Prolog: Dawno nie piłem żadnego barli łajna , dawno też nie piłem nic z Gościszewa. Pora zatem to zmienić i nadrobić nieco zaległości. O co kaman: Baba Jaga to American Barley Wine . Jego parametry są jednak dosyć niskie. O ile jeszcze 20º mieści się w dolnej granicy stylu, to woltaż jest poniżej owej granicy, co z pewnością może dziwić. Wdzianko: Ciemnobrunatne z burgundowymi refleksami. Piana ładna, dość wysoka, zwarta, drobna i naprawdę trwała. Kichawa mówi: Aromat nie jest jakiś mocno intensywny, ale w miarę przyjemny. Czerwone owoce (tropikalne) fajnie korespondują z lekko opiekanym słodem i skórką chleba. W tle pałętają się nieśmiałe cytrusy oblane słodkawym karmelem. Alkoholu brak. Jadaczka mówi: Spora pełnia zawiera w sobie dużo słodowości o charakterze przypieczonej skórki chleba. Amerykańce także dają o sobie znać – są lekkie cytrusy oraz słodkawe owoce tropikalne (liczi, mango, granat). Dalej mamy trochę chmielu oraz subtelny karmel na finiszu. Chmielowa gory...