Przejdź do głównej zawartości

PORTER CIESZYŃSKI

Wiem, że czerwiec to niezbyt najlepsza pora roku na tak ciężkie i mocarne piwa jak portery bałtyckie, ale z tym akurat piwem nie zamierzam czekać do zimy. Zresztą sami przyznacie, że jak na razie, to lata za bardzo nie widać. Słupek rtęci z trudem dobija do osiemnastu kresek, więc sorry...
Porter Cieszyński to już piąte degustowane przeze mnie piwo ze zrestrukturyzowanego Browaru Zamkowego Cieszyn i wg mnie jest to jedno z dwu najciekawszych, pośród sześciu piw z tej serii (to drugie to Stout Cieszyński).
Jak tylko się pojawił ów porter, od razu wietrzono spisek, w którym zakładano iż ceniony i wszystkim znany Żywiec Porter, może być tym samym piwem lub ewentualnie nieznacznie się różniącym, gdyż obydwa powstają w cieszyńskim browarze. Różnica w parametrach co prawda istnieje, ale jest niewielka – tylko jeden stopień Plato (Żywiec Porter po zmianie szaty graficznej w ubiegłym roku, został odchudzony o 1% ekstraktu, więc teraz ma 21° Plato).
Początkowo miałem nawet ochotę zrobić bezpośrednie porównanie obydwu porterów z Cieszyna, ale obecnie uważam, że nie ma sensu bawić się w Detektywa w sutannie, czy jakiegoś innego Sherlocka. Kilku śmiałków już mnie w tej kwestii uprzedziło i wszyscy byli zgodni, że to są dwa odmienne piwa, więc wszelakim spekulacjom mówimy krótkie i stanowcze „nie!”. 


Porter Cieszyński urzeka swoją czarną i nieprzejrzystą barwą, a także cudowną pianą. Na powierzchni cieczy uformowała się średnio ziarnista, dość pokaźnych rozmiarów czapa puszystej piany, która kolorem przypomina kawę z mlekiem. Jej trwałość jest zadowalająca, w przeciwieństwie do znikomego lacingu, którego prawie nie ma.
W pierwszych kilku łykach atakuje mnie lekko rozgrzewająca nuta alkoholu, która na szczęście z czasem maleje, a może to ja się do niej przyzwyczajam? Piwo, jak przystało na 22° Plato, jest gęste, wyklejające i dość słodkawe, jednak chyba nie przesadnie słodkie. Dominują wiodące tony czekolady...., całe morze słodko-gorzkiej czekolady, oblane dookoła łagodnym echem kawy z mlekiem i szczyptą karmelu. Nieco w głębi czają się ciemne, delikatnie palone słody, odrobina melasy oraz garść owocowych wtrętów (rodzynki, czarna porzeczka, wiśnia, śliwka węgierka). Na finiszu swoje macki wyciąga do mnie umiarkowanie mocna goryczka, która niestety jest trochę zbyt piekąca, alkoholowa i nie do końca ułożona. Poza tym mankamentem piwo smakuje bardzo dobrze.

Pozwoliłem mu się trochę ogrzać, więc pora powąchać ten specjał. Zapach jest w miarę intensywny z dość wyraźną i niestety trochę przeszkadzającą nutą alkoholu. Tu również prym wiedzie czekolada (bardziej mleczna niż gorzka) i łagodna kawusia, sowicie doprawiona śmietanką. Owoce znane z aromatu są tutaj jakby wyraźniejsze, jednak cały czas mam wrażenie, że wącham owocowe pralinki z alkoholem (same owoce są fajne, ale etanol już niekoniecznie). Ciemne, nieco opiekane słody zostały stonowane w zasadzie do minimum. Bardzo ciężko jest im się przebić przez owocowo-alkoholową barykadę, która z biegiem czasu staje się coraz bardziej dominująca.
Piwo jest bardzo gęste, lepkie, treściwe i dosyć słodkawe. W miarę ocieplania słodycz się zwiększa, co stawia go w szeregu tych słodszych i treściwszych porterów bałtyckich. Zauważyłem tu dużą złożoność i wielowątkowość, a pełnia smaku wprost powala, co oczywiście jest plusem. Niestety aż tak różowo nie jest, bo dość mocno uprzykrza nam życie nieszczęsne C2H5OH, które z biegiem czasu coraz bardziej daje się we znaki. Jego obecności nie sposób pominąć, zarówno w aromacie, jak i w smaku.
Widać wyraźnie, że piwo jest jeszcze nieułożone i dość zadziorne, jednak sumarycznie ma spory potencjał. Ciekawe jak będzie smakować za rok?
OCENA: 7/10
CENA: ok. 7.50ZŁ
ALK.9,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 21.08.2016
BROWAR ZAMKOWY CIESZYN (GŻ)

