakuje i dziwnie jakoś. Nie spodziewałem się tego.
Goryczka: Niewielka, ziołowo-sosnowa, trochę mdła i wyraźnie zalegająca. Jeśli chodzi o moc, to chyba najsłabsza z całej trójki, choć wciąż silniejsza niż w każdym eurolagerze z koncernu.
Podsumowanie: Wg mnie zdecydowanie najgorsze z testowanych piw. Mdłe, mocno jednowymiarowe, a przez to też strasznie słabo pijalne. Naprawdę trzeba się namęczyć, by je całe wypić. Nie dla mnie takie historie. Chyba wolę już Harnasia. Powaga!
OCENA: 3/10
CENA: 6,17ZŁ (Auchan)
ALK. 4,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 14.04.2018
BROWAR LUMBERJACK//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak