Przejdź do głównej zawartości

Koźlaki Blogerskie 2022 feat. Browar Amber

 

30 września 2022 roku to była ważna data w moim kalendarzu i nie chodzi mi wcale o tzw. Dzień Chłopaka. Za sprawą Browaru Amber i Tomka Janiaka piwni blogerzy mieli okazję ponownie się zbratać, porozmawiać i wspólnie podegustować. Okazją były Koźlaki Blogerskie w Browarze Amber w Bielkówku. Impulsem do tego eventu była premiera nowego piwa – Koźlaka Dubeltowego z Czeremchą. Ale może po kolei.

 


Tomek, szerzej znany jako Browarnik Tomek, w imieniu swoim i Browaru Amber zaprosił do Bielkówka kilkadziesiąt piwnych blogerów. Koniec końców na Pomorze zjechało się dwadzieścia trzy osoby, co i tak należy uznać za spory sukces. Ja po raz kolejny postanowiłem sprawdzić punktualność PKP Intercity i po raz kolejny się nie zdziwiłem. Pociąg jak zwykle dojechał do Gdańska z wyraźnym opóźnieniem. I to nie tylko mój miał tą przypadłość jak się później okazało :> W każdym razie w końcu udało się zebrać całą grupę, która dotarła do Bielkówka wynajętym z Gdańska autokarem, a godzinę obsuwy nie nazwałbym jeszcze tragedią. W browarze czekali już na nas nasi „opiekunowie”, czyli Marek i Kinga z działu marketingu oraz Paweł Kozica – jeden z dwóch głównych piwowarów. Tradycyjnie zaczęliśmy od wycieczki po browarze. Paweł bardzo skrupulatnie i rzeczowo opowiadał nam o historii browaru, jego wyposażeniu, różnych przebudowach oraz planowanych inwestycjach. 











Generalnie można było odczuć, że Amber jest dosyć dużym browarem, o czym niech świadczą chociażby tankofermentory w liczbie dwunastu sztuk. Browar posiada własne ujęcie wody głębinowej, stację propagacji drożdży, a także własne zasiewy zbóż, z których potem robi się słód (oczywiście nie w browarze). Amber to wysoce zautomatyzowany przybytek, gdyż systematycznie jest unowocześniany, powiększany i modernizowany. Jego moce produkcyjne wynoszą już ponad 200 tys. hl piwa. Po zwiedzaniu udaliśmy się na taras budynku administracyjnego, gdzie czekał na nas poczęstunek, kilka rodzajów piw z kranu oraz przede wszystkim premierowy Koźlak Dubeltowy z Czeremchą z serii Po Godzinach. Jak pewnie zauważyliście Amber specjalizuje się w koźlakach, gdyż w swojej historii uwarzył już siedem różnych koźlaków! No, ale jeśli główny piwowar nosi nazwisko Kozica, to wszystko staje się jasne ;) O samym premierowym piwie napiszę oddzielny artykuł, jednakże wspomnę tylko, że cała ta premiera przeszła bez większego echa wśród naszej grupki i nawet w kuluarach nie słyszałem zbytnio rozmów o nowym amberowskim Bocku. Cała ta posiadówka na tarasie była jednak bardzo sympatyczna i to nawet pomimo, że było trochę chłodno. Nowego koźlaka jeszcze nie zabutelkowano, ale każdy mógł nalać sobie piwo do puszki, zapuszkować ręczną maszynką oraz nakleić etykietę. Wyszło jak ze sklepu :D






Po godzinie dziewiętnastej ponownie załadowaliśmy tyłki do autokaru, który zawiózł nas do Galerii Metropolia w Gdańsku. Tam udaliśmy się do Stacji Food Hall na obiadokolację (oczywiście w otoczce dobrych amberowskich piw). Z pełnymi żołądkami pan kierowca autokaru podrzucił blogerką brać w okolicę słynnego pubu Pułapka. Byłem tam pierwszy raz, ale lokal zrobił na mnie raczej mizerne wrażenie. Bardzo mały, a bardzo dużo ludzi, którzy tłumnie gromadzili się na ulicy przed barem. W związku z tym ktoś rzucił hasło, aby przemieścić się do Brovarni Gdańsk, gdzie to piwowarem jest członek naszej grupy, czyli Bartek Nowak. W Brovarni Bartek polecił nam Marcowe, choć oczywiście każdy mógł zamówić co chciał. Po jednym piwku w ogródku, a dla niektórych po dwóch, piwowar Brovarni zaprosił nas do środka, by pokazać swoje „królestwo”. Jak to w browarze restauracyjnym – wszędzie jest ciasno, ale jakoś daliśmy radę. Bartek jeszcze poczęstował nas Pilsem prosto z tanku, uwarzonym na mokrym chmielu Zula. Piwo to zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie, w przeciwieństwie do marcowego, którego nie jestem wielkim fanem. W międzyczasie zrobiło się już dosyć późno i trzeba było powoli iść całą grupą do hotelu na spoczynek nocny. Z owego spoczynku, jak się okazało, mało kto od razu skorzystał, bowiem na miejscu czynny był jeszcze dobrze zaopatrzony bar, gdzie serwowane były między innymi piwa od Ambera. Wierni naszemu sponsorowi owego wydarzenia, niemalże wszyscy zamówili sobie jakieś piwka z Bielkówka. Mnie udało się spić jeszcze tylko jedno, po czym spanie dopadło mnie na dobre. 











