Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Bojan Koźlak Wędzony vs Bojan Koźlak Wędzony z Jałowcem

 

Jak niedawno pisałem, wpadło mi ostatnio w ręce kilka koźlaków, no więc muszę powoli je degustować. Tak się akurat złożyło, że natrafiłem na dwa bardzo podobne piwa typu Bock z Bojanowa. Czy może być zatem lepsza okazja na wpis z cyklu „Oko w Oko”?

Obstawiam, że to jedne z wielu nowości tego browaru, który ostatnio mocno poszedł w strefę piw smakowych (aromatyzowanych). Bojan Koźlak Wędzony od Bojana Koźlaka Wędzonego z Jałowcem różni tylko dodatkiem jałowca. Baza obydwu piw jest taka sama. Mi do tej pory jałowiec kojarzył się tylko z charakterystyczną goryczką i specyficznym ziołowym aromatem. Tak średnio mogę go sobie wyobrazić w koźlaku. Fajnie natomiast, że sięgnęli tutaj po tradycyjny słód wędzony bukiem. Co do samego jałowca, to w opisie napisali, że do piwa dodano gałązki oraz owoce jałowca. Natomiast w składzie widnieją tylko owoce. Czyżby takie wielkie niedopatrzenie? A może to po prostu fałszywy marketing? W każdym razie IJHARS mógłby się zainteresować tym zagadnieniem, bo etykieta nie może wprowadzać konsumenta w błąd. 

Bojan Koźlak Wędzony

Piwo jest klarowne, herbacianej barwy, choć dla niektórych będzie to bursztyn. Piana skąpa, rzadka i dziurawa. Redukuje się szybko do cienkiej obwódki.

W smaku bardzo wyraźna wędzonka, do tego nieco słodkawy karmel oraz przypieczona skórka chleba. Wędzonka jednak dominuje, konkretnie w formie wędzonej szynki. Nieco dalej pobrzmiewa opiekany słód wraz z nutą lekkiego dymu wędzarniczego. Goryczka jest zauważalna, ale dosyć łagodna i dobrze ułożona. Chmiel zaś występuje w ilościach stricte homeopatycznych. Pełnia nie jest zbyt duża jak na Bocka i ogólnie stosunkowo mało się tu dzieje. Po prostu dosyć rzadkie jest to piwo, choć nie twierdzę, że niedobre.

Aromat jest śliczny – typowo wędzony, dymny i nader intensywny. Prócz szyneczki wyczuwam tu również nuty oscypka. Tuż za nimi chowa się lekko prażony słód, karmel i przypieczona skórka chleba. Owszem, piwo jest melanoidynowe, ale to wędzonka rządzi.

Bez wątpienia jest to Rauchbock i to właśnie bardzo wyrazista wędzonka jest największym plusem tego napitku. Zapachowo jest Bosko, w smaku też całkiem okej, ale piwo wydaje się ciut za bardzo płytkie, jak na koźlaka. Potencjał był spory, ale troszkę go zmarnowano.

OCENA: 7/10

CENA: 6.99ZŁ (Lidl)

ALK. 6,5%

TERMIN WAŻNOŚCI: 07.02.2023

BROWAR BOJANOWO

 

Bojan Koźlak Wędzony z Jałowcem

Rzecz jasna w wyglądzie nie ma żadnych widocznych różnic. To piwo wygląda identycznie jak poprzednie.

Oj, smakowo są znaczące różnice. Pierwsza to wędzonka o mniejszym nasileniu. Nie wiem dokładnie dlaczego tak się dzieje, czyżby jałowiec ją niwelował? W każdym razie samego jałowca to ja tu raczej nie widzę, a przynajmniej jeśli chodzi o jego charakterystyczną gorycz, bo w sumie to nie wiem, jak on smakuje. Bądź, co bądź, żadnych ziół nie wyczuwam. Rzeczone piwo posiada w zasadzie taki sam poziom oraz profil goryczki. Jest natomiast bardziej owocowe (delikatna śliwka węgierka oraz rodzynki) i troszkę słodsze. Występuje tu także znany wszystkim karmelek oraz opiekana słodowość.

Zapach jest idealnym odzwierciedleniem wrażeń smakowych. Ponownie mamy tu wędzoną szynkę, ale dużo mniej wyraźną niż u „braciszka”. Dalej egzystują suszone owoce, sporo nut karmelowych oraz prażonego słodu i skórki chleba. Na tym koniec. Nie najgorzej to pachnie, ale w życiu bym nie odgadł, że do tego piwa dodano coś z jałowca.

Tu również nie mam wątpliwości z jakim piwem się stykam. Natomiast mocno zastanawia mnie dużo mniej wyraźna wędzonka, zwłaszcza w smaku. Temu piwu też zarzucam zbyt niską pełnię, wszak baza jest tutaj ta sama. Ów koźlak sumarycznie wypada dosyć przeciętnie i w bezpośrednim pojedynku niestety przegrywa.

OCENA: 5/10

CENA: 6.99ZŁ (Lidl)

ALK. 6,5%

TERMIN WAŻNOŚCI: 07.02.2023

BROWAR BOJANOWO

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki