Przejdź do głównej zawartości

Piwna Mapa Świata - ENGLISH IPA (BROWAR STAROPOLSKI)




Wiecie co? Bardzo dawno nie było na blogu cyklu „Tydzień z…” Strasznie dawno nie było. Nieomal już zapomniałem, że mam takie coś w swoim portfolio. Ale niedawno mnie olśniło. Dokładnie olśniło mnie w momencie, gdy nie za bardzo wiedziałem „jak ugryźć” grzejące mi półkę siedem piw z Browaru Staropolskiego. Tak, siedem!
Wiem, co myślicie…, wiem kim dla birgików jest ów przybytek, ale to nie są jakieś tam piwa miodowe, czy zwykłe lagery z soczkiem. Chodzi tu o serię „Piwna Mapa Świata”, którą Browar Staropolski ciągle rozwija i usilnie próbuje nawiązać nią konkurencję z prawdziwymi rzemieślniczymi browarami. Mówiąc wprost są to piwa jak najbardziej stylowe, a niektóre z nich są naprawdę ciekawie zapowiadające się. Na tą chwilę tych piw jest aż siedem i ja je wszystkie mam ;) Nie to, żebym się jakoś mocno na nie napalił i jeździł po sklepach i szukał. Po prostu miałem okazję je wszystkie zgarnąć w jednym miejscu – Targi Piwowary w Łodzi. I to po dość okazyjnej myślę cenie – piątaka za sztukę! Mój portfel nie musiał się długo zastanawiać…
Tak więc „Tydzień z Browarem Staropolskim” czas zacząć! A dokładniej z „Piwną Mapą Świata”, tak dla ścisłości :)

Na pierwszy ogień idzie English IPA. Nie za bardzo jest się tu nad czym rozpisywać, chyba każdy wie o co chodzi i z czym to się je. Otwieram i przelewam, chcę zrobić fotkę, a tu klops… bateria padła! Pianka była naprawdę obfita, ale zanim znalazłem zapasowe źródło prądu i wymieniłem, zdążyła już trochę przysiąść. Tak, czy siak piwo pieni się dziarsko. Kremowa w barwie pierzynka jest drobna, trwała i puszysta. Nawet nieźle brudzi szkło. Samo piwo jest bardzo mętne, jakieś takie brunatne i mało apetyczne. Dopiero pod światło mieni się ładnym bursztynowym odcieniem.
W smaku nie jest najgorzej, choć do szybszego bicia serca daleka droga jak stąd do Hollywood. Przede wszystkim jest bardzo słodowo, co oczywiście jest zgodne ze stylem. Mnóstwo tu herbatników, ciastek, opiekanego słodu, skórki od chleba i tostów. Całość polana jest wyczuwalnym, acz nie nadmiernie intensywnym karmelem. Na drugim planie do gry włączają się akcenty chmielowe – lekka trawiastość, jakieś zioła, kwiaty oraz nieśmiałe ślady tytoniowe. No, a teraz akapit o goryczce, bo jak to w każdym IPA nie może jej zabraknąć. Tu faktycznie jej nie brakuje, ale nie można też powiedzieć, żeby orała ona kubki smakowe. Chmielowo-ziołowa goryczka sprawia umiarkowanie intensywne wrażenie. Jest krótka, miękka i szlachetna. Robi co trzeba i znika, gdzie pieprz rośnie. Podoba mi się taki obrót sprawy. Piwo jest średnio wysycone, choć jak na wyspiarski styl dla niektórych może wydawać się lekko przegazowane. Dla mnie jest okej.
Teraz wąchamy. Kurde bele mocno to pachnie. Ładnie to pachnie. Bogato to pachnie. Słodu w pytę! Opiekane zboża, opiekane chlebki, opiekane ciastka i ciasteczka. Do tego dołącza wyraźnie słodkawy karmelek oraz łagodne nuty toffi. A na deser dostajemy garść owoców!!! Nie wiem skąd, ale naprawdę majaczy mi tu subtelna suszona śliweczka, świeża figa, świeże ciemne winogrono i rodzynki. No ja wiem, że elje potrafią trącać fruktami, ale tego to się nie spodziewałem! Szczenna zaryła właśnie o podłogę… Na tym jednak nie koniec. Jak IPA, to musi być i chmiel. W tym wypadku oczywiście europejski. Głównie pod postacią ziół i skoszonej dawno temu trawy. Bardzo fajnie i wielowątkowo to pachnie. I przede wszystkim bardzo piwnie i bardzo stylowo. Jestem w szoku, że Browar Staropolski ugotował taki specjał!
Pełnia smaku zadowoli każdego marudera. Czuć te 15° Plato i że to nie woda. Piwo jest treściwe, lekko słodkawe, ale odpowiednia goryczka stoi na straży, aby nie było za słodkie, dzięki czemu właściwy balans zostaje zachowany. Nieco podwyższone jak ten styl wysycenie wzmaga uczucie świeżości, co skutkuje z kolei bardzo szybkim opróżnianiem zawartości szkła (w moim przypadku kufla). Pijalność naprawdę jest tutaj bez zarzutu. Konkludując, pije się je żwawo i szybko.
English IPA ze Zduńskiej Woli to naprawdę kawał dobrego piwa (jak na swój styl oczywiście), choć to w głównej mierze zasługa świetnego aromatu.
Sumarycznie całkiem spoczko piwerko z tego wyszło. Nader udany start całego cyklu zaliczył właśnie Browar Staropolski!
OCENA: 7/10
CENA: 5ZŁ (Targi PIWOWARY)
ALK. 6,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 11.01.2018
BROWAR STAROPOLSKI

