Browar Waszczukowe zawitał w me skromne progi. Wprost z Podlasia. A tak na poważnie to byłem w Kauflandzie, była ‘promka’, to się skusiłem. Widząc kraft za piątaka chyba każdy by się skusił. No chyba, że to Rysiek – stały bywalec osiedlowej monopolki. Kończąc te heheszki, mamy tu Session IPA o jakże niskich parametrach. Zaledwie 10º Plato sugerować może wyjątkową wodnistość i pustkę w smaku. Nie mniej jednak, jeśli piwo jest dobrze zrobione to takie rzeczy nie powinny być odczuwalne, choć oczywiście nie można oczekiwać głębi jak u Double Hazy IPA. Kończąc to teoretyzowanie w tym miejscu przechodzę do konsumpcji. Faktycznie lekkość jest tu jak najbardziej odczuwalna. Piwko jest bardzo delikatne, smukłe, gładkie i wyraźnie cytrusowe. Warto tu zaznaczyć, że to single hop Cascade. Są frywolne skórki pomarańczy, a także soczek z limonki, grejpfruta i cytryny. Do tego garść soczystych owoców tropikalnych, nieco kwiatów w oddali oraz subtelnego igliwia w posmaku. Słodo...