Dawno już nic nie piłem od naszych rodzimych „doktorków”, oj bardzo dawno. Nie, żebym dał bana Łukaszowi i Marcinowi ze względu np. na kiepskie, czy nawet przeciętne piwa, tak jak zrobili to niektórzy blogerzy po fachu, głośno się przy tym afiszując. Po prostu w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy jakoś nie po drodze mi było z wypustami Doctor Brew. Jest przecież tyle innych browarów na rynku... Na szczęście ich ostatnie dwie nowości bardzo mnie zaciekawiły. Szczególnie Black Abbey – niestety w „moim sklepie” jakieś skurczybyki wykupili wszystko co do sztuki. Został tylko Black Weizen. A cóż tu u licha jest tak w ogóle? Dunkelweizena jeszcze kojarzę, ale z ww. sformułowaniem spotykam się po raz pierwszy. Być może w istocie jest to właśnie ciemna pszenica, ale ze względu na czarniejszą barwę nosi przydomek Black ? Zaraz się przekonam. Co jak co, ale piana, to tu jest niesamowita! Lałem powoli i po ściance, a skubana ze szkła chciała uciec! Beżowa pierzyna posiada średniej wie...