The Lighthouse od Radugi pojawił się na rynku już dosyć dawno. U mnie w domu też dawno, ale tak się złożyło, że ponad pół roku przeleżał w szafie. No, ale końcu przyszła i na niego pora. Zakładam, że umiecie dobrze czytać, więc już wiecie, że to Chocolate Baltic Porter . W dodatku imperialny trzeba nadmienić. Na etykiecie niestety nie podano pełnego składu i do końca nie wiadomo z jakiego powodu piwo ma być „czekoladowe”. Domyślam się jedynie, że nie chodzi tu tylko o odpowiednią mieszankę słodów. Najpewniej dodano tu ziarna kakaowca, choć mogę się mylić. Równie dobrze mogli kapnąć aromatu, ale o to Radugi raczej bym nie podejrzewał. Okej, biorę się do roboty ;) Piwo w pokalu wygląda na całkowicie czarne. Wieńczy je bardzo bujna czapa beżowej, niebywale puszystej i zwartej piany. Ona na serio jest betonowa i trwała niczym piramidy egipskie. Na ściankach zaś pojawia się wyraźny lacing . Ciecz jest bardzo gładziutka i aksamitna. Może nawet nieco śliska i bardzo pełna w smaku...