W gieżecie
znowu coś wymyślili. Nowe piwo, o którym jednak dowiedziałem się stosunkowo
późno. Może dlatego, że zbytnio nie śledzę tego segmentu rynku, poza tym w
sklepach jeszcze dość rzadko można je spotkać.
Oto nowość – Żywiec Belgijskie Ale. Dzieło mistrzów
żywieckiej szkoły piwowarskiej. Bla, bla, bla. Mamy tu Belgian Pale Ale ze skórką gorzkiej pomarańczy w składzie i to mnie
kuźwa zabolało najbardziej. Znowu
poszli na skróty! Owszem, lekkie cytrusy w tym stylu powinny się pojawiać, ale
w oryginale mają one wynikać z zastosowania odpowiednich szczepów drożdży oraz
gatunków chmieli. Tymczasem w GŻ jak zwykle postanowiono pójść na skróty. „Dajmy
skórkę, dobrze będzie. Głupi i tak nie poczuje różnicy.” To jest niestety
smutna prawda. Nie mam pojęcia czy ta skórka wychodzi taniej, czy drożej, ale
na pewno sypnąć dodatek do kotła jest łatwiej, niż uzyskać pożądany aromat/smak
metodami naturalnymi.
A zresztą, w dupie to wszystko mam. Cudów przecież
nie ma co oczekiwać. Ważne by było trochę lepsze od zwykłych koncernowych
sikaczy.
W szkle nowy Żywiec wygląda całkiem apetycznie.
Klarowny bursztynek przykryty jest może nie bardzo obfitą, ale wystarczającą
czapą białej, drobnej i puszystej pianki, która jednak nieco dłużej mogłaby ze
mną zostać.
Siup do pyska. Piwo jest przyjemnie gładkie, świeże,
poniekąd owocowe. Chlebkowa słodowość się nie narzuca, jest delikatna i lekko
biszkoptowa. W smaku jest dosyć słodko, ciasteczkowo. Chmielu jak na lekarstwo,
za to bardzo dobrze czuć rzeczone cytrusy, w formie skórek pomarańczy rzecz
jasna. Daleko w tle można doszukać się bardzo subtelnych przyprawowych fenoli
oraz nut kwiatowych. Wysycenie oscyluje wokół środka skali, więc jak Bóg
przykazał. Goryczka jest bardzo niska, ledwo obecna, ale o dziwo w tym piwie mi
to nie przeszkadza. Naprawdę dobrze to smakuje! Szok, szok i niedowierzanie.
Co warto odnotować, w aromacie też jest na czym
zmysły zawiesić. Piwo może nie bucha ze szkła jak lokomotywa, ale nie trzeba
mocno wytężać nosa, by poczuć czym to pachnie. Mamy tu bardzo miły mariaż
słodowo-cytrusowy. Słód przywdział formę zboża, chleba i niewielkiego karmelu, owoce
zaś skórki pomarańczy i limonki. Tuż za nimi ciągnie się przyjemna woń kwiatów,
delikatnego chmielu i subtelnych przypraw. No super to pachnie! Powiedziałbym
nawet, że lepiej nie smakuje.
Pełnia smaku nowego Żywca jest raczej średnia,
balans nieco zbyt przechylony w stronę słodyczy, finisz zaś optymalny, bo
delikatnie półwytrawny i zarazem troszkę słodkawy. Całościowo piwo wypada
naprawdę rześko, dosyć owocowo i subtelnie fenolowo. Po prostu smacznie. Czuć
Belgię i o to właśnie chodziło. Pijalność zdecydowanie powyżej średniej.
Wyszło zaskakująco dobrze. Po akcentach
przyprawowych odnoszę nawet wrażenie, że użyto tu belgijskich drożdży. No, ale
ciekawe jakby Żywiec Belgijskie Ale smakował bez tej skórki? Tak, czy siak jestem
bardzo pozytywnie zaskoczony. Brawa.
OCENA: 7/10
CENA: ok 4.50ZŁ
ALK. 5,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.04.2020
GRUPA ŻYWIEC
Komentarze
Prześlij komentarz