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

Chimney - Sztos Alert!

  Czas na kolejny debiut na łamach Piwa Naszego Powszedniego – przed wami Browar Moon Lark (a raczej tylko jego piwo). Jest mi niezmiernie miło zapoznać się z nowym przybytkiem. Moon Lark (po naszemu: księżycowy skowronek) wystartował w 2022 roku i jest to browar stacjonarny, mieszczący się w miasteczku Poręba, rzut krowim plackiem od Zawiercia. Głównym piwowarem, a zarazem jednym z dwóch właścicieli jest znany w środowisku Paweł Masłowski. Tak, ten sam, który przez wiele lat warzył piwa dla Browaru Pinta. Między innymi jeszcze w Zawierciu, a później w Wieprzu. Jego wspólnikiem jest Michał Bartosik. Co ciekawe, Moon Lark to nie tylko browar, ale również miodosytnia i seltzerownia. Ich kolejnym wyróżnikiem jest to, że leją tylko w puchy. Piwem, które u mnie debiutuje jest Chimney – Smoked Baltic Porter wędzony dymem z drewna bukowego. Trunek ten został uwarzony specjalnie na tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego. No i super. Polska porterem bałtyckim stoi i już! Piwo w szkle wyg

Bojanowo Porter Pomarańczowy

  Przedstawiam wam pierwszy w Polsce porter bałtycki z pomarańczą! Piwo ukazało się tuż przed tegorocznym Baltic Porter Day, więc wciąż możemy uważać je na nowość. Być może gdzieś już o nim słyszeliście, ale poznajcie też moje zdanie. Przyznam się, że strach jest. Może nie bardzo duży, ale jednak. Wszak to Bojanowo, ale z drugiej strony klimaty pomarańczowe uwielbiam. Poza tym myślę, że z ciemnymi, porterowymi klimatami może to nieźle zagrać. Gwoli ścisłości - w składzie nowinki od Bojanowa znalazł się sok pomarańczowy, jak również skórki z pomarańczy. Bazą tego napitku jest oczywiście regularny Bojanowo Porter , który sam w sobie jest całkiem niezłym piwem. Zobaczmy co wyszło z tego eksperymentu. Piwo wygląda zwyczajnie – jest praktycznie czarne i nieprzejrzyste. Na wierzchu mieni się niewysoka, acz drobna i puszysta pianka koloru beżowego. Smak jest… na pewno niespotykany. Wyraźnie czuć skórkę pomarańczy (nieco mniej sam sok), ale są też nuty porterowe, tj. ciemne słody, pie

Miłosław & Makłowicz - ArcyLager

  Jak „płodny” jest Browar Fortuna każdy widzi. Co rusz jakieś nowe wymrażanki, a to współpraca z Makłowiczem, a to nowe wcielenie porteru bałtyckiego. Czasem jakaś nowa Fortuna też się pojawi. Naprawdę jest tego sporo. W tym tygodniu jednak „Ostajewski i spółka” przeszli samych siebie, serwując nam, aż trzy nowości. Praktycznie na raz! Jedną z nich jest kolejna kucharska kooperacja. Miłosław & Makłowicz – ArcyLager. Jak głosi dopisek „warzony z ryżem”. Cóż, zbytnio odkrywcze to to nie jest. Od razu ciśnie mi się na usta: nie lepiej było uwarzyć ArcyStouta, ArcyBocka lub ArcyWeizena? Jednakże po przeczytaniu składu wiemy o wiele więcej. Do piwa tak naprawdę dodano płatki ryżowe, a także zieloną herbatę Genmaicha z prażonym ryżem, sok z imbiru oraz sok z cytryny. Tak, skojarzenia z Dalekim Wschodem są jak najbardziej na miejscu.  ArcyLager pieni się jak oszalały. Bielutka pierzynka jest nader puszysta, średnio pęcherzykowa i dosyć trwała. Zostawia wyraźne zacieki na ściankach.