Komentarze

  1. Właśnie degustuje po raz pierwszy ten porter. No i w sumie mam mocno mieszane odczucia. Z jednej strony piwo ma moim zdaniem potencjał, z drugiej zaś strony szczypiący w nozdrza i gardło alkohol zabija przyjemność. Zdecydowanie na plus zaliczę bardzo ładną pianę, choć ta bardzo szybko się zredukowała, a w zasadzie zniknęła. W aromacie i smaku bardzo fajna czekolada i lekka kawa ale... znów ten nieszczęsny i gryzący alko zabija przyjemność picia. Ogólnie mówiąc piwo treściwe, pełne, czekoladowe ale alko i moim zdaniem zbyt mocno palony słód (dziwna i długa goryczka, a może i nawet gorycz?) zabija przyjemność z delektowanie się tym trunkiem. Mi osobiście to piwo kojarzy się z portem z Ciechana tyle, że tam alko, aż tak mocno nie drażni nosa i podniebienia.
    Moja ocena: trochę naciągana 4 ;)


    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

Chimney - Sztos Alert!

  Czas na kolejny debiut na łamach Piwa Naszego Powszedniego – przed wami Browar Moon Lark (a raczej tylko jego piwo). Jest mi niezmiernie miło zapoznać się z nowym przybytkiem. Moon Lark (po naszemu: księżycowy skowronek) wystartował w 2022 roku i jest to browar stacjonarny, mieszczący się w miasteczku Poręba, rzut krowim plackiem od Zawiercia. Głównym piwowarem, a zarazem jednym z dwóch właścicieli jest znany w środowisku Paweł Masłowski. Tak, ten sam, który przez wiele lat warzył piwa dla Browaru Pinta. Między innymi jeszcze w Zawierciu, a później w Wieprzu. Jego wspólnikiem jest Michał Bartosik. Co ciekawe, Moon Lark to nie tylko browar, ale również miodosytnia i seltzerownia. Ich kolejnym wyróżnikiem jest to, że leją tylko w puchy. Piwem, które u mnie debiutuje jest Chimney – Smoked Baltic Porter wędzony dymem z drewna bukowego. Trunek ten został uwarzony specjalnie na tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego. No i super. Polska porterem bałtyckim stoi i już! Piwo w szkle wyg

Bojanowo Porter Pomarańczowy

  Przedstawiam wam pierwszy w Polsce porter bałtycki z pomarańczą! Piwo ukazało się tuż przed tegorocznym Baltic Porter Day, więc wciąż możemy uważać je na nowość. Być może gdzieś już o nim słyszeliście, ale poznajcie też moje zdanie. Przyznam się, że strach jest. Może nie bardzo duży, ale jednak. Wszak to Bojanowo, ale z drugiej strony klimaty pomarańczowe uwielbiam. Poza tym myślę, że z ciemnymi, porterowymi klimatami może to nieźle zagrać. Gwoli ścisłości - w składzie nowinki od Bojanowa znalazł się sok pomarańczowy, jak również skórki z pomarańczy. Bazą tego napitku jest oczywiście regularny Bojanowo Porter , który sam w sobie jest całkiem niezłym piwem. Zobaczmy co wyszło z tego eksperymentu. Piwo wygląda zwyczajnie – jest praktycznie czarne i nieprzejrzyste. Na wierzchu mieni się niewysoka, acz drobna i puszysta pianka koloru beżowego. Smak jest… na pewno niespotykany. Wyraźnie czuć skórkę pomarańczy (nieco mniej sam sok), ale są też nuty porterowe, tj. ciemne słody, pie

Miłosław & Makłowicz - ArcyLager

  Jak „płodny” jest Browar Fortuna każdy widzi. Co rusz jakieś nowe wymrażanki, a to współpraca z Makłowiczem, a to nowe wcielenie porteru bałtyckiego. Czasem jakaś nowa Fortuna też się pojawi. Naprawdę jest tego sporo. W tym tygodniu jednak „Ostajewski i spółka” przeszli samych siebie, serwując nam, aż trzy nowości. Praktycznie na raz! Jedną z nich jest kolejna kucharska kooperacja. Miłosław & Makłowicz – ArcyLager. Jak głosi dopisek „warzony z ryżem”. Cóż, zbytnio odkrywcze to to nie jest. Od razu ciśnie mi się na usta: nie lepiej było uwarzyć ArcyStouta, ArcyBocka lub ArcyWeizena? Jednakże po przeczytaniu składu wiemy o wiele więcej. Do piwa tak naprawdę dodano płatki ryżowe, a także zieloną herbatę Genmaicha z prażonym ryżem, sok z imbiru oraz sok z cytryny. Tak, skojarzenia z Dalekim Wschodem są jak najbardziej na miejscu.  ArcyLager pieni się jak oszalały. Bielutka pierzynka jest nader puszysta, średnio pęcherzykowa i dosyć trwała. Zostawia wyraźne zacieki na ściankach.