W czasach, gdy „nie było niczego” koźlak to było coś! I piszę to całkiem poważnie. Przed erą ipek-sripek człowiek jarał się nawet koźlakiem. Zwłaszcza jeśli był smakoszem ciemnych piw, jak ja. Za archetyp tego stylu w Polsce z pewnością uchodzi Koźlak od Ambera, który jest już w zasadzie piwem legendą.
Jakież było moje zdziwienie, gdy ostatnio zobaczyłem na półce sklepowej drugiego (innego) koźlaka z Bielkówka. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że w zasadzie jest to już koźlak dubeltowy, o czym świadczą wysokie parametry, a sama nazwa piwa nieco wprowadza w błąd świadomego konsumenta. Rzeczą jednak bardziej istotną jest fakt, że jest to koźlak warzony zgodnie z recepturą Browaru Krotoszyn! Wtajemniczeni wiedzą, że to nieistniejący od ponad dwudziestu lat browar, który w Wielkopolsce miał swoją renomę, a ów koźlak był nawet eksportowany do USA. Swoją drogą ciekawe w jaki sposób Amber zyskał prawa do receptury tegoż piwa?
Pal licho. W sumie nie ma to większego znaczenia. Powszechnie przecież wiadomo, że nawet warząc piwo sprzed kilku dekad na bazie tej samej receptury, nie będzie ono tak samo smakować. Po pierwsze wyposażenie browaru, na którym produkuje się piwo ma tu niebagatelne znaczenie. Po drugie, prawie na pewno nie można dzisiaj kupić identycznych składników, jakie były kiedyś dostępne. No, ale nie zmienia to faktu, że takie „ożywianie” starego piwa zawsze wywołuje jakieś tam emocje. Słowem wstępu dodam jeszcze, że to piwo jest do kupienia bodajże tylko w Dino. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
Piwo ma świetną prezencję. Brązowo-burgundowy odcień pod światło mieni się pięknymi rubinowymi refleksami. Piana jest odpowiedniej wielkości, drobna, puszysta, w miarę trwała, taka na dwa palce. Lacing natomiast jest znikomy.
Piję. Ciecz gładko sunie w dół przełyku, jest aksamitna i nieco oleista. Czuć, że nie jest to cienkusz, bo ciała jest tu całkiem sporo (18,1ºBlg). Opiekane słody mieszają się tu z nutami przypieczonej skórki chleba razowego oraz zbóż. W posmaku można doszukać się jakichś ciemnych ciastek oraz odrobiny karmelu. Słodko jednak nie jest, bo odpowiednio zaakcentowana goryczka stoi na posterunku. Wysycenie jest bardzo niskie. Alkoholu nie czuję w ogóle, co przy tym woltażu należy uznać za komplement. Dosyć nieźle to smakuje, ale odnoszę wrażenie, że piwo jest zbyt puste w smaku. To znaczy ciało jest, ale nie ma głębi.
W zapachu jest nader podobnie, ale bardziej słodko. Tu prażona słodowość i ciemny chlebek są wyraźnie polane karmelem. Z daleka dochodzą też nieśmiałe echa czekolady, rodzynek i orzechów. Jak się mocniej sztachnę to alkohol lekko smyra w nozdrza. Taki słodkawy deserek z tego wyszedł, ale tylko w aromacie. Nie mniej ładny to zapaszek, w miarę nieźle rozbudowany i wystarczająco intensywny.
Jak wspomniałem wyżej, pełnia trochę tu szwankuje i z pewnością jest to największy mankament tego napitku. Bo sam balans, gładkość, jak i ułożenie są całkiem niezłe. Piwo pije się dosyć szybko, ale jednocześnie trochę zbyt bezinteresownie. Ono jest wg mnie zbyt mało angażujące. Takie wiecie, nie zmusza pijącego do refleksji, do zadumy, do głębokiej oceny. Siup do dzioba i iść spać. Nie tego oczekuję po Doppelbocku. To piwo ma w zasadzie parametry porteru bałtyckiego, więc wymagać trzeba. Tak więc nie jest źle, ale oczekiwania były większe. Trzymajcie się ciepło piwomaniacy :)
OCENA: 6/10
CENA: 5.99ZŁ (Dino)
ALK. 7,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 11.08,2022
BROWAR AMBER
Piwo nie warte ceny smakuje jak zwykle szyne typu specjal lub inne tego typu
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się. Piwo smakuje wyśmienicie . Oczywiście jak ktoś lubi ciemne piwa. Czuć że ważone w prawdziwym małym browarze a nie przemysłówka z ekstraktów.
OdpowiedzUsuńAmber nie jest wcale takim małym browarem, jak choćby AleBrowar. A piwo najlepiej jak jest warzone, a nie ważone ;P
OdpowiedzUsuńRzekłbym, że mariaż aromatu amberowskiego Koźlaka z pełnią Salvatora. Dla mnie solidne 7/10, a w zimny grudniowy wieczór nawet 8/10.
OdpowiedzUsuń