Rakau in Krakau to nie kolejne hasło reklamowe
promujące w świecie naszą dawną stolicę, lecz nowe piwo z Fabryki Piwa. Ten
stosunkowo nowy kontraktowiec zadebiutował czterema piwami na tegorocznym
Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa. Od tamtego czasu milczał jak zaklęty, a
jedynymi oznakami życia, jakie dawał było majstrowanie przy recepturach już
istniejących piw. Aż w końcu po ponad półrocznej przerwie na świat przyszły dwa
nowe napitki. Jedno w stylu New Zealand Pale Ale (taki uboższy
braciszek APA), drugie New Zealand IPA. Obydwa są piwami typu single hop.
Dzisiejszy specjał – jak głosi nazwa – oparty został na
odmianie Rakau, drugi natomiast został nachmielony odmianą Waimea.
Każdy wie, że single hopy to świetny materiał
instruktażowy/szkoleniowy, pokazujący jak tak naprawdę pachnie i smakuje dana
odmiana Humulus Lupulus. Zobaczmy zatem, czym charakteryzuje się
nowozelandzki Rakau w wykonaniu Fabryki Piwa.
Rakau in Krakau jakoś niespecjalnie chciał się pienić. Skąpa
kołderka drobno ziarnistej piany to z pewnością nie jest to, czego oczekiwałem.
Jej żywotność była równie lichutka, co wysokość, a o lacingu można sobie
tylko pomarzyć.
Piwo jest dość ciemne jak na APA, tudzież New Zealand
Pale Ale. Ze szkła zerka na mnie piękna i głęboka bursztynowa barwa, której
może pozazdrościć niejedna AIPA.
W smaku nowość z Fabryki Piwa przemawia do mnie mocnym
owocowym akcentem z wyraźnie zaznaczoną gruszką, czerwonym jabłkiem, dojrzałą
morelą, śliwką renklodą, białym winogronem i brzoskwinią. Daleko w głębi
majaczą jakieś tropiki, ale to nie one grają tutaj pierwsze skrzypce. Na drugim
torze można spotkać łagodne słodowe tony, z delikatnym herbatnikiem w tle. Piwo
jest wyraźnie słodkawe, a goryczki jest tutaj jak na lekarstwo. Ni cholery nie
czuję tutaj obiecanych na etykiecie 45 IBU! Całość jest nisko nasycona, przez
co po części kojarzy mi się z kompotem z suszu, tyle że pozbawionym
charakterystycznych cech dymnych. Nie najgorzej to smakuje, lecz jest troszkę
za bardzo jednorodne. Widocznie chmiel Rakau tak ma i nic się nie poradzi.
Aromat tego napitku to także głównie owoce, aczkolwiek wcale
nie mówię, że nieprzyjemne. Moje nozdrza już z daleka zostały zaatakowane przez
wyraźne morele, brzoskwinie i renklody. Akompaniują im lekkie nutki gruszek,
jabłek, papai oraz subtelnego mango. Owocowość chmielu Rakau nieomal przyprawia
mnie o zawrót głowy! Jest tak silna, że skutecznie zepchnęła akcenty słodowe pod
ścianę, dzięki czemu piwo pachnie mało piwnie. Nie zmienia to jednak faktu, że
więcej z tego chmielu już wycisnąć się nie da. A, że nie ma tu żywicy,
cytrusów, czy lasu, to już nie wina piwowara.
Pełnia smaku jest odpowiednia. Czuć również niemałą
treściwość (słodycz), choć piwo samo w sobie jest w miarę lekkie w odbiorze.
Może nie ma tu rzucającej na kolana rześkości, ale w końcu to nie single hop
Citra, tylko Rakau.
Mój dzisiejszy gość to stosunkowo dziwne piwo. Aromatu nie
będę się czepiał, bo mi się podoba i od razu widać w nim wszystkie zalety
użytego chmielu (owocowość naprawdę robi robotę). Natomiast sam smak już nie do
końca mi podchodzi, głównie za sprawą nikłej goryczki i sporej słodyczy, co z
kolei rzutuje na słabiutki balans.
No cóż, użycie tylko jednej odmiany chmielu, zawsze niesie
ze sobą ryzyko pewnych mankamentów, których po prostu nie da się uniknąć.
Wierzę, że w tym przypadku tak właśnie było i po prostu z nowozelandzkiego
Rakau nie da się wycisnąć, ani krzty więcej goryczy.
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK.5,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.06.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.06.2016
FABRYKA PIWA//SZCZYRZYCKI BROWAR CYSTERSÓW „GRYF”
Komentarze
Prześlij komentarz