Moim współlokatorem w pokoju okazał się być Bartek Nowak, z którym to dobrze się już znałem z podobnych spotkań blogerskich. Następnego dnia po sutym śniadaniu sprawdziliśmy z Bartkiem formę imperialnego porteru Woodside, oczywiście od Ambera. Porter wszedł zacnie. Jako, że do pociągu powrotnego miałem jeszcze sporo czasu, to przy asyście mojego współlokatora udałem się w kierunku dworca PKP, po drodze zahaczając jeszcze o Piwnicę Rajców oraz ponownie Brovarnię. W tym pierwszym lokalu miałem przyjemność spróbować świetnego NEIPA oraz równie smacznego portera bałtyckiego. W Brovarni zaś Bartek po raz drugi tego weekendu uraczył mnie swoim pysznym pilsem ze świeżym chmielem. Tak więc drogę na dworzec miałem długą i krętą, ale jakże przyjemną. W pociągu dałem jeszcze zarobić spółce WARS, bowiem skusiłem się na Śmietankę z Browaru Jan Olbracht. I to był już koniec moich piwnych wojaży na Pomorzu. A sam Gdańsk jest naprawdę pięknym miastem, pełnym turystów, zabytków i atrakcji. Miasto zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Na pewno jeszcze tu wrócę.





Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom tego spotkania, a w szczególności organizatorom, czyli Tomkowi Janiakowi oraz Pawłowi, Markowi i Kindze z Browaru Amber. Osobne podziękowania należą się także Bartkowi Nowakowi, który następnego dnia był niejako moim prywatnym przewodnikiem po Gdańsku. Ogólnie wydarzenie uznaję za bardzo udane. Bardzo się cieszę, że ponownie można było się spotkać z innymi blogerami, pogadać, wymienić poglądy i podegustować, tak jak za starych czasów Blog Day. Do następnego razu!

Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Namysłów Pils vs Browarne Pils

  Jakiś czas temu wrzuciłem na fanpejdża fotkę dwóch piw. Były to Namysłów Pils i Browarne Pils. Pamiętacie? Chodziło mi o uderzające podobieństwo (zapewne nie przypadkowe) szat graficznych tychże napitków. Puszki są jeszcze bardziej zbliżone wizualnie niż butelki, ale ja zakupiłem akurat flaszki i postanowiłem sprawdzić, czy w smaku i aromacie również będą podobne. Browarne Pils to wyrób od Ambera, którego raz miałem okazję spożywać, ale recenzji na blogu nie ma. Nie spotkałem go nigdzie poza Dino, co może sugerować jakąś współpracę. Natomiast Namysłowa z pewnością przedstawiać nie trzeba. Jako ciekawostkę dodam tylko, że kiedy Grupa Żywiec przejęła Browar Namysłów, to owe piwo delikatnie zjechało z woltażem. Rzecz jasna jest to dobrze znany i niezmienny od lat proceder pośród koncernów.  Namysłów Pils Złociste piwo, oczywiście idealnie klarowne. Piana raczej niska, ale dość drobna, puszysta, średnio trwała. Mimo wszystko trunek wygląda apetycznie. W smaku namysłowska klasyk

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

Cieszyn Pilsner

  Ostatnio sporo się mówiło o Browarze Zamkowym Cieszyn, czy jak obecnie się zowie - Arcyksiążęcym Browarze Zamkowym Cieszyn. Zmiana właściciela pociągnęła za sobą także szereg zmian w różnych obszarach funkcjonowania browaru. Czy to zmiana na lepsze, czy gorsze? Tego nie wiem, ale daleki jestem od twierdzenia, że browar zmierza do likwidacji, czy zaprzestania warzenia. Jedną ze zmian jest zmiana portfolio browaru, która nastąpiła całkiem niedawno. Pozbyto się między innymi marki Noszak, a powstała nowa marka Cieszyn Pilsner. Bodajże zlikwidowano większość piw warzonych przez poprzednich właścicieli, zostawiając tylko Portera Bałtyckiego, Lagera, Pszeniczne oraz Double IPA. Jak widzicie na tapet biorę dzisiaj nowego pilsnera, który został nachmielony Marynką, Lubelskim oraz Iungą.  Idealnie klarownie piwo posiada ładny, złocisty kolor. Średnio ziarnista piana sprawia puszyste wrażenie. Jest nieskazitelnie biała i dosyć trwała. Tworzy liczne zacieki na szkle. W smaku lekkie słodo

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

Big Game Four

  Big Game od Wrężela to seria niebagatelnie mocarnych piwek, dostępnych wyłącznie u niemieckiego ciemiężyciela. To znaczy dostępnych kiedyś, bo z początkiem tego roku Lidl wypiął się na polski kraft. Obecnie sytuacja się troszkę odwraca, ale ja nie o tym, nie o tym. Na blogu dotychczas pojawiły się: Big Game #One , Big Game #Two i Big Game #Three . Naturalną koleją rzeczy jest zatem Big Game Four. Co ciekawe już bez hasztaga (zapomniało im się?). Jest to Braggot o ekstrakcie 24,5º Blg i sakruckim woltażu 13,7% alko! Taki Imperator może się przy tym potworze schować. Powyższe parametry sugerują bardzo głębokie odfermentowanie, a więc nie powinno być wcale tak słodko. Bo oczywiście brażot to piwo miodowe, tyle że tutaj miód był dodany do brzeczki słodowej przed fermentacją, w odróżnieniu do klasycznych piw miodowych, gdzie pszczeli specjał jest dodawany do gotowego piwa.  Trunek – nie dziwota – posiada miodowy, tudzież herbaciany odcień. Piana jest skąpa, średnio pęcherzykowa i